~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedziałam na wielkiej, szarej kanapie, postawionej gdzieś na środku sporego pomieszczenia, które robiło za garderobę chłopaków. Chociaż ogółem białe ściany, szare albo czarne meble i proste, srebrne halogeny nadawały raczej zwykłego i nieco ponurego nastroju temu wnętrzu, to gwar jaki tu panował, całkowicie zagłuszał to wrażenie. Piątka zwyczajnych chłopaków potrafiła sprawić, że wszystko wydawało się lepsze, weselsze. Prawdę mówiąc nie robili nic nadzwyczajnego, ale te proste, normalne dla nich czynności, miały w sobie taki urok, który to wszystko napędzał. I nie umiem tego nazwać, ale tak było. Harry drażnił Caroline, stylistkę, wydurniając się, kiedy ona starała się zrobić mu chociaż jedno normalne zdjęcie, a chociaż kobieta robiła naburmuszoną minę, to bawiło ją zachowanie mojego brata. Louis odbijał piłkę od pleców Cala, jednego z ochroniarzy, próbując go wkurzyć. Oczywistym było, że mężczyzna i tak będzie dalej stał jak skała, żeby nie dać mu satysfakcji. Tomlinson'owi może nie udawało się wyprowadzić z równowagi Cala, ale Lou, to już inna bajka. Dźwięk jaki dawało odbijanie piłki od pleców, a następnie od podłogi, doprowadzało ją do białej gorączki. Fryzjerka cicho przeklinała go pod nosem, w czasie, kiedy czesała Liam'a. Jej ruchy stały się nerwowe i chaotyczne, przez co twarz szatyna wykrzywiała się za każdym razem, kiedy zbyt mocno przejechała szczotką po jego głowie. Bawił mnie fakt, że Liam nie zwrócił jej uwagi, tylko siedział cicho, robiąc dziwne miny, ale to było dla niego takie typowe. Zayn był tym, który wydawał się być z nich wszystkich najnormalniejszy. Po prostu siedział w koncie i rysował coś na białym brulionie, położonym na jego kolanach. Był tajemniczy. Malik ogółem należy do osób, które są zamknięte w sobie i mają dwie twarze, jedna to ta cicha, mówiąca nic o mnie nie wiesz oraz druga, to szalona, która pokazywała się w grupie najbliższych znajomych, przyjaciół i rodziny. To zaś czyniło Zayn'a zupełną odwrotnością Niall'a, który bawił się z Lux, a przy tym wyglądał na czteroletnie dziecko. Ten uroczy, niepozorny blondynek był otwartą księgą, emocje się z niego wylewały. Niall nie umiał ukrywać swoich uczuć, nie umiał śmiać się, kiedy chciało mu się płakać ze smutku, tak samo jak nie umiał się nie śmiać, kiedy był szczęśliwy. Trzymanie języka za zębami też nie było jego mocną stroną, był bezczelny. Wiem, że nie wyglądał poważnie z kocimi wąsami, które dorysowała mu Lux, a zazwyczaj zachowywał się jak wiecznie głodny czterolatek, ale był odpowiedzialnym człowiekiem, którego ciężko wyprowadzić z równowagi. Ten blondyn po protu chciałby się przyjaźnić z każdą osobą stąpającą po tej planecie, gdyby było to możliwe, a to sprawia, że łatwo go zranić. Myślę, że należy do osób, które bardziej niż bólu fizycznego, boją się bólu psychicznego. Źle dobrane słowa, nieprzyjemny komentarz zabolą go bardziej niż uderzenie poniżej pasa, jeżeli wiecie co mam na myśli.
- To powiesz mi, dlaczego szczerzysz się jak mysz do sera?- zapytał Louis, siadając obok mnie, ponieważ najwyraźniej znudziło się mu odbijanie piłki od Cala.
- Czy odpowiedź, moja ukochana przyjaciółka dzisiaj przyjeżdża, zadowala się Tomlinson?
- Możesz rozwinąć.- powiedział to takim tonem, jakbym rzeczywiście oczekiwała na jego pozwolenie.
- Megan. Jutro są jej urodziny, a Paryż to jej marzenie. Po za tym stęskniłam się za nią.- wytłumaczyłam.
- Czekaj. Megan, jak Megan, której Harry nie cierpi z jakiegoś powodu.- wtrącił Niall, siadając na podłodze naprzeciwko kanapy na której siedzieliśmy. Posadził sobie na kolanach Lux, dając jej możliwość malowania kredkami po białej kartce, która leżała na stoliku przed nią.
- Dokładnie ta.
- Dlaczego on jej tak właściwie nie cierpi?- zapytał Louis.
- Cóż, to działa w obie strony, a zaczęło się, kiedy byliśmy w przedszkolu. Nasze mamy się przyjaźniły i często u siebie bywaliśmy. W skrócie mówiąc, Harry obciął jej pół warkocza, a ona w akcie zemsty ogoliła mu brwi.- powiedziałam, a zaraz po tym po pomieszczeniu rozszedł się donośny śmiech chłopców.
- O mój Boże! Już się nie mogę doczekać poznania tej dziewczyny.
- To powiesz mi, dlaczego szczerzysz się jak mysz do sera?- zapytał Louis, siadając obok mnie, ponieważ najwyraźniej znudziło się mu odbijanie piłki od Cala.
- Czy odpowiedź, moja ukochana przyjaciółka dzisiaj przyjeżdża, zadowala się Tomlinson?
- Możesz rozwinąć.- powiedział to takim tonem, jakbym rzeczywiście oczekiwała na jego pozwolenie.
- Megan. Jutro są jej urodziny, a Paryż to jej marzenie. Po za tym stęskniłam się za nią.- wytłumaczyłam.
- Czekaj. Megan, jak Megan, której Harry nie cierpi z jakiegoś powodu.- wtrącił Niall, siadając na podłodze naprzeciwko kanapy na której siedzieliśmy. Posadził sobie na kolanach Lux, dając jej możliwość malowania kredkami po białej kartce, która leżała na stoliku przed nią.
- Dokładnie ta.
- Dlaczego on jej tak właściwie nie cierpi?- zapytał Louis.
- Cóż, to działa w obie strony, a zaczęło się, kiedy byliśmy w przedszkolu. Nasze mamy się przyjaźniły i często u siebie bywaliśmy. W skrócie mówiąc, Harry obciął jej pół warkocza, a ona w akcie zemsty ogoliła mu brwi.- powiedziałam, a zaraz po tym po pomieszczeniu rozszedł się donośny śmiech chłopców.
- O mój Boże! Już się nie mogę doczekać poznania tej dziewczyny.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- GEMMA!- krzyknęła blondynka, wysiadając z czarnego auta, na parkingu pod areną.
- Też się cieszę, że cię widzę.- cichy chichot opuścił moje usta, kiedy Megan uwiesiła się na mojej szyi.
- O mój Boże, ale ty wyrosłaś.- powiedziała, odsuwając się ode mnie i chwytając moje policzki w swoje dłonie. Oczywiście zaczęłam się śmiać, bo widziałyśmy się nieco ponad dwa tygodnie temu, a ona zachowywała się jak moja babcia.
- Tęskniłam za tobą. Chodź, poznasz chłopaków.
Objęłam blondynkę jedną ręką i razem ruszyłyśmy do wejścia.
- Więc jak minęła ci podróż?
- Całkiem znośnie, pomijając to, że facet, który siedział obok mnie chrapał jak stara lokomotywa.
- Co mu zrobiłaś?- spojrzałam na nią podejrzliwie, bo to Megan, a ja ją znam.
- Dlaczego od razu to zakładasz?
- Daj spokój Meg, nie ze mną udawanie niewiniątka, znam cię. Więc?
- Powiedzmy, że woda niechcący wypłynęła z butelki prosto na jego spodnie.
- Nie łatwiej byłoby po prostu go obudzić, szturchając go?- zaśmiałam się, wyobrażając sobie tą sytuację.
- Wtedy nie byłoby zabawy.- tę wypowiedź możecie sobie zakodować, ponieważ to jest odpowiedź Megan za każdym razem, kiedy zrobi coś głupiego.
- Gemma!- zatrzymałam się na chwilę, żeby poczekać aż Johny, prawa ręka Paul'a, do nas podbiegnie.
- Co tam?
- Mam przepustkę dla twojej przyjaciółki.- uśmiechnął się, pokazując trzymaną w dłoni plakietkę na smyczy.
- Dzięki.- odwzajemniłam uśmiech, biorąc przedmiot z jego ogromnej dłoni.- A to właśnie jest Megan. Meg to jest Johny.- przedstawiłam ich sobie.
- Miło mi cię poznać. A teraz wybaczcie moje panie, ale obowiązki wzywają.
- Jasne. Jeszcze raz dzięki!- krzyknęłam za nim, kiedy on zdążył już odbiec na odległość jakiś dziesięciu metrów, po czym zawiesiłam plakietkę na szyi Meg i ruszyłam dalej.- I lepiej się z nią nie rozstawaj, chłopcy mają bardzo mocną ochronę.- ostrzegłam, wiedząc, że gdybym tego nie zrobiła, to ona zapewne zgubiłaby ją po jakiejś godzinie.
Kiedy w końcu znalazłyśmy się pod garderobą chłopaków, otworzyłam drzwi i przepuściłam Meg. Momentalnie cała uwaga skupiła się na blondynce, której to nawet nie ruszyło, bo ona lubiła być w centrum uwagi.
- Tak więc, wszyscy to jest Megan, moja przyjaciółka. Megan to są wszyscy.
- Cześć.- uśmiechnęła się, pokazując rząd śnieżnobiałych zębów, których zawsze jej zazdrościłam. Reszta oczywiście odpowiedziała jej tym samym. Widziałam jak Louis podnosi się z kanapy, żeby podejść i przedstawić się Meg, ale przerwało mu to pojawienie się Harry'ego w samych bokserkach.
- Caroline one są Zayn'a.- powiedział i zatrzymał się w półkroku, kiedy w końcu się zorientował o obecności blondynki.- Megan.
- Harry.
To było ich standardowe powitanie, wypowiadanie swoich imion oschłymi i oficjalnymi tonami głosu.
- Mógłbyś się ubrać.
- Wiem, że podoba ci się to co widzisz.
- Żebyś jeszcze coś tam miał.- zakpiła, wskazując dłonią na jego bokserki. Wszyscy, włącznie ze mną wybuchnęli śmiechem, Megan przyglądała się Harry'emu z triumfalnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, a ten z kolei zaczerwienił się ze złości i łapiąc uprzednio właściwe spodnie, wrócił do łazienki.
- Jestem Louis.- Tomlinson w końcu do nas podszedł i przedstawił się, przytulając lekko blondynkę.- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że mogę w końcu poznać dziewczynę, która umie mu dopiec, zamiast lecieć na jego kasę i rzekomy urok.
- Dziękuję. Chyba.- odparła Meg uśmiechając się do niego lekko.
Reszta również uczyniła swoje powinności, a w między czasie wrócił Hazz, który pozostał cicho, siadając na fotelu obok Louis'a.
- Więc co się tu dzieje?- zapytał Liam, wskazując na Meg i Harry'ego, który mierzyli się wzrokiem.
- Oh. Oni już tak mają, nie przejmuj się.- zaśmiałam się, przerywając tą ich bezsensowną walkę na spojrzenia, przez zasłonięcie oczu Megan.
- Chłopaki za piętnaście minut wchodzicie.- w drzwiach pojawiła się jedna dziewczyna z ekipy, przerywając tym samym wypowiedź Liam'a, który chciał o coś zapytać Meg, ale tak jak wspomniałam, nie dane było mu dokończyć.
Cała piątka podniosła się i ruszyła do drzwi, a Harry wręcz wybiegł, co z kolei spowodowało cichy chichot u Megan.
- Myślę, że też powoli pójdziemy zająć sobie dobre miejsca z boku sceny.- powiedziałam, chwytając blondynkę za rękę i ciągnąc ją za sobą.- Idziesz Lou?
- Przyjdę później, muszę coś załatwić.
- Ok.
Tak więc zaprowadziłam moją przyjaciółkę w miejsce, które zajmowałam na każdym koncercie chłopaków, zmieniałam tylko miasto. Przyszłyśmy akurat w momencie, kiedy support, którym był jakiś francuski dj, opuszczał scenę. Zaraz po tym światła pociemniały, a z głośników zaczęły płynąć pierwsze nuty Up all night. Następnie rozbłysły światła, ukazując sylwetki piątki chłopaków, a arenę ogarnął jeszcze większy krzyk niż przed chwilą. Obie z Meg sporo się wydurniałyśmy, udając rozwrzeszczane fanki, ale dobrze się bawiłyśmy, a chłopcy razem ze swoimi fankami zaśpiewali Happy Birthday Megan, z okazji jej jutrzejszych urodzin. Ja oczywiście jak za każdym razem nie umiałam się powstrzymać i najbardziej skupiałam się na Niall'u i wiem, że moja przyjaciółka to zauważyła, bo posłała mi zdziwione spojrzenie, ale ja to po prostu zignorowałam.
- Dziękuję chłopcy, to było coś.- powiedziała Megan, kiedy znalazłyśmy się za kulisami po zakończeniu koncertu. Przytuliła każdego z osobna, oczywiście oprócz Harry'ego z którym wymieniła tylko krótkie spojrzenie i to ich bezuczuciowe "Megan-Harry". Ta, oni nigdy się chyba nie zmienią.
- Też się cieszę, że cię widzę.- cichy chichot opuścił moje usta, kiedy Megan uwiesiła się na mojej szyi.
- O mój Boże, ale ty wyrosłaś.- powiedziała, odsuwając się ode mnie i chwytając moje policzki w swoje dłonie. Oczywiście zaczęłam się śmiać, bo widziałyśmy się nieco ponad dwa tygodnie temu, a ona zachowywała się jak moja babcia.
- Tęskniłam za tobą. Chodź, poznasz chłopaków.
Objęłam blondynkę jedną ręką i razem ruszyłyśmy do wejścia.
- Więc jak minęła ci podróż?
- Całkiem znośnie, pomijając to, że facet, który siedział obok mnie chrapał jak stara lokomotywa.
- Co mu zrobiłaś?- spojrzałam na nią podejrzliwie, bo to Megan, a ja ją znam.
- Dlaczego od razu to zakładasz?
- Daj spokój Meg, nie ze mną udawanie niewiniątka, znam cię. Więc?
- Powiedzmy, że woda niechcący wypłynęła z butelki prosto na jego spodnie.
- Nie łatwiej byłoby po prostu go obudzić, szturchając go?- zaśmiałam się, wyobrażając sobie tą sytuację.
- Wtedy nie byłoby zabawy.- tę wypowiedź możecie sobie zakodować, ponieważ to jest odpowiedź Megan za każdym razem, kiedy zrobi coś głupiego.
- Gemma!- zatrzymałam się na chwilę, żeby poczekać aż Johny, prawa ręka Paul'a, do nas podbiegnie.
- Co tam?
- Mam przepustkę dla twojej przyjaciółki.- uśmiechnął się, pokazując trzymaną w dłoni plakietkę na smyczy.
- Dzięki.- odwzajemniłam uśmiech, biorąc przedmiot z jego ogromnej dłoni.- A to właśnie jest Megan. Meg to jest Johny.- przedstawiłam ich sobie.
- Miło mi cię poznać. A teraz wybaczcie moje panie, ale obowiązki wzywają.
- Jasne. Jeszcze raz dzięki!- krzyknęłam za nim, kiedy on zdążył już odbiec na odległość jakiś dziesięciu metrów, po czym zawiesiłam plakietkę na szyi Meg i ruszyłam dalej.- I lepiej się z nią nie rozstawaj, chłopcy mają bardzo mocną ochronę.- ostrzegłam, wiedząc, że gdybym tego nie zrobiła, to ona zapewne zgubiłaby ją po jakiejś godzinie.
Kiedy w końcu znalazłyśmy się pod garderobą chłopaków, otworzyłam drzwi i przepuściłam Meg. Momentalnie cała uwaga skupiła się na blondynce, której to nawet nie ruszyło, bo ona lubiła być w centrum uwagi.
- Tak więc, wszyscy to jest Megan, moja przyjaciółka. Megan to są wszyscy.
- Cześć.- uśmiechnęła się, pokazując rząd śnieżnobiałych zębów, których zawsze jej zazdrościłam. Reszta oczywiście odpowiedziała jej tym samym. Widziałam jak Louis podnosi się z kanapy, żeby podejść i przedstawić się Meg, ale przerwało mu to pojawienie się Harry'ego w samych bokserkach.
- Caroline one są Zayn'a.- powiedział i zatrzymał się w półkroku, kiedy w końcu się zorientował o obecności blondynki.- Megan.
- Harry.
To było ich standardowe powitanie, wypowiadanie swoich imion oschłymi i oficjalnymi tonami głosu.
- Mógłbyś się ubrać.
- Wiem, że podoba ci się to co widzisz.
- Żebyś jeszcze coś tam miał.- zakpiła, wskazując dłonią na jego bokserki. Wszyscy, włącznie ze mną wybuchnęli śmiechem, Megan przyglądała się Harry'emu z triumfalnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, a ten z kolei zaczerwienił się ze złości i łapiąc uprzednio właściwe spodnie, wrócił do łazienki.
- Jestem Louis.- Tomlinson w końcu do nas podszedł i przedstawił się, przytulając lekko blondynkę.- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że mogę w końcu poznać dziewczynę, która umie mu dopiec, zamiast lecieć na jego kasę i rzekomy urok.
- Dziękuję. Chyba.- odparła Meg uśmiechając się do niego lekko.
Reszta również uczyniła swoje powinności, a w między czasie wrócił Hazz, który pozostał cicho, siadając na fotelu obok Louis'a.
- Więc co się tu dzieje?- zapytał Liam, wskazując na Meg i Harry'ego, który mierzyli się wzrokiem.
- Oh. Oni już tak mają, nie przejmuj się.- zaśmiałam się, przerywając tą ich bezsensowną walkę na spojrzenia, przez zasłonięcie oczu Megan.
- Chłopaki za piętnaście minut wchodzicie.- w drzwiach pojawiła się jedna dziewczyna z ekipy, przerywając tym samym wypowiedź Liam'a, który chciał o coś zapytać Meg, ale tak jak wspomniałam, nie dane było mu dokończyć.
Cała piątka podniosła się i ruszyła do drzwi, a Harry wręcz wybiegł, co z kolei spowodowało cichy chichot u Megan.
- Myślę, że też powoli pójdziemy zająć sobie dobre miejsca z boku sceny.- powiedziałam, chwytając blondynkę za rękę i ciągnąc ją za sobą.- Idziesz Lou?
- Przyjdę później, muszę coś załatwić.
- Ok.
Tak więc zaprowadziłam moją przyjaciółkę w miejsce, które zajmowałam na każdym koncercie chłopaków, zmieniałam tylko miasto. Przyszłyśmy akurat w momencie, kiedy support, którym był jakiś francuski dj, opuszczał scenę. Zaraz po tym światła pociemniały, a z głośników zaczęły płynąć pierwsze nuty Up all night. Następnie rozbłysły światła, ukazując sylwetki piątki chłopaków, a arenę ogarnął jeszcze większy krzyk niż przed chwilą. Obie z Meg sporo się wydurniałyśmy, udając rozwrzeszczane fanki, ale dobrze się bawiłyśmy, a chłopcy razem ze swoimi fankami zaśpiewali Happy Birthday Megan, z okazji jej jutrzejszych urodzin. Ja oczywiście jak za każdym razem nie umiałam się powstrzymać i najbardziej skupiałam się na Niall'u i wiem, że moja przyjaciółka to zauważyła, bo posłała mi zdziwione spojrzenie, ale ja to po prostu zignorowałam.
- Dziękuję chłopcy, to było coś.- powiedziała Megan, kiedy znalazłyśmy się za kulisami po zakończeniu koncertu. Przytuliła każdego z osobna, oczywiście oprócz Harry'ego z którym wymieniła tylko krótkie spojrzenie i to ich bezuczuciowe "Megan-Harry". Ta, oni nigdy się chyba nie zmienią.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Więc?- zapytała Megan, kiedy tego samego dnia siedziałyśmy na łóżku w naszym hotelowym pokoju, popijając czerwone wino. To był właśnie sposób w jaki uwielbiałyśmy spędzać wieczory od zawsze. Siedziałyśmy na łóżku i rozmawiałyśmy, popijając sok pomarańczowy, który w miarę upływu czasu zamienił się na wino, ewentualnie piwo.
- Co więc?
- Nie udawaj głupiej. Co to było na koncercie?
- Dalej nie wiem o co ci chodzi.
- Boże! Chodzi mi o to, że przez jakby większość czasu patrzyłaś na Niall'a. Czy ja o czymś nie wiem?- poruszyła jednoznacznie brwiami, uśmiechając się znacząco.
- Nie.- zaprzeczyłam od razu.- Między nami nic nie ma.
- To dlaczego się tak na niego patrzyłaś?
- Bo to nie jest tak, że on mi się podoba, czy coś. Znaczy jest przystojny, uroczy i śmieszny, ale nie patrzę na niego w tej kategorii, bo oboje znamy zasady.
- No tak, pieprzone zasady pana Harry'ego Debila Styles'a.- wtrąciła blondynka, przewracając oczami.
- Daj mi dokończyć. Przyglądam się mu, bo mnie intryguje. Po prostu nie wiem, wydaje się być taki niewinny, ale umie być bezczelny praktycznie cały czas. I nie wiem, chyba trochę jest do mnie podobny, więc myślę, że moglibyśmy być bardzo dobrymi przyjaciółmi, bo mam wrażenie, że umiałby mnie zrozumieć i popatrzyć na świat z mojej perspektywy.
- Więc to zrób.
- Ale że co?
- Zaprzyjaźnij się z nim. Pogadajcie albo coś.
- Tak, pewnie to zrobię.
- No i po problemie. A tak swoją drogą to szkoda, że nic do niego nie czujesz w taki sposób.- westchnęła.
- Dlaczego?- zapytałam zdziwiona, ponieważ na serio nie rozumiałam jej zawiedzenia, ani intencji w tej sprawie.
- Stworzyli byście ładne dzieci.- wypaliła, a to było dla niej takie typowe. Cała Megan.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc przepraszam za nie dodawanie rozdziału przez tak długi okres czasu, ale skupiłam się na zakończeniu pierwszego bloga.
Od tej pory ten będzie moim priorytetem, zważając na to, że założonego mam trzeciego bloga.
Będę starać się dodawać rozdziały w miarę długie i często, ale od poniedziałku zaczynam pierwszą klasę liceum i wiecie w takich szkołach pierwsze pół roku to kwestia utrzymania się, a mi na prawdę na tej szkole zależy.
Tak więc postaram się pisać w każdej wolnej chwili, ale nie obiecuje ile będzie mi to zajmować.
Kolejna sprawa, to to, że nie mam za bardzo weny. Znaczy wiem mniej więcej co chcę umieścić w tej historii i jak ją zakończyć, ale nie mam konkretnego pomysłu na napisanie rozwinięcia, a to również ma wpływ na szybkość pojawiania się rozdziałów.
Do następnego :*
Charlie xx