środa, 24 września 2014

Rozdział 10

~~~~~~~~~~~~~~~~
257. Powoli zapukałam o powierzchnię czarnych drzwi hotelowych, przygryzając lekko moją dolną wargę. Nie musiałam na szczęście długo czekać, żeby drzwi się otworzyły, a jestem pewna, że Hazz widząc mnie tu, zrobiłby mi nie małą awanturę.
-Gem?- moim oczom ukazał się zdziwiony Niall. Miał na sobie szare dresy, ale nie miał koszulki, a ja wcale nie popatrzyłam zbyt długo na jego lekko umięśniony brzuch. Wcale.
- Um. Tak. Mogę wejść? Mam piwo i potrzebuję kogoś, żeby się ze mną napił i jakby potrzebuje się do kogoś przytulić, ponieważ Megan wyjechała, a ja mam nadal okres i to zapewne wszystko przez to, ale mam jakby doła.- powiedziałam, nie siląc się nawet na sztuczny uśmiech, ponieważ Niall nie jest głupi, więc i tak by to rozgryzł, a ja czuję, że przy nim nie muszę udawać nikogo innego i ufam mu.
- Jasne. Wejdź.- odsunął się od drzwi, pozwalając mi wejść do środka, a na jego ustach majaczył lekki uśmiech. Może to głupie, ale wiem czym był spowodowany. Chodzi o to, że nie należę do osób, które lubią się dzielić swoimi uczuciami i tym bardziej nie lubią pokazywać swojej słabszej strony. On to wie, a sytuacja, która przed chwilą się wydarzyła, to było właśnie to. Moje zupełne przeciwieństwo. Moja słaba strona. Jasne, powinnam się wkurzyć, bo on się naśmiewa ze mnie, ale nie umiem, bo na jego miejscu zrobiłabym to samo.
I na całe szczęście to nie było coś niezręcznego, my tylko leżeliśmy na łóżku przytuleni, po tym jak wypiliśmy piwo, które przyniosłam. Kompletnie się odprężyłam, trzymając głowę, na jego nagiej piersi, podczas, gdy moja ręka kreśliła dziwne wzorki na jego brzuchu, a on po prostu oplótł mnie swoim ramieniem i zakręcał kosmyk moich włosów na swojego palca. Oboje byliśmy cicho, a całe pomieszczenie wypełnione było cichymi dźwiękami muzyki pochodzącej z Iphona Niall'a, więc dowiedziałam się, że mamy podobny gust muzyczny. To śmieszne. Bo chodzi o to, że znamy się jakby miesiąc, ale zachowujemy się przy sobie naturalnie i śmiało nazywamy przyjaciółmi, a na dobrą sprawę, to nie wiemy o sobie zbyt wielu rzeczy. Prawdopodobnie chodzi o to, że jesteśmy podobni, bo nie ma co się tu doszukiwać drugiego dna. Znaczy, musiałabym być ślepa i głupia, żeby nie widzieć tego, jak przystojny i inteligentny jest Niall, ale nie patrzę na niego w tej kategorii. I może ktoś mógłby powiedzieć, że jestem głupia, to tak jest. Zależy mi na naszej przyjaźni, bo to pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy czuję się przy kimś tak dobrze i komfortowo, więc nie chcę tego zepsuć. Myślę, że jestem stuknięta, bo mówię to, ale jeżeli coś między nami na serio zaczęłoby się dziać, to prawdopodobnie nie przerwałabym tego.
- Gem?
- Hm?
- Mogę cię o coś zapytać?- mogę zauważyć, że jego głos jest zdenerwowany, przez sposób w jaki jego głos się trzęsie.
- Jasne. Wal śmiało.
- Czy ty coś do mnie czujesz?- zapytał, a ja szerzej otworzyłam oczy, podnosząc się do pozycji siedzącej i odwracając się tak, że mogę na niego spojrzeć. Niall też się podniósł, przez co teraz może bez problemu patrzyć mi w oczy.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Ja... Ugh. Po prostu na ostatnich paru koncertach, za każdym razem, kiedy się na ciebie popatrzyłem, to cały czas na mnie patrzyłaś i uśmiechałaś się lekko, a dzisiaj przyszłaś do mnie i ja, nie wiem.- cóż, to na pewno nie było dla niego komfortowe. Był zdenerwowany, zawstydzony, spuścił głowę w dół i  podrapał się po karku.
- Ok. Posłuchaj mnie Niall.- powiedziałam, a on w końcu podniósł na mnie wzrok.- Jesteśmy przyjaciółmi, a ja nie patrzę na ciebie pod innym kontem. Jasne lubię cię, ale nic więcej. To, że się na ciebie patrzę podczas koncertów, to nie to, że rozbieram cię wzrokiem czy coś, po prostu znamy się krótko i jakby intrygujesz mnie, ty i to w jaki sposób zachowujesz się na scenie, kiedy śpiewasz lub grasz na gitarze, uśmiecham się, bo to fajne uczucie widzieć człowieka, który robi to co kocha i wkłada w to całego siebie, a to, że dziś do ciebie przyszłam, to dlatego, że potrzebowałam czyjejś obecności, a ty jesteś moim przyjacielem i czuję się przy tobie komfortowo.- zakończyłam, a on wypuścił z siebie dźwięk ulgi i uśmiechnął się, przez co poczułam się trochę źle.- Czy to aż tak źle myśleć, że mogłabym być w tobie zakochana? Jestem aż tak okropna?- zapytałam smutno, po chwili ciszy.
- Co?- oczy Niall'a rozszerzyły się, a on momentalnie się ożywił.-  O mój Boże, Gem! To nie o to mi chodziło. To byłby zaszczyt, gdyby tak piękna i mądra kobieta byłaby we mnie zakochana, po prostu zależy mi na naszej przyjaźni, a po za tym Harry by mnie chyba wykastrował.- I tu zapewne masz rację. Haha.
- Cóż, nie powiem, ulżyło mi. I dla jasności, mi też zależy na naszej przyjaźni.- uśmiechnęłam się lekko, kiedy Niall oplótł swoje ręce wokół moich ramion. I to jest kurwa niedorzeczne, żeby tak dobrze przytulać.
Jestem dziwna.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Naprawdę nie ogarniam dlaczego się rozpakowujesz , skoro zostajesz tu tylko na trzy dni.- westchnęłam składając kolejną koszulkę Niall'a i wkładając ją do walizki.
- Nigdy nie mogę w niej nic znaleźć, więc po prostu wyrzucam z niej wszystko po kolei.- krzyknął z łazienki, gdzie pakował swoje kosmetyki, jakkolwiek głupio to zabrzmi.
- Jesteś popieprzony, przysięgam.- zaśmiałam się, wywracając oczami.
- Jestem facetem.
- Harry też, ale on nie rozrzuca swoich rzeczy po całym pokoju, kiedy zostaje w nim tylko na trzy dni i to niecałe.- zauważyłam, chwytając w dłonie kolejny skrawek materiału, białą bluzkę z niebieskimi rękawami.
- Może, ale on nosi jedną parę dziurawych spodni i parę podkoszulek na zmianę, a czasami dorzuci jakąś koszulę. Nie zapomnijmy o tym, że ma przy sobie tylko dwie pary butów, które swoją drogą są mega zniszczone i czasami się zastanawiam, jak to jest, że one się jeszcze nie rozleciały. A dla porównania, ja mam całą walizkę ciuchów i jakieś pięć par butów.- dokończył wchodząc do pokoju, razem ze swoją kosmetyczką w ręku.
- Masz punkt.- przyznałam, stojąc przed sporym lustrem w rogu pokoju i przykładając wspomnianą wcześniej bluzkę do mojego ciała.- Hej, mogę ją sobie wziąć?
Niall odwrócił się w moją stronę, a kiedy zobaczył co trzymam, uśmiechnął się lekko i skinął głową, więc położyłam koszulkę na komodę i wróciłam do składania jego rzeczy.
- Więc lubisz męskie rzeczy?- zapytał sugestywnym tonem, po chwili ciszy. Podniosłam na niego wzrok, żeby zobaczyć jak składa swoje spodnie.
- Oh. zamknij się.- rzuciłam w niego jedną z koszulek, które leżały jeszcze na ziemi. I takim o to sposobem skończyliśmy goniąc się po całym pokoju, okładając się jednocześnie koszulkami Niall'a.
Jesteśmy tacy dziecinni, przysięgam.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ugh. Ta kawa jest okropna.- wykrzywiłam się, wysiadając z auta przed areną.
- Ta. To twoja wina.- stwierdził Niall, który szedł zaraz obok mnie, kiedy weszliśmy do środka i zmierzaliśmy w stronę garderoby, gdzie są już chłopaki i Lou.
- A niby jak to moja?!- oburzyłam się.
- Mówiłem, żebyśmy poszli do Starbucksa, to ty się uparłaś, żebyśmy poszli do tej małej uroczej kawiarenki na przeciwko hotelu.
- Cóż, nie narzekałeś, kiedy przez całą drogę tutaj, pożerałeś garściami ciastka, które tam kupiliśmy.
- Bo były dobre, a po za tym to ty zaczęłaś narzekać, nie ja.
- Nie ważne.- wywróciłam oczami, wyrzucając kubek po kawie do kosza obok drzwi prowadzących do garderoby. Niall je otworzył i gestem ręki pokazał, żebym weszła pierwsza, a ja naprawdę nie mogła się nie uśmiechnąć, bo to było takie urocze, kiedy facet to robi, a kiedy robi to on, to jest jakby podwójnie urocze.
- Oh! Jak miło, że raczyliście się w końcu pojawić.- oznajmił Harry, od razu, kiedy weszliśmy do środka. Po raz kolejny tego dnia wywróciłam oczami i jestem prawie pewna, że Niall zrobił to samo, a wnioskując po tym jak chłopcy i zaśmiali się cicho, patrząc na nas, to myślę, że mam rację.- Gdzie wyście byli?
- Na kawie.- powiedział blondyn, siadając obok mnie na jednej z trzech kanap, które się tutaj znajdują.
- I kupiliśmy wam ciastka.- dodałam.
- Tak, ale potem je zjedliśmy, bo był korek a nam się nudziło.- zaśmiał się pod nosem, a ja mimowolnie zrobiłam to samo.
- Jesteście tacy dobroduszni.- powiedział sarkastycznie Lou.
- Ej! Nie wiń nas, tylko tych ludzi, którzy blokowali ruch uliczny.- podniosłam ręce w geście obronnym, próbując z całych sił się nie śmiać.
- Jesteście siebie warci.- westchnął tylko i odszedł na drugi koniec pomieszczenia, żeby wziąć sobie wodę.
Zostawiliśmy ten temat w spokoju i zaczęliśmy rozmawiać na temat zdjęć, które przysłała wczoraj Megan, a które swoją drogą są niesamowite. Nie mogłam się za bardzo skupić na rozmowie, kiedy czułam na sobie spojrzenie Liam'a i nie wiedziałam o co mu może chodzić. Jakby, nie wiem, mam coś na twarzy? Jestem brudna?
- Jestem prawie pewny, że gdzieś już widziałem tą bluzkę.- Oh. No to wszystko jasne. 
Wszyscy skupiliśmy na nim wzrok, a on wskazał na mnie, przez co teraz to ja byłam w centrum uwagi. Miałam na sobie jasne przecierane jeansy, białe conversy przed kostkę i bluzkę Niall'a, tą samą, którą od niego wzięłam parę dni temu, tą z niebieskimi rękawami.
- Jest Niall'a.- powiedziałam po prostu, bo nie widziałam w tym nic złego, w przeciwieństwie do mojego brata, który od razu wyrzucił swoje dłonie w powietrze, przy czym prawie nie uderzył Zayn'a w twarz i zaczął krzyczeć.
- Dlaczego moja siostra ma na sobie twoją bluzkę Niall?!- Oh i tu mnie zaskoczyłeś. Tym razem to nie ja jestem kozłem ofiarnym?
- Bo ją jej dałem?
- Ale dlaczego?! W sensie, co robiliście?!
- Jezu Chyryste, Harry! Nic nie robiliśmy. Gemma pomagała mi się pakować ostatnio i zapytała się czy może wziąć sobie tą koszulkę, więc jej ją po prostu dałem.
- Oh. Sorry.- powiedział po chwili, kiedy zeszło z niego otępienie i złość.
- I to nie jest wcale tak, że jakbyśmy rzeczywiście coś robili, to byłaby to twoja sprawa Hazz.- dodałam, robiąc to specjalnie, bo ja naprawdę lubię go wkurzać i szczerze nie rozumiem, co on ma do relacji mojej i Niall'a. To nasze życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 9

~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego życie musi być takie okrutne? Dlaczego nic nigdy nie może iść po naszej myśli? Dlaczego ludzie, którzy są dla nas ważni, tak po prostu odchodzą? Dlaczego ja tak dramatyzuję?! Tyle pytań, a żadnych właściwych odpowiedzi. Mam wrażenie, że przed waszymi oczami od razu wyświetlił się najgorszy możliwy scenariusz, co najmniej jakby ktoś mi umarł, albo coś. Nie wiem, czy to was uspokoi, ale macie bujną wyobraźnię, a ja czasami lubię wyolbrzymiać sprawy. Nikt mi nie umarł i liczę na to, że w najbliższym czasie do tego nie dojdzie. Chodzi o to, że tydzień to bardzo mały okres czasu, a kiedy twoja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża, to tak jakby ktoś zabierał kawałek twojego serca. I tak, wiem, że spotkamy się za jakieś dwa miesiące, ale to tak długo. I jasne,wolałabym zatrzymać ją tutaj dłużej, ale nie chcę nadużywać dobroci Harry'ego, a po za tym ona i tak by się nie zgodziła.
Myślę, że będę miała depresję albo coś w tym stylu.
-Gem?- do moich uszu dobiegł głos blondynki, a jej zatroskana twarz pojawiła się przed moimi oczami.
- Hm? Stało się coś?
- To lepiej ty mi to powiedz.
- Nie rozumiem.
- Stoisz od jakichś dziesięciu minut w jednym miejscu, wpatrujesz się w ścianę naprzeciwko siebie i mam wrażenie, że zaraz zjesz to opakowanie po żelkach, które masz w dłoni.- wskazała na pusty papierek, który trzymałam.
- Oh. To nic takiego, po prostu się zamyśliłam.
- A o kim to tak myślisz?- na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, a brwi zaczęły tańczyć jakiś dziwny taniec. I wiem doskonale co miała na myśli, ponieważ od momentu, kiedy dowiedziała się, że Niall i ja zostaliśmy przyjaciółmi i spędzaliśmy ze sobą na prawdę sporo czasu w ostatnim tygodniu, nie daje mi spokoju. Cały czas słyszę, że bylibyśmy idealną parą i stworzylibyśmy razem piękne dzieci, z reguły robi to przy Harry'm, ponieważ nie trudno się domyślić, że chce go wkurzyć, bo właśnie to sprawia jej przyjemność.
Wywróciłam oczami i rzuciłam w nią papierkiem po żelkach, na co ona zaśmiała się.
- Myślałam o tym, że nie chcę, żebyś już wyjeżdżała idiotko.
- W takim razie, lepiej mnie przytul, a nie używaj w stosunku do mnie takich wulgarnych epitetów.
- Czy ty w ogóle wiesz, co to jest epitet?
- Zamknij się.- powiedziała, oplatając dłonie wokół moich ramion, po czym uwięziła mnie w mocnym uścisku, który od razu odwzajemniłam.
- Ugh! Niech pojawi się tu jakaś pieprzona wróżka i spełni moje życzenie o tym, żebyś tu została, chociaż na troszkę dłużej.- wyjęczałam we włosy mojej przyjaciółki.
- Wiesz..- zaśmiała się, ale przerwało jej pukanie do drzwi. Odsunęłam się od niej i poszłam otworzyć. Nieco się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Paul'a, ale wpuściłam go do środka.
- Coś się stało?- zapytałam, kiedy stanęłam z powrotem obok Megan.
- Nie. Mam sprawę do twojej przyjaciółki.- powiedział, a ja trochę się przestraszyłam i mogłam powiedzieć to samo o blondynce, kiedy się cała spięła.- Nie denerwujcie się tak.- zaśmiał się.- Nie przyszedłem cię ochrzaniać Megan.
- Nie?- zapytała, a kiedy mężczyzna uśmiechnął się, kiwając głową, ona również całkowicie się rozluźniła, podobnie jak ja chwilę wcześniej.
- Widzisz, szefostwo chce jakiś nowych zdjęć chłopaków, z koncertu i nie tylko, a ja potrzebuję fotografa od zaraz. Liam widział zdjęcia, które wykonałaś, na twoim twitterze i mi je pokazał. Są na prawdę świetne.
- Dziękuję.
- Nie masz za co, to twoja robota. Dlatego też mam dla ciebie ofertę. To praca na cały następny tydzień. Będziesz robiła chłopakom fotki podczas koncertów i pomiędzy nimi. Oczywiście dostaniesz swoje honorarium, kiedy spiszemy umowę.- wytłumaczył.- Zgadzasz się?
- Oczywiście. Z przyjemnością. Dziękuję panu.- blondynka ochoczo pokiwała głową, uśmiechając się szeroko.
- Tylko nie pan. Jestem Paul.
- Jasne. W takim razie, dziękuję Paul.
- Nie ma za co.
No to mam swoją pieprzoną wróżkę.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Liam!- krzyknęła, właściwie to powiedziała Meg, ale ona ma dość donośny głos, więc brzmi jak krzyk. Blondynka od razu przyciągnęła Payno do uścisku, kiedy tylko weszłyśmy na poczekalnię lotniska.- Dzięki.
- Tak. Nie ma za co. Po prostu spodobały mi się te zdjęcia.- uśmiechnął się szatyn.
- Cóż, cieszę się, że w końcu ktoś mnie docenił.
- Ej!- oburzyłam się, zajmując miejsce obok Niall'a, który grał na telefonie w Flappy Birds. Swoją drogą, to się stało ostatnio jego uzależnieniem.- Zawsze ci powtarzałam, że jesteś w tym świetna.
- Ale ty jesteś moją przyjaciółką.
Jakby to coś zmieniało.
- Czy ktoś mi powie, dlaczego TY, nie jesteś na drugim końcu lotniska, czekając na samolot do domu?- wtrącił Hazz, wymachując rękami na prawo i lewo.
- Oh. Jak miło cię widzieć Harry. Widzisz, możesz zacząć się cieszyć, ponieważ pomęczysz się ze mną jeszcze cały następny tydzień.
- Nie.- wypuścił z siebie, jakby bez powietrza.
- A jednak. I nie martw się, postaram się żeby nie było widać zbyt dużo pryszczy na twojej twarzy.- Z tym zdaniem Meg trafiła w czuły punkt Hazzy. Trądzik to coś czego u siebie nienawidzi.  Dlatego też oboje zaczęli się wykłócać i wyzywać i gdyby nie to, że pomiędzy nimi stał Paul, to pewnie rzuciliby się na siebie z pazurami. I cóż, przestałam się nimi interesować, bo to już nie jest ani nic nowego, ani nic ciekawego czy śmiesznego.
- Zapowiada się ciekawy tydzień.- usłyszałam jak Niall mówi pod nosem te słowa i momentalnie się zaśmiałam, bo rzeczywiście pomyślałam to samo.
~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym momencie naprawdę nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, ponieważ cóż leżę na kanapie w garderobie One Direction, skulona i cholernie boli mnie brzuch, bo to ten czas w miesiącu dla mnie, a każdy pieprzony facet w tym pokoju obchodzi się ze mną jak z piórkiem i to jest komiczne. I jasne, może moje miesiączki z reguły są niebolesne, albo lekko bolesne, to zdarzają się też te cholernie bolesne, a wtedy czuję jakbym umierała. 
Z racji tego, że leżę z lekko zmrużonymi oczami, a oni dosłownie boją się poruszyć, mogę ich bezkarnie zlustrować. Na kanapie na przeciwko mnie siedział Josh, Dan i Sandy i oni na serio unikali mojego wzroku, lokując swój wszędzie, tylko nie na mnie, ale w tym wypadku robili rzeczywiście dokładnie to co cała reszta. Sofę po mojej prawej stronie, czyli tam, gdzie jest moja głowa zajmował Liam, Harry i Jon. Payne  pisał na swoim telefonie, zgaduję, że z Sophie i to było zapewne z tęsknoty, ale to było również idealną ucieczką od tej atmosfery, która tu panowała. Harry i Jon natomiast rozmawiali z Louis'em i Zayn'em, którzy siedzieli na kanapie na przeciwko i może nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie byłoby tak sztywno. Jasne, że chciało mi się śmiać, ale to była męcząca atmosfera i na serio dziękowałam Bogu, kiedy w drzwiach pojawiła się Megan z Niall'em, którzy jak rano wybyli na sesję, tak wrócili dopiero po 3 godzinach.
- A tobie co?- zapytała Meg, opadając na kanapę pomiędzy Malik'a i Tomlinson'a, podczas, gdy Niall po prostu podszedł do mojego tymczasowego łóżka, uniósł moją głowę, a następnie opuścił ją na swoje kolana.
- To ten czas w miesiącu.- wytłumaczył Louis, precyzyjnie unikając moich oczu.
- Haha.- wydostało się z ust Niall'a, po czym pochylił się do mojego ucha i powiedział coś w rodzaju, że to karma, a ja od razu załapałam, że chodzi o moje udawanie chorej parę dni temu.
- Oh, zamknij się i daj mi swoją dłoń.-  przewróciłam oczami, ponieważ pewny siebie, zadziorny uśmiech, który wkradł się na jego usta był dość irytujący, ale to było zabawne i w końcu ktoś przestał mnie traktować jak jajko.
- Ale po co?
- Po prostu to zrób.- powiedziałam, wypuszczając uprzednio cichy jęk, ponieważ mój brzuch chciał mnie zabić. Blondyn nie protestując już, podał mi swoją lewą dłoń, a ja nie czekałam ani chwili, żeby włożyć ją pod moją bluzkę, u dołu mojego brzucha. Oh. I może westchnienie zadowolenia wydobyło się z moich ust, kiedy Niall zaczął kreślić małe kółka dłonią.
- Co do diabła?! Gemma.- krzyk Harry'ego nawet mnie nie zdziwił, a ja nawet nie musiałam otwierać oczu, żeby domyślić się jego miny. To się serio robiło nudne, bo mogliśmy mu powtarzać po pięćset razy, że wyolbrzymia, a po między nami jest tylko przyjaźń, ale on za każdym razem robił to samo.
- Co? Ogarnij się w końcu. Pozwól mi złagodzić ten ból.
- Ręką Niall'a?!
- Tak. Jest ciepła, a nie wiem czy wiesz, ciepło uśmierza ból.
- Ale...
- Po prostu się zamknij i jak nie chcesz to nie patrz.
- Dobra.- on rzeczywiście powiedział to jak naburmuszone dziecko, przez co i ja i Niall się zaśmialiśmy.
- Stworzycie razem piękne dzieci.- westchnęła Meg, żeby po raz kolejny rozzłościć Harry'ego. Zapewne nie powinnam tego robić, ale on się robi zabawny, kiedy go podpuszczamy, więc cholera, czemu nie?
- Tak. Oh i nazwiemy je Jason i Maddie.
- O nie! Dziewczynka będzie miała na imię Issie.- Niall również przyłączył się do rozmowy, a oczzy Hazzy wyglądały jak piłeczki pingpongowe.
- Ale...
- To też moje dzieci.
- Dobra. Nawet mi się podoba. Ale tylko jeśli będzie miała twoje oczy, jeśli moje wymyślimy co innego.
- Jasne. Ale to będzie i tak Issie.
- Chwila. Co?!- Hazz jakby wybudził się z transu i wyrzucił swoje ręce do góry.- Nie będzie żadnych dzieci!
- Jasne, że nie braciszku. Jesteśmy jeszcze za młodzi na dzieci, ale za parę lat to co innego.
- Gemma!
Hahahaha.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Liceum bitches!
'_'

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 8

~~~~~~~~~~~~~~~~

Prawda jest taka, że nie śpię już od godziny, ale dla pozorów udawałam że dopiero co otworzyłam oczy, kiedy Megan zaczęła mną potrząsać.
- Wstawaj Gem! Już nie mogę się doczekać naszego zwiedzania Paryża.- piszczała skacząc po pokoju.
- Mamy mały problem.- wydusiłam ochrypłym głosem, a gdyby tego było mało, to mój zatkany nos pogorszył jego brzmienie.
- Hej, co jest grane?- zapytała, siadając na łóżku obok. Przyłożyła rękę do mojego czoła, a jej mina nie wyglądała ciekawie.- Jesteś lodowata.
- Tak. Myślę, że się przeziębiłam.- wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu.
- Oh. No cóż, więc z naszego zwiedzania nici. Pójdę po coś gorącego dla ciebie.
- Nie.- chwyciłam ją za rękę i przytrzymałam, zanim zdążyła się całkowicie podnieść.- Zadzwonię po Harry'ego.
Chwyciłam swój telefon i wybrałam numer brata, który szybko zjawił się w naszym pokoju, przejęty. I to było słodkie, bo jestem jego starszą siostrą, a on się o mnie troszczy. Megan wytłumaczyła mu co mi dolega, oczywiście zaraz po ich standardowym "Megan-Harry" przywitaniu.
- No dobra. Załatwię ci lekarza.
- Czekaj Hazz. Nie trzeba. Mam w kosmetyczce lekarstwa. Wezmę coś na wzmocnienie i jutro powinno mi przejść.
- Może jednak...
- Nie. Mam tylko jedną prośbę.
- Jasne siostra, co tylko chcesz.
- Idź z Meg pozwiedzać Paryż.
- Co?/Nie.- wykrzyknęli oboje.
- Nie trzeba Gem.
- Ale właśnie, że trzeba. Dziś masz urodziny i chcę żebyś spełniła marzenie, a Hazz ci pomoże. Proszę.
- Dobra.- westchnął szatyn, przewracając oczami. Wiedziałam, że mi nie odmówisz.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Myślę, że wysłanie Hazzy na zwiedzanie razem z Meg, było jednym z najlepszych pomysłów jakie kiedykolwiek przyszły do mojej głowy. Ok. Może nie wyglądali na specjalnie zadowolonych, ale bez przesady. Dla pewności, że jednak nie wrócą odczekałam godzinę od ich wyjścia i dopiero wtedy włączyłam sobie głośno kanał muzyczny i zaczęłam skakać po łóżku, śpiewając piosenkę, która akurat leciała. To nie był najlepszy pomysł. Przekonałam się o tym, kiedy do moich uszu dobiegło głośne klaskanie, a ja wystraszona, spadłam z łóżka. Dzięki Bogu nic sobie nie zrobiłam, przez co szybko stanęłam na równe nogi. Byłam trochę wystraszona, ponieważ to rzeczywiście mogła być Megan i Harry, ale kiedy moje oczy spotkały się z błękitnymi tęczówkami Niall'a, odetchnęłam z ulgą. Blondyn był wyraźnie rozbawiony i nawet nie starał się tego ukryć, kiedy powoli podszedł do łóżka i na nim usiadł.
- Więc Harry mówił, że jesteś przeziębiona, ledwo się ruszasz i mówisz. Jak to się stało, że tak szybko wyzdrowiałaś?
- Oh. Wiesz, to te dzisiejsze lekarstwa.- powiedziałam, siadając obok niego. Głośny chichot opuścił usta Niall'a, a on popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Daj spokój Gem. Możemy to załatwić na dwa sposoby. Pierwszy mówisz mi prawdę, a ja nic nikomu nie powiem albo zachowujesz to dla siebie, a Harry będzie tutaj do piętnastu minut.- Ugh!
- Dobra. Powiem ci, ale nikt się o tym nie może dowiedzieć.
- Słowo harcerza.- uśmiechnął się, kładąc prawą dłoń na sercu. I jasne było, że się zaśmiałam, bo on w stu procentach nigdy nie był harcerzem.
- Ok. Tak jak wam wczoraj mówiłam, Hazz i Meg za sobą nie przepadają, a ja uważam, że to jest głupie i że jak spędzą ze sobą trochę więcej czasu sam na sam, to się dogadają. Dlatego wysłałam ich razem na zwiedzanie Paryża.
- Dobra, ale dalej nie rozumiem, dlaczego udawałaś chorą i tego jak to możliwe, że zrobiłaś to tak realistycznie.- ciągnął, kładąc się na łóżku w wygodniejszej pozycji, tak że nogi miał skrzyżowane w kostkach, a głowę opierał na jednej ręce, przez co mógł na mnie patrzeć, podczas, gdy jego druga dłoń bezwładnie spoczywała na białym prześcieradle.
- Gdybym tego nie zrobiła, to żadne z nich by się na to nie zgodziło. A co do udawania chorej to mam wprawę.- zaśmiałam się.
- Czyli co, potrafisz sobie zniekształcić głos na zawołanie?
- Dokładnie.
- A to, że byłaś lodowata?
- Zanim Meg się obudziła, to siedziałam na balkonie przez pół godziny.
- A przekrwione oczy? Tylko nie mów, że nie spałaś w nocy.
- Nie. To specjalne krople do oczu.
- Są takie krople, dzięki którym wyglądasz na chorą?- podniósł brwi w geście zdziwienia.
- Nie, są takie krople, które drażnią moje oczy.
- Ok. Wow. Dobra jesteś.
Oh. Oczywiście, że jestem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- O mój Boże! Weź to wyłącz! Ranisz moje oczy.
- Dobra, dobra.- zaśmiałam się na widok Niall'a, zasłaniającego sobie oczy niczym małe dziecko widzące całującą się mamusię i tatusia.- Tylko już tyle nie krzycz.
- Wyłączyłaś?
- Tak.
- Uff.- wypuścił powietrze, zabierając dłonie z swoich oczu.
- Nie rozumiem co złego jest w pokazie mody.
- Pewnie nic, ale to nie dla mnie. Oglądanie szkieletów, chodzących w wymyślnych strojach po wybiegu to nic fajnego.
- Dramatyzujesz, czasami widać im cycki.
- Haha. Naprawdę jesteś siostrą Harry'ego.
- A skąd wiesz, że nie bratem?- zapytałam patrząc na niego wyzywającym wzrokiem.
- Cóż, nie wiem tego, ale zawsze mogę to sprawdzić.- posłał mi swój, zgaduję, uwodzicielski uśmiech, na co ja się zaśmiałam. Nie żartuj.
- Nie zrobiłbyś tego. Jesteś zbyt niewinny blondasku.
- Gemma?
- Tak?
- Jedna zasada. Nigdy, ale to nigdy nie mów facetowi, że jest zbyt niewinny.
Tak, może źle zrobiłam, mówiąc to, bo zaraz po tym Niall na serio zaczął mnie łaskotać, a po chwili jego dłoń znalazła się na moim kroczu i lekko je ścisnęła. I ok. Może byłam zszokowana, ale nie mogłam nic poradzić na przyjemne uczucie, które pojawiło się w moim podbrzuszu.
- Zdecydowanie jesteś jego siostrą.
- No nie wierzę.- zaśmiałam się, kiedy blondyn się ode mnie odsunął.- Gratuluję.
- Tak. Dzięki. Ale wiesz, tak jakby muszę skorzystać z toalety, żeby... wiesz.- powiedział, rumieniąc się lekko, a ja rzeczywiście się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam lekkie wybrzuszenie na jego spodniach.
- Jasne. Ale wiesz, mogę to zrobić.- powiedziałam, wskazując dłonią na jego krocze.
- Nie prowokuj mnie Gemma.- wysyczał przez zęby, zanim zniknął za drzwiami łazienki.
- Spokojnie.- zaśmiałam się.- Tylko postaraj się nie być za głośno!
- Zamknij się Gem!- odkrzyknął mi.
Jasne, to jest śmieszne, ponieważ chłopak, który stara się udowodnić mi, że wcale nie jest niewinny, rumieni się, mówiąc, że musi iść do łazienki, masturbować się, bo właśnie dotknął mojego krocza. Jest uroczy. Oh i dalej jest niewinny.
- Mam nadzieję, że po sobie posprzątałeś, bo chyba nie będę umiała wytłumaczyć Megan, dlaczego widzi spermę w naszej łazience.- powiedziałam, kiedy blondyn wrócił do pomieszczenia, po jakiś dziesięciu minutach.
- To się nie wydarzy.- zaśmiał się, opadając na łóżko obok mnie, tak, że oboje leżeliśmy na plecach, patrząc w sufit.
- Więc. Podniecam cię?- zapytałam, wiedząc, że to go zawstydzi.
- Boże.- westchnął, a ja mogę się założyć, że właśnie przewrócił oczami.- Czy naprawdę musimy o tym rozmawiać?
- Chcę po prostu wiedzieć.
- Więc, wyobraź sobie, że właśnie leżysz przede mną w spodenkach, które ledwo zakrywają twój tyłek, a bluzka, którą masz na sobie ma głębokie wcięcia po bokach, przez co mogę zobaczyć twój koronkowy stanik, a żeby tego było mało, to właśnie dotknąłem twojego krocza. Miałem prawo się podniecić.
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiałam się, kiedy w jego głosie mogłam wyczuć rozdrażnienie pomieszane z zażenowaniem.
- Czy możemy, błagam, porozmawiać o czymś mniej żenującym?
- Ok. Pogadajmy o związkach.
- Chyba nie mam w takim wypadku, za bardzo o czym z tobą rozmawiać.- powiedział rozbawiony, wyborem mojego tematu.
- Właśnie o to mi chodzi.
- To znaczy?
- No bo, nie zrozum mnie źle, ale jesteś cholernie przystojny, masz styl, śpiewasz, grasz na gitarze, umiesz się śmiać i jesteś słodki, a w dodatku miliony dziewczyn za tobą szaleją. Jak to kurwa się stało, że nie masz dziewczyny i od x-factora jej nie miałeś?
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiał się, parodiując moją wcześniejszą wypowiedź, za co oczywiście musiał oberwać w ramię.
- Mówię serio. Jesteś gejem?
- Naprawdę mnie o to pytasz?- zapytał, spoglądając na mnie, przez co ja również odwróciłam głowę w jego stronę. Mówił poważnym tonem, ale jego twarz wyrażała rozbawienie.
- No co?
- Dosłownie przed chwilą się masturbowałem, bo mnie podnieciłaś. Naprawdę pytasz mnie o to czy jestem gejem?
- Dobra, może masz rację. W takim razie dlaczego nie znalazłeś jeszcze swojej księżniczki?
- Bo widzisz, ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.
- To tak jak ja.
- Cicho, daj mi dokończyć. Chodzi mi o to, że nie można się zakochać w taki sposób. Bo jak? Idziesz ulicą i nagle twoje spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem drugiej osoby i już wiesz, że to ta jedyna? To może być jedynie zauroczenie wyglądem tej osoby. Zakochać się można dopiero, kiedy znasz tą osobę, znasz jej charakter i mimo wszystko dalej jest dla ciebie ważna. Dlatego nie mam dziewczyny. Nie mam czasu na regularne randki, a po za tym, z żadną dziewczyną jak dotąd nie zaiskrzyło. A co z tobą?
- Oh.- wypuściłam cichy chichot, ponieważ moje życie miłosne jest katastrofą.- Więc jestem sama, z dwóch powodów. Po pierwsze nie mam szczęścia w związkach, a po drugie to mam taki sam pogląd na miłość jak ty. Znaczy wiesz, kiedy byłam młodsza, to wierzyłam, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, że kiedyś spotkam swojego księcia na białym koniu, itd. Ale później, znudziło mi się oglądanie tych wszystkich romansideł z happy endami i przejrzałam na oczy.
- Dzieci mają po prostu łatwiej.- zaśmiał się Niall, ale oboje wiemy, że miał rację, mówiąc te słowa.
- To jest to, że kiedy byliśmy młodsi, to żadne z nas nie musiało się przejmować tym, czy ktoś nas zaakceptuje, nie musieliśmy nikogo udawać i nie musieliśmy się przejmować tym, czy ktoś nie jest po prostu fałszywy. Nie było martwienia się o przyszłość, o miłość. Nic.
- Ale później trzeba było dorosnąć i zderzyć się z brutalną rzeczywistością
Po tym, między nami na chwilę zapadła cisza, w czasie której oboje po prostu patrzyliśmy się w sufit. Może nie było niezręcznie, ale postanowiłam jednak przerwać tą ciszę.
- Wiesz? Jesteś inny niż myślałam.
- Co masz na myśli Gem?
- Na początku miałam cię za dzieciaka, który nie umie niczego brać na poważnie. Ale okazało się, że można z tobą pogadać na głębokie tematy i może jesteś niewinny i uroczy, ale umiesz być arogancki i prowokacyjny.
- Wow. Uznam to za komplement, ponieważ nie za bardzo wiem w jakiej kategorii powinienem umieścić twoją wypowiedź.
- To był komplement.- zaśmiałam się.
- W takim razie dziękuję.
- I wiesz co?
- Gemma, ustalmy jedno. Nie jestem jasnowidzem.przestań mi zadawać to głupie pytanie.
- Jasne. Przepraszam. Ale chodziło mi o to, że jesteś do mnie podobny i myślę, że możemy z tego stworzyć na prawdę dobrą przyjaźń.
- Podoba mi się. To co? Przyjaciele?- zapytał, podnosząc swoją prawą dłoń do góry i wystawiając małego palca. Uśmiechnęłam się, bo od razu załapałam co miał na myśli i od razu oplotłam go swoim małym palcem lewej ręki.
- Przyjaciele.
To może być interesujące.

~~~~~~~~~~~~~~~~