środa, 22 października 2014

Oneshot nr.2

~~~~~~~~
Cześć! Przepraszam za to, że nie ma jeszcze nowego rozdziału, nie wiem kiedy się on pojawi, mam nadzieję, że jak najszybciej, ale liceum zabiera mi 89% czasu. Tytuł to oneshot, ale nie dodaję go tu. Chodzi o to, że to jest jakby to opowiadanie w skrócie (chociaż nie koniecznie, bo nie jestem pewna czy dokładnie tak to potoczę), wyjątkiem jest to, że występuje tu Larry, ponieważ jestem ES i LS jednocześnie i tak mi się jakoś wymyśliło :D Tak więc jeśli czytasz to opowiadanie, prawdopodobnie nie powinnaś czytać oneshota, ale  to zależy od ciebie. Niżej daję linka. Do zobaczenia :*



sobota, 4 października 2014

Rozdział 11

~~~~~~~~~~~~~~~~
Więc wraz z początkiem sierpnia ruszyła promocja filmu. Zaczęły się wywiady, sesje, itp. Prawdę powiedziawszy, myślałam wtedy, że to już jest szczyt. Bo jakby, oni dalej koncertowali i serio nie mieli czasu na nic więcej. Byli wykończeni. Kiedy 10 sierpnia zagrali ostatni koncert w Ameryce, myślałam, że zwolnią trochę i odpoczną. Jakże się pomyliłam. To był właśnie moment, w którym liczba wywiadów i sesji potroiła się. Reporterzy dosłownie bili się o choćby trzy minuty rozmowy z chłopakami. Gazety, blogi, vlogi, stacje telewizyjne, radia. Wszystko. A ja w tym wszystkim uczestniczyłam. Za każdym razem siedziałam po za obiektywem, gdzieś zboku na krześle, kanapie, albo po prostu na podłodze pod ścianą. Rozumiałam pytania, które dotyczyły kariery chłopaków, płyty, koncertów, fanów, filmu, w końcu o to chodziło w tej całej promocji, ale kiedy reporterzy zaczęli schodzić na temat życia prywatnego, mimowolnie wywracałam oczami. Bo jak niby to czy obecnie masz dziewczynę albo czy planujesz zrobić sobie nowy tatuaż ma się do filmu. Oh. A pytań o to kogo obsadziłbyś w roli swojej żony w filmie albo kto byłby najlepszym Bond'em, to już kompletnie nie rozumiałam. Ale to rzeczywiście było śmieszne. 
Prawdę powiedziawszy, miałam dość. Miałam tego naprawdę dość, a siedziałam tylko z boku i te pytania nawet mnie nie dotyczyły. Widziałam po chłopakach jak ich to męczy i jak nie raz zaciskają pięści, żeby nie powiedzieć czegoś, czego mogli by żałować. I o ile Niall i Liam jakoś jeszcze znosili tą sytuację, tak Harry, Zayn i Louis, byli nią po prostu zmęczeni i zirytowani. Właściwie, to sprawiło, że spędzałam z Horan'em jeszcze więcej czasu, ponieważ Hazz zwyczajnie chciał odpocząć i przespać się, tak jak cała reszta, a ten farbowany blondyn jest jakby chodzącym wulkanem energii. Wiecie jak wygląda dziecko, które zje za dużo cukru? Dokładnie taki jest Niall. Kiedy oni zaszywali się w swoich pokojach hotelowych i odłączali się od całego świata, on miał na tyle energii, żeby pójść ze mną na kawę, coś zjeść, zagrać w piłkę albo na konsoli... Ok. Może zagrać to za dużo powiedziane. To raczej wyglądało tak, że on grał, a ja tylko komentowałam i wkurzałam się, kiedy przegrywałam.  Nie ważne. Chodzi o to, że spędzaliśmy razem miło czas i poznawaliśmy się co raz bardziej, a mi się to podobało. I jeszcze jedno. Harry w końcu przyzwyczaił się do tego, że widzi mnie w koszulkach Niall'a, których ostatnio trochę przybyło w mojej walizce. Hahaha. Szczegół. 
A wracając do rzeczy bardziej istotnych. Na ostatni tydzień przed premierą, chłopaki mieli wrócić do Londynu, dlatego też ostatni dzień wywiadów, jak zaczął się o siódmej rano, tak skończył o dziewiątej wieczorem, kiedy oficjalnie przeszliśmy odprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie.
I mogę z czystym sumienie powiedzieć, że to był najbardziej wykańczający dzień, jakby w całym moim życiu. Począwszy od tego, że się nie wyspałam to miałam problem ze znalezieniem mojego buta i prawie wydłubałam sobie oko moim tuszem do rzęs, trzy razy kursowałam pomiędzy hotelem a studiem nagraniowym, pomagałam Lou i Caroline, musiałam przez jakiś czas zajmować się Lux, biegałam po kawę dla chłopaków i lekko posprzeczałam się z Harry'm. To ostatnie, to było może trochę z mojej winy, ale nie ważne. Chodzi o to, że podczas jednego z wywiadów, chłopcy zostali zapytani o to kogo z pośród nich wybraliby, żeby umawiał się z ich siostrą. Harry odpowiedział, że nikogo, ponieważ był w trasie i widział co się tam dzieje. Powiedzmy, że nie za bardzo przypadło mi do gustu to co powiedział. Nie mam tu na myśli tego, że nie wybrał kogoś konkretnego, a to że powiedział to w taki sposób, jakby to rzeczywiście od niego zależało. Powinien powiedzieć, że to nie jest jego decyzja, bo to moje życie i on nie ma tu nic do powiedzenia. Ale tego nie zrobił. Dlatego trochę na niego nawrzeszczałam, on na mnie, a potem się przeprosiliśmy i było ok. To nie zmienia faktu, że i tak nie usiadłam obok niego w samolocie. Jestem taka mściwa. Haha.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- A byłam pewna, że mieszkacie razem. Dlaczego nikt mnie nie uświadomił.
- Myślałem, że wiesz. Każdy z nas ma własny dom, ale kiedy mamy krótkie przerwy w trasie, to zdarza się, że nocujemy u Harry'ego, bo ma największy dom. Takie nasze głupie przyzwyczajenie.- wytłumaczył Niall, kiedy staliśmy obok czarnego auta na podziemnym parkingu lotniska w Londynie.
- Jesteście tacy dziwni.
- Hey!
- Oh. Już się tak nie bulwersuj skrzacie.- zaśmiałam się, przytulając go.- To do zobaczenia w piątek..
- Gem...
- Nie Ni. Możesz sobie mieszkać w innym domu, ale to nie zmienia faktu, że obiecałeś iść ze mną na zakupy w piątek. Nie wymigasz się.
- Ugh. Dobra, ale kupujesz mi kawę.
- Stoi.
- Będę po ciebie o 10.
- Zaśpisz.
- Nie prawda.
- Zrobisz to skrzacie.- zaśmiałam się, otwierając drzwi do auta, w którym już siedział Harry i mogę powiedzieć, że się niecierpliwi.
- Jesteś nieznośna.
- Ty też, ale nie narzekam.
- Zamknij się.- wywrócił oczami, po czym podszedł do drzwi auta obok i również je otworzył.- Będę o 10. Do zobaczenia złośnico.
- Pa skrzacie.
Oboje wsiedliśmy do samochodów, a kierowcy ruszyli z miejsc parkingowych, żeby zawieść nas do domu.
- Co tak długo? Nie mogliście się rozstać, czy co?
- Nie zaczynaj Harry.
- Ale co ja robię?
- Zaczynasz ten głupi temat. Za każdym razem powtarzamy ci, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, a ty swoje. Może tobie po prostu przeszkadza to, że my się przyjaźnimy. Co?
- Nie, naprawdę nie przeszkadza mi to. Po prostu jesteś moją siostrzyczką Gem, a Niall najlepszym przyjacielem i boję się, że jeśli między wami do czegoś by doszło, a później by się popsuło, to nie wiem jak bym się do tego odniósł.
- Jasne bracie. Ale między nami na serio nic nie ma. Wiesz, czuję się przy nim dobrze i komfortowo, a on jest naprawdę świetnym przyjacielem i nie chciałabym tego zepsuć. Nie masz się o co martwić.
- Cieszę się.
- Tak, ja też.
- Już nie mogę się doczekać, żeby położyć się w łóżku. Nie cierpię latać samolotem. Jestem taka zmęczona i obolała.
- Oh. A myślałem, że dobrze ci się spało na ramieniu Horan'a.
- Harry.- powiedziałam ostrzegawczym tonem, ale on się tylko zaśmiał i siedział już cicho.
Jesteś dziwny.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam.- było pierwszą rzeczą jaką usłyszałam po otworzeniu drzwi wejściowych.
- Spoko.- zaśmiałam się, zatrzaskując za sobą drzwi.- Wiedziałam, że zaśpisz skrzacie.
- A niby skąd?
- Oh. To bardzo proste. Jesteś taki jak ja.- wytłumaczyłam, podczas naszej drogi do auta Niall'a, gdzie na tylnym siedzeniu mogłam zauważyć Andy'ego, ochroniarza.
- Tak, to już ustaliliśmy, ale dalej nie rozumiem jak to się ma do rzeczy.
- Nie udawaj dżentelmena.- zaśmiałam się, kiedy blondyn otworzył mi drzwi od strony pasażera.
- Nie udaję. Ja nim jestem.- Jasne. Niall zamknął drzwi i szybko okrążył samochód, żeby już po chwili wyjeżdżać z podjazdu.- A wracając? 
- Cóż, powiedzmy że gdyby nie dwa budziki nastawione w pięciominutowych odstępach czasu, to prawdopodobnie dalej zalegałabym w łóżku.
- Więc pani wiecznie zorganizowana jest śpiochem?- zapytał rozbawionym tonem, a ja mogę powiedzieć, że w 100% uniósł swoje brwi do góry, nawet na niego nie patrząc.
- To nie ja się spóźniam prawie pół godziny.
- Nieważne. Po prostu powiedz mi gdzie mam jechać.
- Jak to gdzie? Do centrum.
- Ok.
- A tak z ciekawości, to gdzie jechałeś do tej pory, bo jakby nie było, gdzieś jechałeś.
- Nie wiem. Przed siebie?- wzruszył ramionami, zostając przy tym całkowicie poważnym, a ja po prostu wybuchnęłam śmiechem. Co ci siedzi w tej głowie Horan?
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Daj spokój Gem.- zajęczał Niall, siedząc na niewielkiej, fioletowej kanapie, w rogu sklepu. To już czwarty butik, w którym jesteśmy i mogę powiedzieć, że jestem blisko doprowadzenia Horan'a na skraj załamania nerwowego.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Wybrałaś jakieś dwadzieścia sukienek. Weź idź je w końcu przymierz i będziemy mogli iść dalej.
- Dobra, dobra. Po co te nerwy.- wywróciłam oczami, zasłaniając za sobą kurtynę przebieralni. 
- Jeszcze nie widziałaś mnie zdenerwowanego.- odkrzyknął, a ja w tym momencie cieszę się, ze jesteśmy w tym butiku sami, no nie licząc ekspedientki i Andy'ego, bo inaczej mogłoby się zrobić niemałe zamieszanie wokół osoby Niall'a.
- I nie jestem pewna czy tego chcę. To gdzie idziemy później?
- Zdecydowanie Starbucks. Potrzebuję naładować akumulatory.
- Ok. No i co sądzisz?- zapytałam, wychodząc z przymierzalni. Stanęłam przed ogromnym lustrem, które stało naprzeciwko kanapy na której siedział Ni. Miałam na sobie długą, luźną sukienkę w azteckie wzory i prawdę powiedziawszy, nawet podobało mi się to jak wyglądałam.
- Jak zawsze wyglądasz pięknie, ale ona jest zdecydowanie za długa i za luźna. Następna.
Oh. No dobrze.
I tak o to przymierzyłam kolejne siedemnaście sukienek, które wybrałam, a każda kolejna została odrzucona przez Niall'a słowami 'za długa' lub 'za luźna'.
- Mam dość.- zajęczałam, opadając na kanapę obok Horan'a.- Po prostu idźmy do sex-shopu, tam napewno znajdziemy coś co ci się w końcu spodoba.
- No weź Gem. Nie potrzebujesz czegoś takiego, żeby wyglądać seksownie.- Oh. Może a może nie, trochę podbudowałeś moje ego. 
- Dobra. W takim razie ty coś znajdź, jak jesteś taki cwany.
- A żebyś wiedziała, że znajdę.
I on rzeczywiście podniósł się z tej kanapy i zaczął wertować wieszaki. To było całkiem zabawne, ponieważ miał minę tak skupioną, jakby co najmniej rozwiązywał zadanie z matematyki albo fizyki. Widziałam też,  rozbawienie na twarzy ekspedientki i Andy'ego, kiedy obserwowali Niall'a. 'Niall Horan przebiera w sukienkach'. Całkiem fajny temat na plotkarską stronę. Hahaha.
- Mam!
Podszedł do mnie i podał wieszak z czarnym materiałem, a na jego twarzy malowało się zadowolenie z siebie. Weszłam z powrotem do przymierzalni i przebrałam się w sukienkę, którą wybrał. Była czarna, prosta i elegancka, a siateczka, którą była wykończona u góry i to, że była obcisła, a dodatkowo sięgała mi do połowy uda, sprawiło że wyglądałam bardzo kobieco i pociągająco. Oh. I wzrok Niall'a mi to potwierdził, kiedy wyszłam zza zasłony.
- Więc nie mogłeś tak od razu? Jakby straciliśmy prawie półtorej godziny.
- Czyli teraz to moja wina?- zapytał rozbawiony.
- Tak
- Jesteś niemożliwa. Po prostu idź się przebierz. Bierzemy ją.
- Ok?- prychnęłam, ale rzeczywiście poszłam przebrać się w swoje ubrania.
Kiedy podeszłam do kasy, gdzie czekał już Niall i podałam ekspedientce sukienkę, chciałam dać jej też moją kartę kredytową, ale ona po prostu odsunęła moją rękę i podała granatową, papierową torbę.
- Ma pani świetnego chłopaka.- powiedziała z uśmiechem. I oh. No dobrze.
- Wiesz, że nie powinieneś płacić za moją sukienkę.- oświadczyłam mu, kiedy przemierzaliśmy drogę do Starbucksa, z Andy'm za naszymi plecami.
- A dlaczego nie? Wybrałem ją, to za nią zapłaciłem. To był mój kaprys.
- Niall, ona była droga.
- Cóż, o to to się chyba martwić nie muszę.- zaśmiał się.
- W takim razie dziękuję.
- Nie ma za co. Uwierz mi, patrzenie na ciebie w tej sukience, naprawdę mi to wynagrodzi.
- Ej!- uderzyłam go w ramię, ale to było lekkie, a ja byłam rozbawiona.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- No nie wierzę!
- Co?
- Naprawdę masz figurkę Obamy ludzkich rozmiarów?
- Jak widzisz.
- Ale jakby po co ci to?
- To był prezent, a po za tym, no ej, to świetny towarzysz do picia piwa. O! I musisz wypróbować się mu wyżalić. Jest nieziemskim słuchaczem.
- Czyli co? Czasami siadasz sobie na tarasie z butelką piwa i gadasz do Obamy?
- Tak.
- A mówisz, że to ja jestem niemożliwa. Po prostu daj mi to piwo i siadaj już.
- Jasne. Zaraz wracam złośnico.- zaśmiał się, wchodząc z powrotem do domu, a ja zostałam sama w towarzystwie pana prezydenta. Hahaha.
Więc po zaliczeniu Starbucksa oraz TopShop'u i Vans'a po tym jak Niall powiedział, że nie może wrócić z pustymi rękami z zakupów, stwierdził że powinnam zobaczyć jego królestwo.  I tak o to znalazłam się na tarasie Horan'a.
- Masz.- powiedział Niall, podając mi otwartą już butelkę zimnego piwa.- Jestem głodny i zgaduję, że ty też, więc po prostu coś zamówmy.- zaproponował siadając na krześle obok z własnym piwem w ręce.
- Jasne. Więc co proponujesz? Myślę o czymś meksykańskim, ale mam ochotę na coś chińskiego, a w sumie pizza też byłaby spoko.
- To było ukryte 'ty wybierz'?
- Tak, to było dokładnie to.
- Subtelne. W takim razie zamówmy po prostu pizze.
- Dobry pomysł.- pokiwał z uznaniem głową, wyciągając jednocześnie swój telefon z kieszeni spodni. Otworzyłam usta, żeby powiedzieć mu jaką pizze chcę, ale on mnie zatrzymał.- Nie. Daj mi zgadnąć.
- Dobra.
- Margherita.
- Pudło skrzacie.
- Serio? Wyglądasz na kogoś kto lubi margherite.
- Nie. Jak dla mnie jest zbyt banalna. Moja ulubiona to peperoni. A tak z czystej ciekawości, to po czym poznajesz kogoś kto lubi margherite?- zapytałam rozbawiona, ale Niall mnie po prostu zbył, wybierając numer do pizzeri na swoim telefonie. Więc w czasie, kiedy on składał zamówienie, ja urządziłam sobie wycieczkę do łazienki (która swoją drogą była jak na faceta bardzo czysta i zadbana) i z powrotem. Kiedy siadałam na krzesło obok Niall'a, on przeglądał galerię w moim telefonie.
- Nie obraź się, ale napisałem do Harry'ego, że śpisz dzisiaj u mnie, bo piłem i nie mogę cię odwieść.
- Spoko. Co odpisał?- zapytałam, a w tym momencie na ekranie mojego telefonu pojawiła się nowa wiadomość.- Nie denerwuj mnie Gem?- przeczytałam na głos i trochę się zdziwiłam, ale kiedy przeczytałam to co napisał Niall, po prostu się zaśmiałam.
'Zostaję na noc u Niall'a. Będziemy uprawiać seks.' hahaha.
~~~~~~~~~~~~~~~~

środa, 24 września 2014

Rozdział 10

~~~~~~~~~~~~~~~~
257. Powoli zapukałam o powierzchnię czarnych drzwi hotelowych, przygryzając lekko moją dolną wargę. Nie musiałam na szczęście długo czekać, żeby drzwi się otworzyły, a jestem pewna, że Hazz widząc mnie tu, zrobiłby mi nie małą awanturę.
-Gem?- moim oczom ukazał się zdziwiony Niall. Miał na sobie szare dresy, ale nie miał koszulki, a ja wcale nie popatrzyłam zbyt długo na jego lekko umięśniony brzuch. Wcale.
- Um. Tak. Mogę wejść? Mam piwo i potrzebuję kogoś, żeby się ze mną napił i jakby potrzebuje się do kogoś przytulić, ponieważ Megan wyjechała, a ja mam nadal okres i to zapewne wszystko przez to, ale mam jakby doła.- powiedziałam, nie siląc się nawet na sztuczny uśmiech, ponieważ Niall nie jest głupi, więc i tak by to rozgryzł, a ja czuję, że przy nim nie muszę udawać nikogo innego i ufam mu.
- Jasne. Wejdź.- odsunął się od drzwi, pozwalając mi wejść do środka, a na jego ustach majaczył lekki uśmiech. Może to głupie, ale wiem czym był spowodowany. Chodzi o to, że nie należę do osób, które lubią się dzielić swoimi uczuciami i tym bardziej nie lubią pokazywać swojej słabszej strony. On to wie, a sytuacja, która przed chwilą się wydarzyła, to było właśnie to. Moje zupełne przeciwieństwo. Moja słaba strona. Jasne, powinnam się wkurzyć, bo on się naśmiewa ze mnie, ale nie umiem, bo na jego miejscu zrobiłabym to samo.
I na całe szczęście to nie było coś niezręcznego, my tylko leżeliśmy na łóżku przytuleni, po tym jak wypiliśmy piwo, które przyniosłam. Kompletnie się odprężyłam, trzymając głowę, na jego nagiej piersi, podczas, gdy moja ręka kreśliła dziwne wzorki na jego brzuchu, a on po prostu oplótł mnie swoim ramieniem i zakręcał kosmyk moich włosów na swojego palca. Oboje byliśmy cicho, a całe pomieszczenie wypełnione było cichymi dźwiękami muzyki pochodzącej z Iphona Niall'a, więc dowiedziałam się, że mamy podobny gust muzyczny. To śmieszne. Bo chodzi o to, że znamy się jakby miesiąc, ale zachowujemy się przy sobie naturalnie i śmiało nazywamy przyjaciółmi, a na dobrą sprawę, to nie wiemy o sobie zbyt wielu rzeczy. Prawdopodobnie chodzi o to, że jesteśmy podobni, bo nie ma co się tu doszukiwać drugiego dna. Znaczy, musiałabym być ślepa i głupia, żeby nie widzieć tego, jak przystojny i inteligentny jest Niall, ale nie patrzę na niego w tej kategorii. I może ktoś mógłby powiedzieć, że jestem głupia, to tak jest. Zależy mi na naszej przyjaźni, bo to pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy czuję się przy kimś tak dobrze i komfortowo, więc nie chcę tego zepsuć. Myślę, że jestem stuknięta, bo mówię to, ale jeżeli coś między nami na serio zaczęłoby się dziać, to prawdopodobnie nie przerwałabym tego.
- Gem?
- Hm?
- Mogę cię o coś zapytać?- mogę zauważyć, że jego głos jest zdenerwowany, przez sposób w jaki jego głos się trzęsie.
- Jasne. Wal śmiało.
- Czy ty coś do mnie czujesz?- zapytał, a ja szerzej otworzyłam oczy, podnosząc się do pozycji siedzącej i odwracając się tak, że mogę na niego spojrzeć. Niall też się podniósł, przez co teraz może bez problemu patrzyć mi w oczy.
- Co? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Ja... Ugh. Po prostu na ostatnich paru koncertach, za każdym razem, kiedy się na ciebie popatrzyłem, to cały czas na mnie patrzyłaś i uśmiechałaś się lekko, a dzisiaj przyszłaś do mnie i ja, nie wiem.- cóż, to na pewno nie było dla niego komfortowe. Był zdenerwowany, zawstydzony, spuścił głowę w dół i  podrapał się po karku.
- Ok. Posłuchaj mnie Niall.- powiedziałam, a on w końcu podniósł na mnie wzrok.- Jesteśmy przyjaciółmi, a ja nie patrzę na ciebie pod innym kontem. Jasne lubię cię, ale nic więcej. To, że się na ciebie patrzę podczas koncertów, to nie to, że rozbieram cię wzrokiem czy coś, po prostu znamy się krótko i jakby intrygujesz mnie, ty i to w jaki sposób zachowujesz się na scenie, kiedy śpiewasz lub grasz na gitarze, uśmiecham się, bo to fajne uczucie widzieć człowieka, który robi to co kocha i wkłada w to całego siebie, a to, że dziś do ciebie przyszłam, to dlatego, że potrzebowałam czyjejś obecności, a ty jesteś moim przyjacielem i czuję się przy tobie komfortowo.- zakończyłam, a on wypuścił z siebie dźwięk ulgi i uśmiechnął się, przez co poczułam się trochę źle.- Czy to aż tak źle myśleć, że mogłabym być w tobie zakochana? Jestem aż tak okropna?- zapytałam smutno, po chwili ciszy.
- Co?- oczy Niall'a rozszerzyły się, a on momentalnie się ożywił.-  O mój Boże, Gem! To nie o to mi chodziło. To byłby zaszczyt, gdyby tak piękna i mądra kobieta byłaby we mnie zakochana, po prostu zależy mi na naszej przyjaźni, a po za tym Harry by mnie chyba wykastrował.- I tu zapewne masz rację. Haha.
- Cóż, nie powiem, ulżyło mi. I dla jasności, mi też zależy na naszej przyjaźni.- uśmiechnęłam się lekko, kiedy Niall oplótł swoje ręce wokół moich ramion. I to jest kurwa niedorzeczne, żeby tak dobrze przytulać.
Jestem dziwna.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Naprawdę nie ogarniam dlaczego się rozpakowujesz , skoro zostajesz tu tylko na trzy dni.- westchnęłam składając kolejną koszulkę Niall'a i wkładając ją do walizki.
- Nigdy nie mogę w niej nic znaleźć, więc po prostu wyrzucam z niej wszystko po kolei.- krzyknął z łazienki, gdzie pakował swoje kosmetyki, jakkolwiek głupio to zabrzmi.
- Jesteś popieprzony, przysięgam.- zaśmiałam się, wywracając oczami.
- Jestem facetem.
- Harry też, ale on nie rozrzuca swoich rzeczy po całym pokoju, kiedy zostaje w nim tylko na trzy dni i to niecałe.- zauważyłam, chwytając w dłonie kolejny skrawek materiału, białą bluzkę z niebieskimi rękawami.
- Może, ale on nosi jedną parę dziurawych spodni i parę podkoszulek na zmianę, a czasami dorzuci jakąś koszulę. Nie zapomnijmy o tym, że ma przy sobie tylko dwie pary butów, które swoją drogą są mega zniszczone i czasami się zastanawiam, jak to jest, że one się jeszcze nie rozleciały. A dla porównania, ja mam całą walizkę ciuchów i jakieś pięć par butów.- dokończył wchodząc do pokoju, razem ze swoją kosmetyczką w ręku.
- Masz punkt.- przyznałam, stojąc przed sporym lustrem w rogu pokoju i przykładając wspomnianą wcześniej bluzkę do mojego ciała.- Hej, mogę ją sobie wziąć?
Niall odwrócił się w moją stronę, a kiedy zobaczył co trzymam, uśmiechnął się lekko i skinął głową, więc położyłam koszulkę na komodę i wróciłam do składania jego rzeczy.
- Więc lubisz męskie rzeczy?- zapytał sugestywnym tonem, po chwili ciszy. Podniosłam na niego wzrok, żeby zobaczyć jak składa swoje spodnie.
- Oh. zamknij się.- rzuciłam w niego jedną z koszulek, które leżały jeszcze na ziemi. I takim o to sposobem skończyliśmy goniąc się po całym pokoju, okładając się jednocześnie koszulkami Niall'a.
Jesteśmy tacy dziecinni, przysięgam.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ugh. Ta kawa jest okropna.- wykrzywiłam się, wysiadając z auta przed areną.
- Ta. To twoja wina.- stwierdził Niall, który szedł zaraz obok mnie, kiedy weszliśmy do środka i zmierzaliśmy w stronę garderoby, gdzie są już chłopaki i Lou.
- A niby jak to moja?!- oburzyłam się.
- Mówiłem, żebyśmy poszli do Starbucksa, to ty się uparłaś, żebyśmy poszli do tej małej uroczej kawiarenki na przeciwko hotelu.
- Cóż, nie narzekałeś, kiedy przez całą drogę tutaj, pożerałeś garściami ciastka, które tam kupiliśmy.
- Bo były dobre, a po za tym to ty zaczęłaś narzekać, nie ja.
- Nie ważne.- wywróciłam oczami, wyrzucając kubek po kawie do kosza obok drzwi prowadzących do garderoby. Niall je otworzył i gestem ręki pokazał, żebym weszła pierwsza, a ja naprawdę nie mogła się nie uśmiechnąć, bo to było takie urocze, kiedy facet to robi, a kiedy robi to on, to jest jakby podwójnie urocze.
- Oh! Jak miło, że raczyliście się w końcu pojawić.- oznajmił Harry, od razu, kiedy weszliśmy do środka. Po raz kolejny tego dnia wywróciłam oczami i jestem prawie pewna, że Niall zrobił to samo, a wnioskując po tym jak chłopcy i zaśmiali się cicho, patrząc na nas, to myślę, że mam rację.- Gdzie wyście byli?
- Na kawie.- powiedział blondyn, siadając obok mnie na jednej z trzech kanap, które się tutaj znajdują.
- I kupiliśmy wam ciastka.- dodałam.
- Tak, ale potem je zjedliśmy, bo był korek a nam się nudziło.- zaśmiał się pod nosem, a ja mimowolnie zrobiłam to samo.
- Jesteście tacy dobroduszni.- powiedział sarkastycznie Lou.
- Ej! Nie wiń nas, tylko tych ludzi, którzy blokowali ruch uliczny.- podniosłam ręce w geście obronnym, próbując z całych sił się nie śmiać.
- Jesteście siebie warci.- westchnął tylko i odszedł na drugi koniec pomieszczenia, żeby wziąć sobie wodę.
Zostawiliśmy ten temat w spokoju i zaczęliśmy rozmawiać na temat zdjęć, które przysłała wczoraj Megan, a które swoją drogą są niesamowite. Nie mogłam się za bardzo skupić na rozmowie, kiedy czułam na sobie spojrzenie Liam'a i nie wiedziałam o co mu może chodzić. Jakby, nie wiem, mam coś na twarzy? Jestem brudna?
- Jestem prawie pewny, że gdzieś już widziałem tą bluzkę.- Oh. No to wszystko jasne. 
Wszyscy skupiliśmy na nim wzrok, a on wskazał na mnie, przez co teraz to ja byłam w centrum uwagi. Miałam na sobie jasne przecierane jeansy, białe conversy przed kostkę i bluzkę Niall'a, tą samą, którą od niego wzięłam parę dni temu, tą z niebieskimi rękawami.
- Jest Niall'a.- powiedziałam po prostu, bo nie widziałam w tym nic złego, w przeciwieństwie do mojego brata, który od razu wyrzucił swoje dłonie w powietrze, przy czym prawie nie uderzył Zayn'a w twarz i zaczął krzyczeć.
- Dlaczego moja siostra ma na sobie twoją bluzkę Niall?!- Oh i tu mnie zaskoczyłeś. Tym razem to nie ja jestem kozłem ofiarnym?
- Bo ją jej dałem?
- Ale dlaczego?! W sensie, co robiliście?!
- Jezu Chyryste, Harry! Nic nie robiliśmy. Gemma pomagała mi się pakować ostatnio i zapytała się czy może wziąć sobie tą koszulkę, więc jej ją po prostu dałem.
- Oh. Sorry.- powiedział po chwili, kiedy zeszło z niego otępienie i złość.
- I to nie jest wcale tak, że jakbyśmy rzeczywiście coś robili, to byłaby to twoja sprawa Hazz.- dodałam, robiąc to specjalnie, bo ja naprawdę lubię go wkurzać i szczerze nie rozumiem, co on ma do relacji mojej i Niall'a. To nasze życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 9

~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego życie musi być takie okrutne? Dlaczego nic nigdy nie może iść po naszej myśli? Dlaczego ludzie, którzy są dla nas ważni, tak po prostu odchodzą? Dlaczego ja tak dramatyzuję?! Tyle pytań, a żadnych właściwych odpowiedzi. Mam wrażenie, że przed waszymi oczami od razu wyświetlił się najgorszy możliwy scenariusz, co najmniej jakby ktoś mi umarł, albo coś. Nie wiem, czy to was uspokoi, ale macie bujną wyobraźnię, a ja czasami lubię wyolbrzymiać sprawy. Nikt mi nie umarł i liczę na to, że w najbliższym czasie do tego nie dojdzie. Chodzi o to, że tydzień to bardzo mały okres czasu, a kiedy twoja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża, to tak jakby ktoś zabierał kawałek twojego serca. I tak, wiem, że spotkamy się za jakieś dwa miesiące, ale to tak długo. I jasne,wolałabym zatrzymać ją tutaj dłużej, ale nie chcę nadużywać dobroci Harry'ego, a po za tym ona i tak by się nie zgodziła.
Myślę, że będę miała depresję albo coś w tym stylu.
-Gem?- do moich uszu dobiegł głos blondynki, a jej zatroskana twarz pojawiła się przed moimi oczami.
- Hm? Stało się coś?
- To lepiej ty mi to powiedz.
- Nie rozumiem.
- Stoisz od jakichś dziesięciu minut w jednym miejscu, wpatrujesz się w ścianę naprzeciwko siebie i mam wrażenie, że zaraz zjesz to opakowanie po żelkach, które masz w dłoni.- wskazała na pusty papierek, który trzymałam.
- Oh. To nic takiego, po prostu się zamyśliłam.
- A o kim to tak myślisz?- na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, a brwi zaczęły tańczyć jakiś dziwny taniec. I wiem doskonale co miała na myśli, ponieważ od momentu, kiedy dowiedziała się, że Niall i ja zostaliśmy przyjaciółmi i spędzaliśmy ze sobą na prawdę sporo czasu w ostatnim tygodniu, nie daje mi spokoju. Cały czas słyszę, że bylibyśmy idealną parą i stworzylibyśmy razem piękne dzieci, z reguły robi to przy Harry'm, ponieważ nie trudno się domyślić, że chce go wkurzyć, bo właśnie to sprawia jej przyjemność.
Wywróciłam oczami i rzuciłam w nią papierkiem po żelkach, na co ona zaśmiała się.
- Myślałam o tym, że nie chcę, żebyś już wyjeżdżała idiotko.
- W takim razie, lepiej mnie przytul, a nie używaj w stosunku do mnie takich wulgarnych epitetów.
- Czy ty w ogóle wiesz, co to jest epitet?
- Zamknij się.- powiedziała, oplatając dłonie wokół moich ramion, po czym uwięziła mnie w mocnym uścisku, który od razu odwzajemniłam.
- Ugh! Niech pojawi się tu jakaś pieprzona wróżka i spełni moje życzenie o tym, żebyś tu została, chociaż na troszkę dłużej.- wyjęczałam we włosy mojej przyjaciółki.
- Wiesz..- zaśmiała się, ale przerwało jej pukanie do drzwi. Odsunęłam się od niej i poszłam otworzyć. Nieco się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Paul'a, ale wpuściłam go do środka.
- Coś się stało?- zapytałam, kiedy stanęłam z powrotem obok Megan.
- Nie. Mam sprawę do twojej przyjaciółki.- powiedział, a ja trochę się przestraszyłam i mogłam powiedzieć to samo o blondynce, kiedy się cała spięła.- Nie denerwujcie się tak.- zaśmiał się.- Nie przyszedłem cię ochrzaniać Megan.
- Nie?- zapytała, a kiedy mężczyzna uśmiechnął się, kiwając głową, ona również całkowicie się rozluźniła, podobnie jak ja chwilę wcześniej.
- Widzisz, szefostwo chce jakiś nowych zdjęć chłopaków, z koncertu i nie tylko, a ja potrzebuję fotografa od zaraz. Liam widział zdjęcia, które wykonałaś, na twoim twitterze i mi je pokazał. Są na prawdę świetne.
- Dziękuję.
- Nie masz za co, to twoja robota. Dlatego też mam dla ciebie ofertę. To praca na cały następny tydzień. Będziesz robiła chłopakom fotki podczas koncertów i pomiędzy nimi. Oczywiście dostaniesz swoje honorarium, kiedy spiszemy umowę.- wytłumaczył.- Zgadzasz się?
- Oczywiście. Z przyjemnością. Dziękuję panu.- blondynka ochoczo pokiwała głową, uśmiechając się szeroko.
- Tylko nie pan. Jestem Paul.
- Jasne. W takim razie, dziękuję Paul.
- Nie ma za co.
No to mam swoją pieprzoną wróżkę.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Liam!- krzyknęła, właściwie to powiedziała Meg, ale ona ma dość donośny głos, więc brzmi jak krzyk. Blondynka od razu przyciągnęła Payno do uścisku, kiedy tylko weszłyśmy na poczekalnię lotniska.- Dzięki.
- Tak. Nie ma za co. Po prostu spodobały mi się te zdjęcia.- uśmiechnął się szatyn.
- Cóż, cieszę się, że w końcu ktoś mnie docenił.
- Ej!- oburzyłam się, zajmując miejsce obok Niall'a, który grał na telefonie w Flappy Birds. Swoją drogą, to się stało ostatnio jego uzależnieniem.- Zawsze ci powtarzałam, że jesteś w tym świetna.
- Ale ty jesteś moją przyjaciółką.
Jakby to coś zmieniało.
- Czy ktoś mi powie, dlaczego TY, nie jesteś na drugim końcu lotniska, czekając na samolot do domu?- wtrącił Hazz, wymachując rękami na prawo i lewo.
- Oh. Jak miło cię widzieć Harry. Widzisz, możesz zacząć się cieszyć, ponieważ pomęczysz się ze mną jeszcze cały następny tydzień.
- Nie.- wypuścił z siebie, jakby bez powietrza.
- A jednak. I nie martw się, postaram się żeby nie było widać zbyt dużo pryszczy na twojej twarzy.- Z tym zdaniem Meg trafiła w czuły punkt Hazzy. Trądzik to coś czego u siebie nienawidzi.  Dlatego też oboje zaczęli się wykłócać i wyzywać i gdyby nie to, że pomiędzy nimi stał Paul, to pewnie rzuciliby się na siebie z pazurami. I cóż, przestałam się nimi interesować, bo to już nie jest ani nic nowego, ani nic ciekawego czy śmiesznego.
- Zapowiada się ciekawy tydzień.- usłyszałam jak Niall mówi pod nosem te słowa i momentalnie się zaśmiałam, bo rzeczywiście pomyślałam to samo.
~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym momencie naprawdę nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, ponieważ cóż leżę na kanapie w garderobie One Direction, skulona i cholernie boli mnie brzuch, bo to ten czas w miesiącu dla mnie, a każdy pieprzony facet w tym pokoju obchodzi się ze mną jak z piórkiem i to jest komiczne. I jasne, może moje miesiączki z reguły są niebolesne, albo lekko bolesne, to zdarzają się też te cholernie bolesne, a wtedy czuję jakbym umierała. 
Z racji tego, że leżę z lekko zmrużonymi oczami, a oni dosłownie boją się poruszyć, mogę ich bezkarnie zlustrować. Na kanapie na przeciwko mnie siedział Josh, Dan i Sandy i oni na serio unikali mojego wzroku, lokując swój wszędzie, tylko nie na mnie, ale w tym wypadku robili rzeczywiście dokładnie to co cała reszta. Sofę po mojej prawej stronie, czyli tam, gdzie jest moja głowa zajmował Liam, Harry i Jon. Payne  pisał na swoim telefonie, zgaduję, że z Sophie i to było zapewne z tęsknoty, ale to było również idealną ucieczką od tej atmosfery, która tu panowała. Harry i Jon natomiast rozmawiali z Louis'em i Zayn'em, którzy siedzieli na kanapie na przeciwko i może nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie byłoby tak sztywno. Jasne, że chciało mi się śmiać, ale to była męcząca atmosfera i na serio dziękowałam Bogu, kiedy w drzwiach pojawiła się Megan z Niall'em, którzy jak rano wybyli na sesję, tak wrócili dopiero po 3 godzinach.
- A tobie co?- zapytała Meg, opadając na kanapę pomiędzy Malik'a i Tomlinson'a, podczas, gdy Niall po prostu podszedł do mojego tymczasowego łóżka, uniósł moją głowę, a następnie opuścił ją na swoje kolana.
- To ten czas w miesiącu.- wytłumaczył Louis, precyzyjnie unikając moich oczu.
- Haha.- wydostało się z ust Niall'a, po czym pochylił się do mojego ucha i powiedział coś w rodzaju, że to karma, a ja od razu załapałam, że chodzi o moje udawanie chorej parę dni temu.
- Oh, zamknij się i daj mi swoją dłoń.-  przewróciłam oczami, ponieważ pewny siebie, zadziorny uśmiech, który wkradł się na jego usta był dość irytujący, ale to było zabawne i w końcu ktoś przestał mnie traktować jak jajko.
- Ale po co?
- Po prostu to zrób.- powiedziałam, wypuszczając uprzednio cichy jęk, ponieważ mój brzuch chciał mnie zabić. Blondyn nie protestując już, podał mi swoją lewą dłoń, a ja nie czekałam ani chwili, żeby włożyć ją pod moją bluzkę, u dołu mojego brzucha. Oh. I może westchnienie zadowolenia wydobyło się z moich ust, kiedy Niall zaczął kreślić małe kółka dłonią.
- Co do diabła?! Gemma.- krzyk Harry'ego nawet mnie nie zdziwił, a ja nawet nie musiałam otwierać oczu, żeby domyślić się jego miny. To się serio robiło nudne, bo mogliśmy mu powtarzać po pięćset razy, że wyolbrzymia, a po między nami jest tylko przyjaźń, ale on za każdym razem robił to samo.
- Co? Ogarnij się w końcu. Pozwól mi złagodzić ten ból.
- Ręką Niall'a?!
- Tak. Jest ciepła, a nie wiem czy wiesz, ciepło uśmierza ból.
- Ale...
- Po prostu się zamknij i jak nie chcesz to nie patrz.
- Dobra.- on rzeczywiście powiedział to jak naburmuszone dziecko, przez co i ja i Niall się zaśmialiśmy.
- Stworzycie razem piękne dzieci.- westchnęła Meg, żeby po raz kolejny rozzłościć Harry'ego. Zapewne nie powinnam tego robić, ale on się robi zabawny, kiedy go podpuszczamy, więc cholera, czemu nie?
- Tak. Oh i nazwiemy je Jason i Maddie.
- O nie! Dziewczynka będzie miała na imię Issie.- Niall również przyłączył się do rozmowy, a oczzy Hazzy wyglądały jak piłeczki pingpongowe.
- Ale...
- To też moje dzieci.
- Dobra. Nawet mi się podoba. Ale tylko jeśli będzie miała twoje oczy, jeśli moje wymyślimy co innego.
- Jasne. Ale to będzie i tak Issie.
- Chwila. Co?!- Hazz jakby wybudził się z transu i wyrzucił swoje ręce do góry.- Nie będzie żadnych dzieci!
- Jasne, że nie braciszku. Jesteśmy jeszcze za młodzi na dzieci, ale za parę lat to co innego.
- Gemma!
Hahahaha.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Liceum bitches!
'_'

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 8

~~~~~~~~~~~~~~~~

Prawda jest taka, że nie śpię już od godziny, ale dla pozorów udawałam że dopiero co otworzyłam oczy, kiedy Megan zaczęła mną potrząsać.
- Wstawaj Gem! Już nie mogę się doczekać naszego zwiedzania Paryża.- piszczała skacząc po pokoju.
- Mamy mały problem.- wydusiłam ochrypłym głosem, a gdyby tego było mało, to mój zatkany nos pogorszył jego brzmienie.
- Hej, co jest grane?- zapytała, siadając na łóżku obok. Przyłożyła rękę do mojego czoła, a jej mina nie wyglądała ciekawie.- Jesteś lodowata.
- Tak. Myślę, że się przeziębiłam.- wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu.
- Oh. No cóż, więc z naszego zwiedzania nici. Pójdę po coś gorącego dla ciebie.
- Nie.- chwyciłam ją za rękę i przytrzymałam, zanim zdążyła się całkowicie podnieść.- Zadzwonię po Harry'ego.
Chwyciłam swój telefon i wybrałam numer brata, który szybko zjawił się w naszym pokoju, przejęty. I to było słodkie, bo jestem jego starszą siostrą, a on się o mnie troszczy. Megan wytłumaczyła mu co mi dolega, oczywiście zaraz po ich standardowym "Megan-Harry" przywitaniu.
- No dobra. Załatwię ci lekarza.
- Czekaj Hazz. Nie trzeba. Mam w kosmetyczce lekarstwa. Wezmę coś na wzmocnienie i jutro powinno mi przejść.
- Może jednak...
- Nie. Mam tylko jedną prośbę.
- Jasne siostra, co tylko chcesz.
- Idź z Meg pozwiedzać Paryż.
- Co?/Nie.- wykrzyknęli oboje.
- Nie trzeba Gem.
- Ale właśnie, że trzeba. Dziś masz urodziny i chcę żebyś spełniła marzenie, a Hazz ci pomoże. Proszę.
- Dobra.- westchnął szatyn, przewracając oczami. Wiedziałam, że mi nie odmówisz.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Myślę, że wysłanie Hazzy na zwiedzanie razem z Meg, było jednym z najlepszych pomysłów jakie kiedykolwiek przyszły do mojej głowy. Ok. Może nie wyglądali na specjalnie zadowolonych, ale bez przesady. Dla pewności, że jednak nie wrócą odczekałam godzinę od ich wyjścia i dopiero wtedy włączyłam sobie głośno kanał muzyczny i zaczęłam skakać po łóżku, śpiewając piosenkę, która akurat leciała. To nie był najlepszy pomysł. Przekonałam się o tym, kiedy do moich uszu dobiegło głośne klaskanie, a ja wystraszona, spadłam z łóżka. Dzięki Bogu nic sobie nie zrobiłam, przez co szybko stanęłam na równe nogi. Byłam trochę wystraszona, ponieważ to rzeczywiście mogła być Megan i Harry, ale kiedy moje oczy spotkały się z błękitnymi tęczówkami Niall'a, odetchnęłam z ulgą. Blondyn był wyraźnie rozbawiony i nawet nie starał się tego ukryć, kiedy powoli podszedł do łóżka i na nim usiadł.
- Więc Harry mówił, że jesteś przeziębiona, ledwo się ruszasz i mówisz. Jak to się stało, że tak szybko wyzdrowiałaś?
- Oh. Wiesz, to te dzisiejsze lekarstwa.- powiedziałam, siadając obok niego. Głośny chichot opuścił usta Niall'a, a on popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Daj spokój Gem. Możemy to załatwić na dwa sposoby. Pierwszy mówisz mi prawdę, a ja nic nikomu nie powiem albo zachowujesz to dla siebie, a Harry będzie tutaj do piętnastu minut.- Ugh!
- Dobra. Powiem ci, ale nikt się o tym nie może dowiedzieć.
- Słowo harcerza.- uśmiechnął się, kładąc prawą dłoń na sercu. I jasne było, że się zaśmiałam, bo on w stu procentach nigdy nie był harcerzem.
- Ok. Tak jak wam wczoraj mówiłam, Hazz i Meg za sobą nie przepadają, a ja uważam, że to jest głupie i że jak spędzą ze sobą trochę więcej czasu sam na sam, to się dogadają. Dlatego wysłałam ich razem na zwiedzanie Paryża.
- Dobra, ale dalej nie rozumiem, dlaczego udawałaś chorą i tego jak to możliwe, że zrobiłaś to tak realistycznie.- ciągnął, kładąc się na łóżku w wygodniejszej pozycji, tak że nogi miał skrzyżowane w kostkach, a głowę opierał na jednej ręce, przez co mógł na mnie patrzeć, podczas, gdy jego druga dłoń bezwładnie spoczywała na białym prześcieradle.
- Gdybym tego nie zrobiła, to żadne z nich by się na to nie zgodziło. A co do udawania chorej to mam wprawę.- zaśmiałam się.
- Czyli co, potrafisz sobie zniekształcić głos na zawołanie?
- Dokładnie.
- A to, że byłaś lodowata?
- Zanim Meg się obudziła, to siedziałam na balkonie przez pół godziny.
- A przekrwione oczy? Tylko nie mów, że nie spałaś w nocy.
- Nie. To specjalne krople do oczu.
- Są takie krople, dzięki którym wyglądasz na chorą?- podniósł brwi w geście zdziwienia.
- Nie, są takie krople, które drażnią moje oczy.
- Ok. Wow. Dobra jesteś.
Oh. Oczywiście, że jestem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- O mój Boże! Weź to wyłącz! Ranisz moje oczy.
- Dobra, dobra.- zaśmiałam się na widok Niall'a, zasłaniającego sobie oczy niczym małe dziecko widzące całującą się mamusię i tatusia.- Tylko już tyle nie krzycz.
- Wyłączyłaś?
- Tak.
- Uff.- wypuścił powietrze, zabierając dłonie z swoich oczu.
- Nie rozumiem co złego jest w pokazie mody.
- Pewnie nic, ale to nie dla mnie. Oglądanie szkieletów, chodzących w wymyślnych strojach po wybiegu to nic fajnego.
- Dramatyzujesz, czasami widać im cycki.
- Haha. Naprawdę jesteś siostrą Harry'ego.
- A skąd wiesz, że nie bratem?- zapytałam patrząc na niego wyzywającym wzrokiem.
- Cóż, nie wiem tego, ale zawsze mogę to sprawdzić.- posłał mi swój, zgaduję, uwodzicielski uśmiech, na co ja się zaśmiałam. Nie żartuj.
- Nie zrobiłbyś tego. Jesteś zbyt niewinny blondasku.
- Gemma?
- Tak?
- Jedna zasada. Nigdy, ale to nigdy nie mów facetowi, że jest zbyt niewinny.
Tak, może źle zrobiłam, mówiąc to, bo zaraz po tym Niall na serio zaczął mnie łaskotać, a po chwili jego dłoń znalazła się na moim kroczu i lekko je ścisnęła. I ok. Może byłam zszokowana, ale nie mogłam nic poradzić na przyjemne uczucie, które pojawiło się w moim podbrzuszu.
- Zdecydowanie jesteś jego siostrą.
- No nie wierzę.- zaśmiałam się, kiedy blondyn się ode mnie odsunął.- Gratuluję.
- Tak. Dzięki. Ale wiesz, tak jakby muszę skorzystać z toalety, żeby... wiesz.- powiedział, rumieniąc się lekko, a ja rzeczywiście się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam lekkie wybrzuszenie na jego spodniach.
- Jasne. Ale wiesz, mogę to zrobić.- powiedziałam, wskazując dłonią na jego krocze.
- Nie prowokuj mnie Gemma.- wysyczał przez zęby, zanim zniknął za drzwiami łazienki.
- Spokojnie.- zaśmiałam się.- Tylko postaraj się nie być za głośno!
- Zamknij się Gem!- odkrzyknął mi.
Jasne, to jest śmieszne, ponieważ chłopak, który stara się udowodnić mi, że wcale nie jest niewinny, rumieni się, mówiąc, że musi iść do łazienki, masturbować się, bo właśnie dotknął mojego krocza. Jest uroczy. Oh i dalej jest niewinny.
- Mam nadzieję, że po sobie posprzątałeś, bo chyba nie będę umiała wytłumaczyć Megan, dlaczego widzi spermę w naszej łazience.- powiedziałam, kiedy blondyn wrócił do pomieszczenia, po jakiś dziesięciu minutach.
- To się nie wydarzy.- zaśmiał się, opadając na łóżko obok mnie, tak, że oboje leżeliśmy na plecach, patrząc w sufit.
- Więc. Podniecam cię?- zapytałam, wiedząc, że to go zawstydzi.
- Boże.- westchnął, a ja mogę się założyć, że właśnie przewrócił oczami.- Czy naprawdę musimy o tym rozmawiać?
- Chcę po prostu wiedzieć.
- Więc, wyobraź sobie, że właśnie leżysz przede mną w spodenkach, które ledwo zakrywają twój tyłek, a bluzka, którą masz na sobie ma głębokie wcięcia po bokach, przez co mogę zobaczyć twój koronkowy stanik, a żeby tego było mało, to właśnie dotknąłem twojego krocza. Miałem prawo się podniecić.
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiałam się, kiedy w jego głosie mogłam wyczuć rozdrażnienie pomieszane z zażenowaniem.
- Czy możemy, błagam, porozmawiać o czymś mniej żenującym?
- Ok. Pogadajmy o związkach.
- Chyba nie mam w takim wypadku, za bardzo o czym z tobą rozmawiać.- powiedział rozbawiony, wyborem mojego tematu.
- Właśnie o to mi chodzi.
- To znaczy?
- No bo, nie zrozum mnie źle, ale jesteś cholernie przystojny, masz styl, śpiewasz, grasz na gitarze, umiesz się śmiać i jesteś słodki, a w dodatku miliony dziewczyn za tobą szaleją. Jak to kurwa się stało, że nie masz dziewczyny i od x-factora jej nie miałeś?
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiał się, parodiując moją wcześniejszą wypowiedź, za co oczywiście musiał oberwać w ramię.
- Mówię serio. Jesteś gejem?
- Naprawdę mnie o to pytasz?- zapytał, spoglądając na mnie, przez co ja również odwróciłam głowę w jego stronę. Mówił poważnym tonem, ale jego twarz wyrażała rozbawienie.
- No co?
- Dosłownie przed chwilą się masturbowałem, bo mnie podnieciłaś. Naprawdę pytasz mnie o to czy jestem gejem?
- Dobra, może masz rację. W takim razie dlaczego nie znalazłeś jeszcze swojej księżniczki?
- Bo widzisz, ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.
- To tak jak ja.
- Cicho, daj mi dokończyć. Chodzi mi o to, że nie można się zakochać w taki sposób. Bo jak? Idziesz ulicą i nagle twoje spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem drugiej osoby i już wiesz, że to ta jedyna? To może być jedynie zauroczenie wyglądem tej osoby. Zakochać się można dopiero, kiedy znasz tą osobę, znasz jej charakter i mimo wszystko dalej jest dla ciebie ważna. Dlatego nie mam dziewczyny. Nie mam czasu na regularne randki, a po za tym, z żadną dziewczyną jak dotąd nie zaiskrzyło. A co z tobą?
- Oh.- wypuściłam cichy chichot, ponieważ moje życie miłosne jest katastrofą.- Więc jestem sama, z dwóch powodów. Po pierwsze nie mam szczęścia w związkach, a po drugie to mam taki sam pogląd na miłość jak ty. Znaczy wiesz, kiedy byłam młodsza, to wierzyłam, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, że kiedyś spotkam swojego księcia na białym koniu, itd. Ale później, znudziło mi się oglądanie tych wszystkich romansideł z happy endami i przejrzałam na oczy.
- Dzieci mają po prostu łatwiej.- zaśmiał się Niall, ale oboje wiemy, że miał rację, mówiąc te słowa.
- To jest to, że kiedy byliśmy młodsi, to żadne z nas nie musiało się przejmować tym, czy ktoś nas zaakceptuje, nie musieliśmy nikogo udawać i nie musieliśmy się przejmować tym, czy ktoś nie jest po prostu fałszywy. Nie było martwienia się o przyszłość, o miłość. Nic.
- Ale później trzeba było dorosnąć i zderzyć się z brutalną rzeczywistością
Po tym, między nami na chwilę zapadła cisza, w czasie której oboje po prostu patrzyliśmy się w sufit. Może nie było niezręcznie, ale postanowiłam jednak przerwać tą ciszę.
- Wiesz? Jesteś inny niż myślałam.
- Co masz na myśli Gem?
- Na początku miałam cię za dzieciaka, który nie umie niczego brać na poważnie. Ale okazało się, że można z tobą pogadać na głębokie tematy i może jesteś niewinny i uroczy, ale umiesz być arogancki i prowokacyjny.
- Wow. Uznam to za komplement, ponieważ nie za bardzo wiem w jakiej kategorii powinienem umieścić twoją wypowiedź.
- To był komplement.- zaśmiałam się.
- W takim razie dziękuję.
- I wiesz co?
- Gemma, ustalmy jedno. Nie jestem jasnowidzem.przestań mi zadawać to głupie pytanie.
- Jasne. Przepraszam. Ale chodziło mi o to, że jesteś do mnie podobny i myślę, że możemy z tego stworzyć na prawdę dobrą przyjaźń.
- Podoba mi się. To co? Przyjaciele?- zapytał, podnosząc swoją prawą dłoń do góry i wystawiając małego palca. Uśmiechnęłam się, bo od razu załapałam co miał na myśli i od razu oplotłam go swoim małym palcem lewej ręki.
- Przyjaciele.
To może być interesujące.

~~~~~~~~~~~~~~~~

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 7

~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałam na wielkiej, szarej kanapie, postawionej gdzieś na środku sporego pomieszczenia, które robiło za garderobę chłopaków. Chociaż ogółem białe ściany, szare albo czarne meble i proste, srebrne halogeny nadawały raczej zwykłego i nieco ponurego nastroju temu wnętrzu, to gwar jaki tu panował, całkowicie zagłuszał to wrażenie. Piątka zwyczajnych chłopaków potrafiła sprawić, że wszystko wydawało się lepsze, weselsze. Prawdę mówiąc nie robili nic nadzwyczajnego, ale te proste, normalne dla nich czynności, miały w sobie taki urok, który to wszystko napędzał. I nie umiem tego nazwać, ale tak było. Harry drażnił Caroline, stylistkę, wydurniając się, kiedy ona starała się zrobić mu chociaż jedno normalne zdjęcie, a chociaż kobieta robiła naburmuszoną minę, to bawiło ją zachowanie mojego brata. Louis odbijał piłkę od pleców Cala, jednego z ochroniarzy, próbując go wkurzyć. Oczywistym było, że mężczyzna i tak będzie dalej stał jak skała, żeby nie dać mu satysfakcji. Tomlinson'owi może nie udawało się wyprowadzić z równowagi Cala, ale Lou, to już inna bajka. Dźwięk jaki dawało odbijanie piłki od pleców, a następnie od podłogi, doprowadzało ją do białej gorączki. Fryzjerka cicho przeklinała go pod nosem, w czasie, kiedy czesała Liam'a. Jej ruchy stały się nerwowe i chaotyczne, przez co twarz szatyna wykrzywiała się za każdym razem, kiedy zbyt mocno przejechała szczotką po jego głowie. Bawił mnie fakt, że Liam nie zwrócił jej uwagi, tylko siedział cicho, robiąc dziwne miny, ale to było dla niego takie typowe. Zayn był tym, który wydawał się być z nich wszystkich najnormalniejszy. Po prostu siedział w koncie i rysował coś na białym brulionie, położonym na jego kolanach. Był tajemniczy. Malik ogółem należy do osób, które są zamknięte w sobie i mają dwie twarze, jedna to ta cicha, mówiąca nic o mnie nie wiesz oraz druga, to szalona, która pokazywała się w grupie najbliższych znajomych, przyjaciół i rodziny. To zaś czyniło Zayn'a zupełną odwrotnością Niall'a, który bawił się z Lux, a przy tym wyglądał na czteroletnie dziecko. Ten uroczy, niepozorny blondynek był otwartą księgą, emocje się z niego wylewały. Niall nie umiał ukrywać swoich uczuć, nie umiał śmiać się, kiedy chciało mu się płakać ze smutku, tak samo jak nie umiał się nie śmiać, kiedy był szczęśliwy. Trzymanie języka za zębami też nie było jego mocną stroną, był bezczelny. Wiem, że nie wyglądał poważnie z kocimi wąsami, które dorysowała mu Lux, a zazwyczaj zachowywał się jak wiecznie głodny czterolatek, ale był odpowiedzialnym człowiekiem, którego ciężko wyprowadzić z równowagi. Ten blondyn po protu chciałby się przyjaźnić z każdą osobą stąpającą po tej planecie, gdyby było to możliwe, a to sprawia, że łatwo go zranić. Myślę, że należy do osób, które bardziej niż bólu fizycznego, boją się bólu psychicznego. Źle dobrane słowa,  nieprzyjemny komentarz zabolą go bardziej niż uderzenie poniżej pasa, jeżeli wiecie co mam na myśli.
- To powiesz mi, dlaczego szczerzysz się jak mysz do sera?- zapytał Louis, siadając obok mnie, ponieważ najwyraźniej znudziło się mu odbijanie piłki od Cala.
- Czy odpowiedź, moja ukochana przyjaciółka dzisiaj przyjeżdża, zadowala się Tomlinson?
- Możesz rozwinąć.- powiedział to takim tonem, jakbym rzeczywiście oczekiwała na jego pozwolenie.
- Megan. Jutro są jej urodziny, a Paryż to jej marzenie. Po za tym stęskniłam się za nią.- wytłumaczyłam.
- Czekaj. Megan, jak Megan, której Harry nie cierpi z jakiegoś powodu.- wtrącił Niall, siadając na podłodze naprzeciwko kanapy na której siedzieliśmy. Posadził sobie na kolanach Lux, dając jej możliwość malowania kredkami po białej kartce, która leżała na stoliku przed nią.
- Dokładnie ta.
- Dlaczego on jej tak właściwie nie cierpi?- zapytał Louis.
- Cóż, to działa w obie strony, a zaczęło się, kiedy byliśmy w przedszkolu. Nasze mamy się przyjaźniły i często u siebie bywaliśmy. W skrócie mówiąc, Harry obciął jej pół warkocza, a ona w akcie zemsty ogoliła mu brwi.- powiedziałam, a zaraz po tym po pomieszczeniu rozszedł się donośny śmiech chłopców.
- O mój Boże! Już się nie mogę doczekać poznania tej dziewczyny.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- GEMMA!- krzyknęła blondynka, wysiadając z czarnego auta, na parkingu pod areną.
- Też się cieszę, że cię widzę.- cichy chichot opuścił moje usta, kiedy Megan uwiesiła się na mojej szyi.
- O mój Boże, ale ty wyrosłaś.- powiedziała, odsuwając się ode mnie i chwytając moje policzki w swoje dłonie. Oczywiście zaczęłam się śmiać, bo widziałyśmy się nieco ponad dwa tygodnie temu, a ona zachowywała się jak moja babcia.
- Tęskniłam za tobą. Chodź, poznasz chłopaków.
Objęłam blondynkę jedną ręką i razem ruszyłyśmy do wejścia.
- Więc jak minęła ci podróż?
- Całkiem znośnie, pomijając to, że facet, który siedział obok mnie chrapał jak stara lokomotywa.
- Co mu zrobiłaś?- spojrzałam na nią podejrzliwie, bo to Megan, a ja ją znam.
- Dlaczego od razu to zakładasz?
- Daj spokój Meg, nie ze mną udawanie niewiniątka, znam cię. Więc?
- Powiedzmy, że woda niechcący wypłynęła z butelki prosto na jego spodnie.
- Nie łatwiej byłoby po prostu go obudzić, szturchając go?- zaśmiałam się, wyobrażając sobie tą sytuację.
- Wtedy nie byłoby zabawy.- tę wypowiedź możecie sobie zakodować, ponieważ to jest odpowiedź Megan za każdym razem, kiedy zrobi coś głupiego.
- Gemma!- zatrzymałam się na chwilę, żeby poczekać aż Johny, prawa ręka Paul'a, do nas podbiegnie.
- Co tam?
- Mam przepustkę dla twojej przyjaciółki.- uśmiechnął się, pokazując trzymaną w dłoni plakietkę na smyczy.
- Dzięki.- odwzajemniłam uśmiech, biorąc przedmiot z jego ogromnej dłoni.- A to właśnie jest Megan. Meg to jest Johny.- przedstawiłam ich sobie.
- Miło mi cię poznać. A teraz wybaczcie moje panie, ale obowiązki wzywają.
- Jasne. Jeszcze raz dzięki!- krzyknęłam za nim, kiedy on zdążył już odbiec na odległość jakiś dziesięciu metrów, po czym zawiesiłam plakietkę na szyi Meg i ruszyłam dalej.- I lepiej się z nią nie rozstawaj, chłopcy mają bardzo mocną ochronę.- ostrzegłam, wiedząc, że gdybym tego nie zrobiła, to ona zapewne zgubiłaby ją po jakiejś godzinie.
Kiedy w końcu znalazłyśmy się pod garderobą chłopaków, otworzyłam drzwi i przepuściłam Meg. Momentalnie cała uwaga skupiła się na blondynce, której to nawet nie ruszyło, bo ona lubiła być w centrum uwagi.
- Tak więc, wszyscy to jest Megan, moja przyjaciółka. Megan to są wszyscy.
- Cześć.- uśmiechnęła się, pokazując rząd śnieżnobiałych zębów, których zawsze jej zazdrościłam. Reszta oczywiście odpowiedziała jej tym samym. Widziałam jak Louis podnosi się z kanapy, żeby podejść i przedstawić się Meg, ale przerwało mu to pojawienie się Harry'ego w samych bokserkach.
- Caroline one są Zayn'a.- powiedział i zatrzymał się w półkroku, kiedy w końcu się zorientował o obecności blondynki.- Megan.
- Harry.
To było ich standardowe powitanie, wypowiadanie swoich imion oschłymi i oficjalnymi tonami głosu.
- Mógłbyś się ubrać.
- Wiem, że podoba ci się to co widzisz.
- Żebyś jeszcze coś tam miał.- zakpiła, wskazując dłonią na jego bokserki. Wszyscy, włącznie ze mną wybuchnęli śmiechem, Megan przyglądała się Harry'emu z triumfalnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, a ten z kolei zaczerwienił się ze złości i łapiąc uprzednio właściwe spodnie, wrócił do łazienki.
- Jestem Louis.- Tomlinson w końcu do nas podszedł i przedstawił się, przytulając lekko blondynkę.- Nie masz pojęcia jak się cieszę, że mogę w końcu poznać dziewczynę, która umie mu dopiec, zamiast lecieć na jego kasę i rzekomy urok.
- Dziękuję. Chyba.- odparła Meg uśmiechając się do niego lekko.
Reszta również uczyniła swoje powinności, a w między czasie wrócił Hazz, który pozostał cicho, siadając na fotelu obok Louis'a.
- Więc co się tu dzieje?- zapytał Liam, wskazując na Meg i Harry'ego, który mierzyli się wzrokiem.
- Oh. Oni już tak mają, nie przejmuj się.- zaśmiałam się, przerywając tą ich bezsensowną walkę na spojrzenia, przez zasłonięcie oczu Megan.
- Chłopaki za piętnaście minut wchodzicie.- w drzwiach pojawiła się jedna dziewczyna z ekipy, przerywając tym samym wypowiedź Liam'a, który chciał o coś zapytać Meg, ale tak jak wspomniałam, nie dane było mu dokończyć.
Cała piątka podniosła się i ruszyła do drzwi, a Harry wręcz wybiegł, co z kolei spowodowało cichy chichot u Megan.
- Myślę, że też powoli pójdziemy zająć sobie dobre miejsca z boku sceny.- powiedziałam, chwytając blondynkę za rękę i ciągnąc ją za sobą.- Idziesz Lou?
- Przyjdę później, muszę coś załatwić.
- Ok.
Tak więc zaprowadziłam moją przyjaciółkę w miejsce, które zajmowałam na każdym koncercie chłopaków, zmieniałam tylko miasto. Przyszłyśmy akurat w momencie, kiedy support, którym był jakiś francuski dj, opuszczał scenę. Zaraz po tym światła pociemniały, a z głośników zaczęły płynąć pierwsze nuty Up all night. Następnie rozbłysły światła, ukazując sylwetki piątki chłopaków, a arenę ogarnął jeszcze większy krzyk niż przed chwilą. Obie z Meg sporo się wydurniałyśmy, udając rozwrzeszczane fanki, ale dobrze się bawiłyśmy, a chłopcy razem ze swoimi fankami zaśpiewali Happy Birthday Megan, z okazji jej jutrzejszych urodzin. Ja oczywiście jak za każdym razem nie umiałam się powstrzymać i najbardziej skupiałam się na Niall'u i wiem, że moja przyjaciółka to zauważyła, bo posłała mi zdziwione spojrzenie, ale ja to po prostu zignorowałam.
- Dziękuję chłopcy, to było coś.- powiedziała Megan, kiedy znalazłyśmy się za kulisami po zakończeniu koncertu. Przytuliła każdego z osobna, oczywiście oprócz Harry'ego z którym wymieniła tylko krótkie spojrzenie i to ich bezuczuciowe "Megan-Harry". Ta, oni nigdy się chyba nie zmienią.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Więc?- zapytała Megan, kiedy tego samego dnia siedziałyśmy na łóżku w naszym hotelowym pokoju, popijając czerwone wino. To był właśnie sposób w jaki uwielbiałyśmy spędzać wieczory od zawsze. Siedziałyśmy na łóżku i rozmawiałyśmy, popijając sok pomarańczowy, który w miarę upływu czasu zamienił się na wino, ewentualnie piwo.
- Co więc?
- Nie udawaj głupiej. Co to było na koncercie?
- Dalej nie wiem o co ci chodzi.
- Boże! Chodzi mi o to, że przez jakby większość czasu patrzyłaś na Niall'a. Czy ja o czymś nie wiem?- poruszyła jednoznacznie brwiami, uśmiechając się znacząco.
- Nie.- zaprzeczyłam od razu.- Między nami nic nie ma. 
- To dlaczego się tak na niego patrzyłaś?
- Bo to nie jest tak, że on mi się podoba, czy coś. Znaczy jest przystojny, uroczy i śmieszny, ale nie patrzę na niego w tej kategorii, bo oboje znamy zasady.
- No tak, pieprzone zasady pana Harry'ego Debila Styles'a.- wtrąciła blondynka, przewracając oczami.
- Daj mi dokończyć. Przyglądam się mu, bo mnie intryguje. Po prostu nie wiem, wydaje się być taki niewinny, ale umie być bezczelny praktycznie cały czas. I nie wiem, chyba trochę jest do mnie podobny, więc myślę, że moglibyśmy być bardzo dobrymi przyjaciółmi, bo mam wrażenie, że umiałby mnie zrozumieć i popatrzyć na świat z mojej perspektywy.
- Więc to zrób.
- Ale że co?
- Zaprzyjaźnij się z nim. Pogadajcie albo coś.
- Tak, pewnie to zrobię.
- No i po problemie. A tak swoją drogą to szkoda, że nic do niego nie czujesz w taki sposób.- westchnęła.
- Dlaczego?- zapytałam zdziwiona, ponieważ na serio nie rozumiałam jej zawiedzenia, ani intencji w tej sprawie.
- Stworzyli byście ładne dzieci.- wypaliła, a to było dla niej takie typowe. Cała Megan.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc przepraszam za nie dodawanie rozdziału przez tak długi okres czasu, ale skupiłam się na zakończeniu pierwszego bloga.
Od tej pory ten będzie moim priorytetem, zważając na to, że założonego mam trzeciego bloga.
Będę starać się dodawać rozdziały w miarę długie i często, ale od poniedziałku zaczynam pierwszą klasę liceum i wiecie w takich szkołach pierwsze pół roku to kwestia utrzymania się, a mi na prawdę na tej szkole zależy.
Tak więc postaram się pisać w każdej wolnej chwili, ale nie obiecuje ile będzie mi to zajmować.
Kolejna sprawa, to to, że nie mam za bardzo weny. Znaczy wiem mniej więcej co chcę umieścić w tej historii i jak ją zakończyć, ale nie mam konkretnego pomysłu na napisanie rozwinięcia, a to również ma wpływ na szybkość pojawiania się rozdziałów.
Do następnego :*
Charlie xx

sobota, 16 sierpnia 2014

One shot.

Więc przepraszam za niedodawanie rozdziału, ale nie mam weny, a po za tym, kończę pierwszego bloga i skupiam się na nim. Dlatego daję wam one shota. Zaznaczam, że nie jestem jego autorką, jedynie go przetłumaczyłam i otrzymałam na to zgodę od jego autorki. Mam nadzieję, że zrozumiecie i poczekacie na prawidłowy rozdział. Miłego czytania :* I przepraszam, że nie jest to idealne, ale tłumaczenie nie jest wcale takie łatwe jak się wydaje i niektóre rzeczy po prostu nie mają sensu w języku polskim.
Oryginał: link

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"Dlaczego do cholery przyjeżdżamy gdzieś, gdzie jest tak zimno, w styczniu?!" Niall krzyknął, starając się rozgrzać swoje kości, zmrożone przez mroźne powietrze ich kolejnego przystanku na trasie koncertowej, Minnesoty.

Wszyscy trzęśli się pod swoimi kurtkami i czapkami, nawet jeśli był to tylko krótki spacerek od ich busa do drzwi hotelu, czyli jakieś czterdzieści metrów. Musieli manewrować wokół kopców śniegu i arkuszy lodu, każda nieuwaga mogła przyprawić im kontuzji, do póki nie znaleźli się w lobby. "Cholera." Powiedział po prostu Louis, ciągle otulając się swoją zbyt dużą kurtką.

Już zwrócili na siebie uwagę i wiedzieli, że potrzebują Paul'a, żeby przyszedł i powiedział im gdzie są ich pokoje i jak uniknąć wścibskich spojrzeń wszystkich fanów, na najbliższe kilka godzin. Gemma skuliła się za Harry'm, a Zayn przysunął się bliżej Liam'a z przyzwyczajenia. Było okropnie zimno podczas rozmowy o większej ilości śniegu i czy to w ogóle możliwe, a wszyscy po prostu chcieli ciepłego łóżka, żeby się położyć.

Na szczęście Paul przyszedł, jakby właśnie był na Karaibach, a nie gdzieś w środku lodowatej Minnesoty i poprowadził ich do góry na piętro. Louis wypuścił z siebie oddech ulgi, podobnie jak reszta. Był najbardziej wkurzony faktem braku posiadania prywatności, nawet w hotelu.

Gemma i Harry mieli dzielić niewielki pokój w połowie korytarza, Louis dostał pokój tylko dla siebie, podobnie jak Zayn, Liam i Niall. Wszyscy rozeszli się w odpowiednie kierunki, bez wątpienia mając zamiar wziąć ciepły prysznic i wskoczyć w swoje najcieplejsze ciuchy. Rano i tak przyjdzie szybko.

Chodzi o to, że nikt z nich nie spodziewał się, ze obudzą się na własną rękę, a nie tak jak zazwyczaj przez telefon z recepcji. Coś było nie tak i oni wiedzieli to od razu.

Liam zadzwonił do Paul'a tak szybko jak zrozumiał, że obudził się jako pierwszy i to była jego robota, żeby ostrzec resztę zespołu. Zapukał do drzwi Louis'a, informując go, że dzięki śnieżycy, która nawiedziła okolicę, zostali uwięzieni w hotelu. "Drzwi do hotelu nie otworzyły się. Utknęliśmy tu dopóki to nie przejdzie i nie wyczyszczą tego." Wyjaśnił sfrustrowany Liam.

"Nie ma koncertu?" Zapytał niepewnie Louis.

Liam pokręcił przecząco głową. "Paul powiedział, że jesteśmy w środku burzy i nadchodzi więcej śniegu." Wyjaśnił.

Louis prychnął i zapytał. "Dlaczego do cholery przyjechaliśmy tutaj o tej porze roku. Ostrzegali nas na Twitterze, wiesz, fani. Pisali, że tutaj pogoda to gówno w zimie."

Louis kontynuował narzekanie, kiedy zamknął drzwi i upadł na łóżko, a Liam powędrował dalej, żeby ostrzec resztę grupy. Nawet nie próbował dostać się do pokoju Zayn'a, ponieważ zasłużył na odpoczynek.  Dlatego wysłał mu krótką wiadomość tekstową i zniknął  z powrotem w swoim pokoju.

Liam pojawił się ponownie koło południa, żeby zobaczyć niektórych z chłopaków stojących na holu i myślących co można porobić. "Możemy iść na basen popływać albo poćwiczyć czy coś." Zaoferował.

Wszyscy wyglądali na znudzonych, chciał tylko pomóc. Niall zadrwił i powiedział. " Ty naprawdę myślisz, że chcę pracować w śnieżny dzień? To jest mój pierwszy śnieżny dzień kiedykolwiek, stary. Nie zepsujesz mi go, sprawiając, że będę rzeczywiście produktywny."

"Wszyscy powinniśmy się po prostu nachlać." Louis się uśmiechnął.

Widział, że szalona błazenada zawsze zdarza się, kiedy nachleją się razem w zamkniętej przestrzeni, a 99% czasu upływało na śmianiu się i wszyscy mieli zabawę. Może to się nieco zmieniło, przez obecność Gemmy, ale dalej był zdecydowany chór "yeah", więc Louis poszedł na przód z planem.

 Louis pozwolił sobie na zamówienie kilku pełnych butelek alkoholu i kilku innych napojów z hotelowej kuchni i był zadowolony z szybkiego i dyskretnego dostarczenia ich. Potem zawołał ich do swojego pokoju z racji tego, ze był największy (Louis lubił czasami ekstrawagancję i kto mógłby go za to winić, naprawdę?), a następnie zaczęli miksować drinki.

To faktycznie zaczynało się raczej wolno. Zaczęli wybierać film i zdecydowali się na Black Swan, a to było najgorsze. Większość z nich wydawała się znudzona, przynajmniej do czasu niesławnej sceny seksu dwóch dziewczyn. Każda para oczu skupiona była na ekranie, gdzie Mila Kinis, a właściwie jej bohaterka zeszłą w dół Natalie Portman. Jeśli wiecie co mam na myśli. " Czy to naprawdę tak dobrze czuć dla dziewczyn?" Harry zapytał z ciekawością.

Louis kompletnie rozbawiony, odwrócił się do Harry'ego i powiedział. "Zapytaj po prostu swoją siostrę, ponieważ to nie tak, że którykolwiek z nas to wie."

"Albo jeśli jednak wie, to nie dzieli się tymi detalami." Powiedział szarmancki jak zawsze Zayn.

Harry westchnął, a Gemma trzymała swoje usta mocno zaciśnięte w wąską linię, nawet jeżeli ich kąciki podniosły się lekko ku górze. "Więc?" Zapytał Harry. On nigdy nie schodził w dół, kiedy był z dziewczyną, ale któryś z chłopaków musi wiedzieć."Jeden z was musi mieć odpowiedź."

Liam wzruszył ramionami i powiedział. "Dani i ja nigdy nie doszliśmy do tego punktu."

"Nie dzielę się." Zayn powiedział stanowczo jeszcze raz.

"Nigdy bym tego nie zrobił." Louis powiedział po prostu."Nigdy mnie to nie interesowało, a Eleanor nie prosiła."

Harry westchnął. Niall tylko pokręcił głową i powiedział. "Sorry stary. Jedyna dziewczyna, której robiłem minetkę, była tak jakby zmęczona przy tym i nie dokończyłem."

"Może nie robiłeś tego dobrze." Uśmiechnęła się Gemma.

Każdy wydawał się być zszokowany tym, że ona w ogóle się wypowiedziała w tym temacie, włącznie z Harry'm. Nie zamierzał jej o to pytać- nie potrzebował tych szczegółów z życia seksualnego swojej siostry. "Ta dziewczyna jęczała w porządku." Stwierdził Niall, wlepiając wzrok w Gemmę, jakby był dumny z tego, ze może zakwestionować kogoś tak sprytnego jak ona."Wyglądała jakby się jej podobało."

"Zatrzymała cię, zanim doszła. Nie podobało się jej." Powiedziała po prostu.

"Jak możesz to wiedzieć?" Ponownie zakwestionował.

Gemma zaśmiała się i przewróciła oczami, z sporą delikatnością w każdym jej ruchu."To tak jakbyś zapomniał o moim wieku. Oczywiście, że wiem. I potrafię powiedzieć kiedy facet jest w tym beznadziejny, ale stara się to ukryć".

"Nie jestem w tym beznadziejny." Bronił się Niall.

Ponownie melodyjny śmiech Gemmy wypełnił pokój, a Harry tylko patrzył na prawo, gdzie siedziała Gemma i na lewo, gdzie był Niall i przyglądał się im z niepokojem wypisanym na twarzy. Wszyscy siedzieli tam, przyglądając się ich konwersacji i czekając aż wypłynie więcej słów. Udowodnij prawie wydobyło się z ust Gemmy, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Po prostu przygryzła swoją dolną wargę, a to z kolei nie uszło uwadze Niall'a, i wróciła do oglądania filmu.

Louis powiedział bezgłośne wow , dramatyzując w stronę Zayna, który przytaknął i popatrzył pomiędzy Niall'a i Gemmę jeszcze raz. Nastrój w pokoju nieco się zmienił, to było coś w rodzaju elektrycznego napięcia, którego wcześniej nie było i każdy mógł to wyczuć, tym bardziej zaniepokojony Harry.

Kiedy film się skończył, Louis zaproponował żeby wszyscy wypili po kolejce, żeby uzyskać ich fazę jeszcze raz, ale nie wszyscy byli zainteresowani."Idę sobie po jakieś jedzenie." Powiedział Niall udając się w stronę drzwi."Chce ktoś cokolwiek?"

Louis potrząsnął głową, podobnie jak reszta, a Niall opuścił pokój, nie oglądając się już za siebie. Przetarł dłońmi twarz i uderzył się w policzek. Nie wiedział co myślał, prowadząc tą rozmowę z Gemmą, zwłaszcza, że wiedział iż Harry nie chce żadnego chłopaka blisko swojej siostry, a to jest to czego Niall w tym momencie chciał. Udał się na dół do kuchni, upominając się w myślach, ze zawsze tak robi.

W hotelowym pokoju Louis'a, on rozlewał shoty dla każdego kto został."Jesteś pewna, że tego chcesz Gemma?" Zapytał, a złośliwy uśmieszek tańczył na jego ustach.

"Poradzisz sobie z tym Gems?" Zapytał nerwowo Harry.

Gemma przewróciła oczami i powiedziała. "Poradzę sobie. Zróbmy to."

Opróżniła swój kieliszek wódki razem z resztą, a wszyscy syknęli i skrzywili się w zgodzie. "Co teraz?" Zapytał Liam.

"Upijmy się i obejrzyjmy porno!" Zaśmiał się Harry.

Louis przewrócił oczami, a Gemma powiedziała." Oczywiście, że przytoczyłeś tą okropną komedię romantyczną. "Miłej zabawy przy masturbacji chłopcy. Idę do swojego pokoju zadzwonić do mamy czy coś."

Ponownie zachichotała i podeszła do drzwi, bardziej chwiejnym krokiem tym razem. Uśmiech pozostał na jej ustach, kiedy przemierzała korytarz, idąc do miejsca, gdzie był pokój jej i Harry'ego. Zauważyła jak blond włosy właśnie znikają w jednym z hotelowych pokoi i rzuciła się, żeby zatrzymać je zanim się zamkną. "Mogę się przyłączyć?" Zapytała z niewinnym uśmieszkiem.

Niall odwrócił się, gotów do obrony, w przypadku, gdyby jakiś fan znalazł drogę, żeby się tu dostać, ale odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że to była tylko Gemma. Zarumienił się trochę i skinął głową. "Oczywiście"

Weszła i zauważyła, że on ma pudełko frytek na wynos. Usiadła obok niego na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i zabrała się za podjadanie jego frytek, przeżuwała je cicho, obserwując Niall'a. Wydawał się być zdenerwowany, musiał wyczuć ten dziwny klimat panujący tutaj. To było jak niewypowiedziane wyzwanie pomiędzy nimi teraz. "To w porządku, wiesz." Powiedziała, otumaniona.

Niall spojrzał na nią dziwnie, a ona kontynuowała. "Mam na myśli, nie każdy jest dobry w robieniu minetki." Uśmiechnęła się, jej dołeczki pokazały się, a jej wzrok był absolutnie diabelski. "To dlatego ćwiczysz."

Prawie zakrztusił się swoją frytką. "Ć-ćwiczysz?"

"Tak. Ktoś musi powiedzieć ci, czy robisz to dobrze." Gemma zaśmiała się.

" I chcesz to być ty?" Niall zapytał natychmiast.

Ponownie, Gemma wypuściła z siebie dźwięczny chichot i wskazała na niego frytką, kiedy mówiła. "Twoje słowa, nie moje."  Policzki Niall'a pokryły cię głęboką czerwienią, a ona zapewniła go. "Tak. To jest to co sugerowałam. Wybacz moją szczerość, ale to jest długi czas jak ktoś inny niż ja sama, sprawił, że doszłam."

Niall, ponownie, prawie zakrztusił się swoim jedzeniem. "Ale Harry-," Zaczął.

"Nie musi wiedzieć. Przynajmniej jeszcze nie. Może jeśli to gdzieś zajdzie, on może się dowiedzieć." Gemma wzruszyła ramionami. "Wiem co powiedział w tym cholernym wywiadzie, ale szczerze? Nie obchodzi mnie to. Jesteś prawdopodobnie jedynym, któremu ufa, jeśli chodzi o mnie, więc wykorzystajmy ten fakt, tak?"

"Nigdy mi tego nie wybaczy." Westchnął Niall.

"Zrobi to."Gemma powiedziała łatwo. Zgorszenie zniknęło z jej oczu, kiedy popatrzyła na niego poważnie. "Jeśli to jest dla ciebie dziwne, po prostu powiedz, nie."

Niall wyglądał na niespokojnego, kiedy zastanawiał się chwilę. Jasne, Harry będzie zły na niego, kiedy się dowie, ale Gemma ma rację- Harry ufa mu tak bardzo, że to nie powinien być problem zaufać mu z jego siostrą. Po krótkiej przerwie, Niall uśmiechnął się do Gemmy i powiedział. "Okey. Wchodzę w to."

"Pokarzę ci, ze wiem o czym mówiłam."Zachichotała."Prawdopodobnie nie wiesz jak prawidłowo zrobić minetkę dziewczynie."

"Mylisz się." Niall zaśmiał się, potrząsając głową.

Teraz rzecz biorąc zostali sami, a Gemma mogła w końcu powiedzieć słowa, które miała na końcu języka od kilku godzin. "Udowodnij."

Niall w pośpiechu odłożył frytki na bok, pozwalając im lądować na chybił trafił na stoliku, zanim pochylił się do przodu, żeby złapać usta Gemmy do pocałunku. Niall wiedział wystarczająco o kobietach, żeby wiedzieć, że zaczynasz od całowania, a następnie przechodzisz do poważniejszych spraw. Nie miał poważnej dziewczyny od długiego czasu i to nie było to do czego on i Gemma teraz zmierzali, ale ona zasugerowała, że byłoby to możliwe, więc chciał zrobić dobre pierwsze wrażenie.

Jej pocałunki był tak złośliwe jak jej wzrok, cały język w jednej chwili i w ogóle w drugiej. Pogłębiała pocałunek, żeby posmakować go jej językiem, a następnie cofała go, sprawiając że błagał bez słów o następny. Ręce Gemmy były owinięte wokół ramion Niall'a, kiedy on układał ją prawidłowo na łóżku. Jej długie, piękne włosy rozpływały się po poduszkach, tworząc idealny kontrast pomiędzy białym a jej złotym brązem. Niall uśmiechnął się do niej na chwilę, zanim używając swojej dłoni odgarnął niesforne kosmyki z dala od jej szyi.

Niall pochylił się i zaczął składać pocałunki od jej ucha w dół do obojczyka i  wzdłuż jej ramienia. Gemma nigdy nie spotkała kogoś, kto robiłby to, ale okazało się, że sposób w jaki Niall delikatnie całuje ją w miejscach takich jak zgięcie łokcia i wewnętrzna część nadgarstka, sprawia, że przyjemne dreszcze rozchodzą się wzdłuż jej kręgosłupa. Uśmiechnęła się na to jak delikatny Niall jest w stosunku do niej, on naprawdę był ostrożny, a ona mogła to zauważyć

Przesunął się z powrotem nad nią, żeby złączyć ich usta w pocałunku, tym razem pozwalając swojej ręce wślizgnąć się pod bawełniany materiał jej zbyt dużej koszulki. Niall mógł czuć ciepło promieniujące od jej ciała i uśmiechnął się, kiedy jej ciało wygięło się pod wpływem jego dotyku. Małe oddech uciekały z ich ust pomiędzy pocałunkami. Gemma wplotła palce w jego włosy z tyłu głowy, a on kochał sposób w jaki lekko za nie pociągała, zwłaszcza wtedy, kiedy coś było specjalnie przyjemne.

Niall zsunął z niej koszulkę, rzucając ją gdzieś na bok, po czym wsunął swoje dłonie w jej włosy, po raz kolejny wygładzając jej dzikie loki. Nie miała ubranego nic pod koszulką, więc Niall spojrzał na jej małe, ale seksowne piersi z odrobiną uśmiechu na twarzy. "Pierwszy raz widzisz prawdziwe cycki?" Zażartowała, zakrywając je własnymi dłońmi.

Tym razem, kiedy ich spojrzenia się spotkały, to było jak wymienienie wyzwania. Gemma widziała go jako trochę nieśmiałą dziewicę, ale Niall był wcześniej z kobietą. Robił coś więcej niż to o czym myślała Gemma i chciał być tym, który jej to dowodni. Zsunął z siebie swoją koszulkę i pocałował miejsce dokładnie między jej piersiami, zanim  ściągnął z nich jej dłonie. Niall chciał być tym, który je dotyka i drażni, nie Gemma.

Kiedy jego usta owinęły się wokół jej prawego sutka, to wydawało się ją uciszyć. Jego zęby przygryzły jej skórę, następnie lekko ją ciągnąc, co sprawiło, że Gemma zaczęła ciężko oddychać. Jej dłoń wsunęła się w jego włosy, ciągnąc za nie lub drapiąc w zależności od tego co robił. Niall kochał to jak wrażliwa była i drażnił się z nią do momentu, kiedy jej sutek był dobry i twardy, zanim przeszedł do drugiego, żeby nadać mu takiego samego stanu. Kiedy odsunął się, ponownie się nad nią pochylając z satysfakcją wymalowaną na jego twarzy, ponieważ można było zobaczyć lekkie zsiniaczenia, powstałe dzięki jego zębom, pokierował dłonie Gemmy do jej piersi, bez słów zachęcając ją do dotykania samej siebie.

Gemma wyglądała na zdumioną tym jak sprawny jest Niall, biorąc po uwagę jego naprawdę niewinny wygląd. Żeby pokazać mu, że jest gotowa na więcej, rozchyliła nogi. Wciąż miała na sobie swoje spodnie od piżamy, ale on załapał. Niall powoli zsunął je w dół, ale zostawiając majtki na miejscu. Były proste, różowe z małymi, żółtymi kropeczkami, ale podobały się mu, ponieważ mógł zobaczyć jak wilgotna się stała dzięki niemu, to był efekt jaki on mógł wywołać na jej ciele.

Niall pochylił się i pocałował dokładnie to mokre miejsce, sprawiając, że Gemma zapiszczała. "Złośliwiec." Mruknęła.

Uśmiechnął się do niej i pociągnął jej majtki w dół nóg, obserwując sposób w jaki zdawała się chcieć wydostać się z nich, rozkoszując się każdą sekundą. Nogi zgięte i rozłożone szeroko. Gemma wydawała się być zawstydzona tym, że leży zupełnie naga przed Niall'em, na łóżku. Była mokra i to było tak oczywiste, jak oczywiste było to, że wolała być całkowicie ogolona. Niall wpatrywał się tylko chwilę, zanim pochylił się i złożył pocałunek w miejscu tuż nad jej pochwą, jego pocałunki obniżały się do momentu, kiedy jego usta zamknęły się wokół jej łechtaczki, a on lekko ją zassał.

Ciężki oddech Gemmy przemienił się w lekki pisk, a on przyglądał się jej, kiedy szarpnęła za jeden ze swoich sutków. Zaśmiał się lekko, a ona nie zawahała się uderzyć go w tył głowy za to.

Niall użył najpierw swojego języka, przesuwając go przez całą jej długość, wzdłuż fałd, aż mógł jej zakosztować. Była słodka i jak coś czego nigdy dotąd nie próbował. Teraz, kiedy wiedział, że ona lubi  czuć uwagę na jej łechtaczce, postanowił się z nią drażnić, umieszczając swój język wszędzie, ale nie tam, gdzie chciała tego najbardziej.  Gemma wydawała się nie móc sformułować słowa, ale zawsze uderzała go w głowę, kiedy posunął się za daleko lub zbyt dużo się drażnił. To tylko sprawiło, że śmiał się więcej, ale często dogadzał jej, dając miłe uszczypnięcie lub zassanie, żeby ją udobruchać.

"W-więcej." Jęknęła po kilku minutach dokuczania jej.

Niall sięgnął swoją ręką, pozwalając swoim palcom kreślić małe kółeczka wokół jej łechtaczki, zanim włożył w nią dwa palce bez ostrzeżenia. Patrzył na sposób w jaki jej brzuch napina się, a ona odetchnęła ostro, łapiąc swoją dolną wargę między zęby. Trzymała oczy zamknięta, wijąc się lekko na łóżku, ale wydawała się cieszyć tym. Niall łagodnie pompował swoje dwa palce, lekko je zakrzywiając, dopóki ona nie odsunęła się od niego."Jak ty to...?" Zapytała zszokowana.

Uśmiechnął się. Przynajmniej wiedział, że znalazł to czego szukał. "Mówiłem ci, że wiedziałem co robiłem.". Zaśmiał się.

Niall nie przestawał poruszać palcami, kiedy rozmawiali i mógł powiedzieć, że to było dla niej trudne, żeby się skoncentrować. "U-udowodniłeś, że umiesz zrobić minetkę, a-ale dalej nie udowodniłeś, że możesz sprawić, że dziewczyna d-dojdzie." Powiedziała, jąkając się tak często, jak sprawił, że czuła się dobrze.

Uśmiechnął się. "Czy to wyzwanie?"

Niall kreślił kciukiem kółeczka wokół jej łechtaczki, kiedy pieprzył ją palcami, patrząc na twarz Gemmy, która starała się znaleźć odpowiednie słowa. "Tak, t-to jest wyzwanie." Powiedziała.

Z tymi słowami, Niall odsunął się całkowicie, żeby pozbyć się spodni i bokserek. Sięgnął do portfela po kondom i wrócił z powrotem na łóżko, jedną ręką gładząc swojego twardego penisa. Gemma wyrwała prezerwatywę z jego ręki, patrząc jak Niall szarpnął się na chwilę. Otworzyła opakowanie i powoli założyła kondom na niego, korzystając z okazji dotknięcia go.

Niall zwolnił wszystko na chwilę, kiedy delikatnie odciągnął włosy z jej twarzy. Popatrzył w jej oczy, a ona uśmiechnęła się czule, więc pochylił się, żeby ją pocałować. Gemma wydawała się być delikatniejsza teraz niż była wcześniej; cały klimat wyzwania zniknął na rzecz zabawy. "Nie jesteś pijana, prawda?" Niall zapytał, kiedy wyczuł trochę alkoholu na jej ustach.

"Nie, a ty?" Odpowiedziała.

"Nie." Uśmiechnął się, a potem pchnął ją lekko z powrotem na łóżko.

Włosy Gemmy ponownie rozpłynęły się po poduszce, jej ręce były ugięte, kiedy bawiła się kosmykami opadającymi blisko jej twarzy. "Wszystko w porządku?" Zapytał Niall. Coś w tym momencie trochę się zmieniło.

"Tak." Uśmiechnęła się i skinęła głową."To jest po prostu... Nie robiłam tego od długiego czasu. Rób to powoli."

"Oczywiście." Skinął głową.

Niall pocałował ją jeszcze raz, zanim popatrzył w dół, gdzie klęknął pomiędzy jej dogami. Przejechał parę razy czubkiem swojego penisa, po jej pochwie, robiąc sobie dobrze i mokro, zanim wysunął swoje biodra do przodu. Patrzył jak wsuwa się w nią, a potem przeniósł wzrok na twarz Gemmy, żeby ocenić jej reakcję, kiedy wsuwa się głębiej. Wydawała się być ok, chociaż miała usta zasłonięta dłońmi. To wyglądało tak, jakby nie mogła jeszcze zdecydować czy czuła się dobrze czy nie.

"Oddychaj Gems." Niall szepnął.

Przytaknęła, ale on dalej nie mógł zobaczyć jak się rozluźniła. Czuł sposób w jaki całe jej ciało było napięte, więc po prostu zatrzymał się, będąc głęboko wewnątrz niej i pocałował ją delikatnie. Gemma rozluźniła się trochę więcej, a jej ręce oplotły się wokół jego ramion. "Lepiej?" Zapytał łagodnie.

Gemma tylko skinęła głową i pocałowała go ponownie, wkładając w to tyle czułości ile Niall. Uśmiechnął się, wydając się być uspokojonym. Powoli zaczął poruszać biodrami. To były małe, płytkie pchnięcia na początku, ponieważ chciał ją do tego przyzwyczaić. Jeśli to pierwszy raz od dłuższego czasu, to prawdopodobnie trochę boli.

Mógł powiedzieć, kiedy poczuła się lepiej, ponieważ wsunęła swoją rękę w dół, pomiędzy nich. To nie zajęło mu długo, zanim odkrył czego chciała.  Niall położył dłoń na jej biodrze, zsuwając swojego kciuka w dół, żeby mógł kreślić małe kółeczka wokół jej łechtaczki. Gemma wciągnęła gwałtownie powietrze, pod wpływem jego dotyku i to było to. Niall wiedział od razu, że to jest sposób w jaki może sprawić, że ona dojdzie.

Niall odchylił się do tyłu, żeby móc obejrzeć ją prawidłowo, a ręka Gemmy poleciała ponownie do jej ust, starając się zachować cicho. Jej szczęka opuściła się w dół, a oczy były zamknięte, kiedy jej twarz wykrzywiała się w przyjemności. Kąt pod którym Niall był ułożony i wbijał się w nią był tym, który kochała najbardziej. Obserwował sposób w jaki jej mięśnie były napięte i jeżeli ich przyjaciele nie byliby na końcu korytarza, to kazałby jej dojść, robiąc tak dużo hałasu, jak tylko chciała. Mógł powiedzieć, że trzymała dużo.

To było dobrze czuć też dla niego, ale nie potrzebował tego, żeby dojść, jeśli miał być szczery. Wedział, że dziewczyny potrzebują więcej czułości, więcej uwagi i trochę więcej czasu niż większość facetów. Niall przyśpieszył nieco swoje ruchy, cały czas nie przestając drażnić jej łechtaczki swoim kciukiem i patrzył, jak zakrywa usta obiema rękami, odrzucając głowę do tyłu. Jęk jednak uciekł z jej ust, kiedy zacisnęła się wokół niego, a jej ciało drży z orgazmu. Widok dochodzącej Gemmy, doprowadził Niall'a do tej samej krawędzi, i w tym momencie, podobnie jak ona, odpoczywał, będąc dalej wewnątrz niej.

Oboje byli pokryci warstwą potu i prawdopodobnie rozpaczliwie potrzebowali prysznica. Wysunął się z niej powoli, ściągnął prezerwatywę i wiążąc ją uprzednio, wyrzucił do kosza, stojącego obok łóżka. Opadł na łóżko obok Gemmy, łatwo owijając rękę wokół jej ramion, kiedy ona odwróciła się do niego odruchowo. "Myliłam się." Powiedziała zdyszana. Słyszał w jej głosie uśmiech, nawet jeśli leżał z zamkniętymi oczami. "Zdecydowanie wiesz jak sprawić, że dziewczyna dojdzie."

Niall zaśmiał się i powiedział pewnym siebie głosem."Mówiłem ci."

"Możesz mi to zrobić jeszcze raz, w każdej chwili." Powiedziała mu szczerze.

Niall popatrzył na nią w dół zaskoczony. Nie spodziewał się tego, że spodoba się to jej aż tak. Chodziło o to, że nie chciał, żeby dziewczyna lubiła go tylko ze względu na sex; chciał tego również ze względu na swoją osobowość. Tak więc, zamiast zgadzając się, tak jak zrobiła by to większość dwudziestolatków, uśmiechnął się do niej i powiedział. " Tylko jeśli mogę cię zabrać najpierw na obiad, tylko ty i ja."

Gemma zachichotała na odpowiedź Niall'a. Potrafił być dżentelmenem, kiedy przyszło co do czego, a jej się to właściwie podobało. Jej głos dalej był słaby przez jej wyczerpanie, uśmiechnęła się do niego i odpowiedziała. "Jesteśmy umówieni."

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 6

~~~~~~~~~~~~~~~~

Stałam nieco zboku sceny, ale miałam doskonały widok na piątkę chłopaków. To był ich pierwszy koncert, który miałam okazję zobaczyć na żywo i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jestem zachwycona. Zawsze lubiłam muzykę mojego brata i czwórki jego przyjaciół, była lekka, przyjemna i jak dla mnie, to mogłam w niej znaleźć piosenkę na każdą chwilę i każdy humor, od euforii po rozpacz i chyba to najbardziej w niej lubiłam. Teraz, stojąc tutaj, mogę spokojnie stwierdzić, że słuchanie One Direction w radiu czy też przez odtwarzacz mp3, jest niczym w porównaniu z tym co dzieje się na ich koncercie. Tylko tu można zobaczyć uczucia, które wkładając w swój występ, ile pracy i wysiłku. Wiem, że są ludzie, którzy twierdzą, że to do czego doszła ta piątka, chodź jest fenomenem, przyszło im z ogromną łatwością. Nie słyszałam większej bujdy. Każdy z nich poświęcił wiele pracy i wyrzeczeń dla tego sukcesu jaki osiągnęli. Ciągłe próby, nagrania, komponowanie, podróże, sesje, wywiady, rzadkie spotkania z rodziną i przyjaciółmi, śledzenie każdego twojego ruchu przez zgraję paparazzich, utrata dużej części prywatności. Mi osobiści ciężko byłoby udźwignąć to wszystko na raz. Kiedyś spytałam Harry'ego jak on, jak oni dają sobie z tym radę. " To nie jest łatwe siostra. Jednak, kiedy wchodzisz na scenę, stykasz się z fanami, to wszystko, jest niczym. Robimy to co kochamy i to co nas cieszy, a kiedy słyszymy jak nasi fani wykrzykują nasze imiona, to wiemy, że było warto. To dla nich to robimy, a w zamian otrzymujemy mnóstwo miłości. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że mamy siebie nawzajem i możemy na siebie liczyć. Każdy z nas zyskał po czterech braci. Uwierz mi, było warto." Do dzisiaj pamiętam jego słowa. I wiecie co? Dzisiaj widzę tą radość i miłość. I nie mówię tu tylko o fanach. Widziałam to w twarzach, oczach i sposobie poruszania się chłopaków. Rzadko kiedy uśmiech schodził z ich twarzy, a kiedy się to działo, to szybko wracał na swoje miejsce, za pomocą fanów. Podoba mi się sposób prowadzenia tego koncertu. Między chłopakami a fanami cały czas był dialog, który ukazywał się w różnych postaciach, ale był. Żaden z nich nie przejmował się krokami tanecznymi czy tym czy aby na pewno pamiętają tekst piosenki, którą mieli zaśpiewać, liczyło się to, żeby oni dobrze czuli się na scenie, a co najważniejsze fani na widowni mieli swój czynny udział w show i świetnie się bawili. Chłopcy często ściągali odsłuchy, żeby móc usłyszeć krzyki widowni albo to jak śpiewają piosenkę razem z nimi. Fani znali chyba każdą piosenkę One Direction na pamięć. Najwięcej uwagi poświęciłam na Niall'a i nie jestem pewna czy to dlatego, że mnie zaintrygował czy dlatego że znam go najkrócej. Nie ważne. Dużo się wydurniał, tańcząc jakieś tańce znane tylko sobie albo robiąc durne miny, które wcale nie ujmowały mu uroku. Wkładał całe swoje serce w śpiewanie i grę na gitarze. A kiedy nadszedł czas jego solówki w Little Things, miałam wrażenie, że fani właśnie wtedy krzyczeli najgłośniej. Sama też krzyczałam. Bo jak już wcześniej wspominałam, lubię muzykę chłopaków, a ta piosenka jest piękna. Weszłam za kulisy zaraz po tym jak chłopcy skończyli śpiewać What Makes You Beautiful. Spokojnie zaczekałam, aż chłopcy również się pojawią, żebym mogła im pogratulować.
- I jak siostra? Podobało się?- odwróciłam się za siebie, żeby zobaczyć całą piątkę, uśmiechniętą od ucha do ucha.
- Było genialnie, spisaliście się. I pewnie bym was przytuliła, ale... Jakby wam to delikatnie powiedzieć? Śmierdzicie.
Chłopaki wybuchli śmiechem, ale udali się w stronę garderoby, mówiąc, żebym na nich poczekała chwilę, bo idą pod prysznic, abym mogła ich przytulić. Tak więc usiadłam na jednej z kanap, które się tu znajdowały i zalogowałam się na twittera. Załadowałam jedno ze zdjęć, które zrobiłam podczas koncertu i podpisałam je " Brawo chłopaki! Krzyczałam :D ". Sprawdziłam też wpisy innych i oprócz różnych głupich tweetów moich znajomych, dowiedziałam się też, że directionerki już mnie złapały i mogłam zobaczyć swoje zdjęcia z dzisiejszego koncertu. Nawet dodałam do ulubionych jeden, gdzie było zdjęcie mnie, kiedy krzyczałam i podpis " Gemma jest jedną z nas :) "
- To gdzie mój przytulas?
Gwałtownie podniosłam głowę znad telefonu, żeby zobaczyć stojącego przede mną Niall'a z rozłożonymi rękami. Zaśmiałam się, kręcąc przy tym głową, ale podniosłam się z kanapy i mocno przytuliłam blondyna, po czym oboje opadliśmy na nią z powrotem, żeby zaczekać na pozostałą czwórkę.
- Dobry w tym jesteś.
- W muzyce czy w przytulaniu?
- W tym i w tym.- oboje się zaśmialiśmy.- A tak na serio to mówię o przytulaniu. Harry zawsze twierdził że nie ma nic lepszego od Horan Hug'a i w końcu mogłam się o tym przekonać.
- I jak było?
- Nie narzekam.- uśmiechnęłam się do niego szeroko, ukazując moje dołeczki.
- GEMMA!
Z garderoby wyłoniły się sylwetki czwórki chłopaków z rozłożonymi rękoma.
- Wybacz.- powiedziałam do Niall'a, podnosząc się z kanapy.
Robota wzywa.


~~~~~~~~~~~~~~~~

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 5

~~~~~~~~~~~~~~~~

- Cześć Meg!- powiedziałam, kiedy w końcu po paru sygnałach, usłyszałam w słuchawce głos mojej przyjaciółki.
- Hej Gem! Co tam?
- Nic ciekawego, właśnie jestem na lotnisku i czekam. Lecimy do Madrytu.
- Fajnie. Powinnam być na ciebie zła.
- Co?! Czemu?
- Odkąd pojechałaś do tego kretyna, to do mnie nie dzwoniłaś.
- Przepraszam. Obiecuję się poprawić.
- No ja myślę. I co, poznałaś w końcu tego blondaska?- Jak ty mi szybko wybaczyłaś.
- O Boże, nawet mi tego nie przypominaj.- zaśmiałam się, uderzając dłonią o moje czoło.
- Co się stało? Opowiadaj mi, bo się znowu obrażę.
- Ty mała szantażystko! I tak bym ci powiedziała.
- To mów! I to szybko.
- No, więc najpierw jak przyjechałam, to się okazało że się minęliśmy i on poleciał do rodziny do Irlandii.
- No weź, znowu?
- Tak, ale cicho siedź i daj mi dokończyć. W czwartek nie mogłam spać...
- Co?
- No wiem, dziwne... Ale się zamknij. No więc zeszłam na dół do kuchni, żeby się czegoś napić. Usłyszałam, że ktoś próbuje się dostać do domu, wystraszyłam się i skończyło się tym, że Niall oberwał patelnią w głowę.- skończyłam, a po krótkiej chwili ciszy, po drugiej stronie słuchawki usłyszałam głośny śmiech Megan.
- Na powitanie walnęłaś go patelnią w łeb?- zapytała, dalej się śmiejąc.
- Dokładnie.
- O mój Boże! On cie musi nienawidzić!
- Właśnie nie.- zaśmiałam się.
- Naprawdę?
- Tak. Bardzo dobrze się dogadujemy. Nawet wywinęliśmy Hazzie niezły kawał.
- Co zrobiliście?
- Jak graliśmy w "Prawda czy wyzwanie?", to wyszło na to, że mam z Niall'em spędzić 10 minut w jego pokoju. Więc zaproponowałam, żeby sprawić, żeby myśleli, że coś tam robiliśmy i on się zgodził. Wiesz, roztrzepaliśmy sobie włosy, pomięliśmy ciuchy, ja zrobiłam parę śladów szminki na jego szyi, a on zrobił mi malinkę. Musiałabyś nas zobaczyć. Naprawdę wyglądaliśmy jakbyśmy się pieprzyli. A mina Harry'ego? Bezcenna. Dostał furii. Zaczął coś pieprzyć, że jestem od niego starsza o 3 lata , a przecież różnica między nim i Caroline była o wiele większa, a i powiedział jeszcze, że nie chce mnie więcej widzieć z Niall'em.
- Co za hipokryta!- powiedziała rozbawiona.
- Dokładnie to samo mu powiedziałam.
- Żałuję, że go wtedy nie widziałam, to musiało być epickie. A powiedzieliście mu, że to było na niby?
- Tak, musieliśmy, bo inaczej to chyba by mnie zabił, a Niall'a wykastrował. No ale dość o mnie! Co u ciebie?
- Normalnie. Siedzę cały czas i nic nie robię. W piątek tylko byłam na imprezie Jack'a, ale bez ciebie to nie to samo. Tęsknie za tobą i nuuuudam!- zaśmiałam się, wyobrażając sobie teraz minę Megan.
- Też za tobą tęsknię i dlatego mam niespodziankę.
- Masz dość tego idioty i wracasz do domu?- zapytała z nadzieją.
- Nie. - wywróciłam oczami.- Mam nadzieję, ze nie masz żadnych planów na przyszły czwartek, bo zabukowałam ci bilet do Paryża na 18.
- Co? Niemożliwe. Nie ma opcji, żebyś go do tego przekonała.
- A jednak. Powiedziałam mu, że masz urodziny, a wiem że Paryż to twoje marzenie i zgodził się. Widzimy się w przyszły czwartek.
- Nie Gem, ja nie mogę, to za dużo.
- Daj spokój Meg. Harry się zgodził i za nic nie trzeba płacić, tylko za przelot, a to jest mój prezent urodzinowy dla ciebie.
- Ale...
- Po za tym, już zapłaciłam i musisz lecieć, bo inaczej się zmarnuje.
- Jesteś niemożliwa. Kocham cię i dziękuję. Nawet nie wiesz, jakbym cię teraz wyściskała.
- Też cię kocham.- zaśmiałam się.- A do wyściskania będziesz miała okazję w przyszły czwartek. Wybacz, ale muszę lecieć, bo Harry mnie woła. Już się nie mogę doczekać, żeby cię zobaczyć. Papa.
- Ja też. Do zobaczenia.
Schowałam telefon do kieszeni jeansów i zabierając ze sobą swoją torebkę, ruszyłam w stronę Hazzy, który już czekał na mnie razem Louis'em, żebyśmy mogli wejść na pokład samolotu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Lou!
- Cześć Gem!- przytuliłam do siebie stylistkę chłopaków, kiedy weszłam na pokład.
- Gdzie Lux?- zapytałam, siadając na fotel obok kobiety.
- Ona jest...- nie dane jej było skończyć, bo zza rogu wyłoniła się postać małej, uroczej blondynki, która krzyczała moje imię. Szybko wskoczyła na moje kolana i się do mnie przytuliła.
- Hej mała, gdzie byłaś?
- Malowałam tatusia.- uśmiechnęła się uroczo.
- Ale jak to?- na moją odpowiedź nie musiałam długo czekać, gdyż w momencie przed nami wyrósł Tom z kwiatuszkami i serduszkami wymalowanymi na czole i policzkach. Na ten widok obie z Lou wybuchnęłyśmy śmiechem, a mężczyzna z naburmuszoną miną wrócił  z powrotem na drugi koniec samolotu.- Odziedziczyłaś talent po mamusi kochanie.- uśmiechnęłam się do Lux, która dalej siedziała na moich kolanach.
- Ni!- krzyknęła blondynka, zeskakując z moich kolan. Szybko odwróciłam głowę w stronę w którą pobiegła dziewczynka, żeby zobaczyć jak chwyta się nóg Niall'a, a ten szybko bierze ją na ręce i mocno do siebie przytula.- Tęskniłam za tobą Ni.
- Aww.- moja reakcja na jej słowa nie mogła być inna. Jak słodko!
- Nie widzieliśmy się tylko tydzień mała.- zaśmiał się blondyn, sadzając sobie dziewczynkę na kolana, kiedy usiadł na pobliskim siedzeniu obok Harry'ego.- Ale też tęskniłem.
- No to teraz mam ją z głowy do końca lotu.- stwierdziła Lou.
- Dlaczego?
- Jeśli leci z nami Niall, to mała nie zwraca uwagi na nikogo innego. Tylko Ni, Ni, Ni...- wywróciła oczami.- Ale dzięki temu możemy na spokojnie pogadać.
- Czekaj, czekaj... Czy ty właśnie powiedziałaś, że ona nie zwraca uwagi na nikogo innego? Nawet na Hazzę?
- Dokładnie to powiedziałam.- Jestem w szoku!
"PROSIMY O ZAPIĘCIE PASÓW BEZPIECZEŃSTWA I WYŁĄCZENIE URZĄDZEŃ ELEKTRONICZNYCH NA CZAS STARTOWANIA. DZIĘKUJEMY."
Posłusznie wykonaliśmy polecenie stewardessy, a już po chwili mogliśmy oglądać London z góry. Nieziemski widok na piękne miasto. Pamiętam jak pierwszy raz leciałam samolotem nad Londynem,miałam wtedy niezłą fazę, a na mojej karcie pamięci było ponad 100 prawie takich samych zdjęć.
- Myślałam, że zerwałaś z Martin'em.- odwróciłam głowę w stronę Lou, posyłając jej pytające spojrzenie.
- Bo zerwałam.
- Czyli masz kogoś nowego? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
- Co? Nikogo nie mam i na razie nie szukam.- kobieta posłała mi dość dziwne spojrzenie, którego znaczenia nie potrafiłam odczytać.- O co ci chodzi Lou?
- Masz malinkę.- stwierdziła pokazując na moją szyję.
- A to.- moja dłoń powędrowała do czerwonej plamy, pozostającej na prawej stronie mojej szyi.- To Niall.- po moich słowach oczy blondynki prawie nie wyszły z orbit, na co ja się zaśmiałam.- To nie jest tak jak myślisz. Wywinęliśmy po prostu kawał Harry'emu jak graliśmy w "Prawda czy wyzwanie?". I uwierzył, że my... no wiesz. Ale dostał takiej furii, że dla własnego bezpieczeństwa powiedzieliśmy mu prawdę.
- Musiał mieć genialną minę.- humor blondynki momentalnie się zmienił i teraz razem ze mną śmiała się z Hazzy.
- I miał. Ostatni raz widziałam go tak zbulwersowanego, kiedy Megan ogoliła mu brwi.
- Cóż, on z reguły jest człowiekiem spokojnym i bezstresowym, ale nie wtedy, kiedy idzie o jego rodzinę, przyjaciół i jego włosy, nie tylko te na czubku głowy.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Reszta lotu minęła spokojnie, a ja cały przegadałam z Lou, ponieważ tak jak powiedziała, Lux miałyśmy z głowy, gdyż była zbyt pochłonięta Niall'em. Po przejechaniu do hotelu, zakwaterowaniu i zjedzeniu lunchu, mieliśmy czas wolny, ponieważ chłopcy koncert mają dopiero jutro, co za tym idzie, próby również. Dlatego, korzystając z okazji  wybrałam się na małe zwiedzanie Madrytu, który swoją drogą jest przepiękny. Nie powiem, że nie zwiedziłam paru ważnych miejsc, ale nie mam tego w zwyczaju, dlatego większość mojej wycieczki poświęciłam na przechadzanie się uliczkami miasta i kosztowanie tutejszych smakołyków. Wymieniłam nawet parę zdań z starym mężczyzną, który pochodzi z Anglii, ale zaraz po ukończeniu szkoły wyjechał tutaj i tak już został. Opowiedział mi co nie co o Madrycie i o tym jak się w nim zakochał, przez co porzucił wszystko co posiadał w swojej ojczyźnie, rodzinę, przyjaciół, majątek i ukochaną, ale powiedział też, że niczego nie żałuje i jeśli miałby podjąć decyzję o pozostaniu tu ponownie, to zrobiłby dokładnie to samo co 40 lat temu. I nie dziwię mu się, to miasto jest magiczne w pewien sposób, ale ja bym tak chyba nie potrafiła. Ba! Na 100% bym tak nie potrafiła. 
Kiedy wróciłam do hotelu, było już po ósmej. Wróciłam do swojego pokoju, odświeżyłam się i posiedziałam z jakiś pół godziny, ale strasznie mi się nudziło, więc poszłam do Harry'ego. Stałam przed jego drzwiami i pukałam, ale nikt mi nie otwierał. Co jest?
- Wyszedł gdzieś z Louis'em.- momentalnie odwróciłam się w lewo, żeby zobaczyć Niall'a, który idzie w moją stronę.
- Aha. A nie wiesz, kiedy wróci?
- Nie, ale byłem w restauracji, kiedy wychodzili jakieś 40 minut temu, więc raczej nie prędko.
- Zawsze jak go potrzebuję to go niema.- zajęczałam.
- Stało się coś? Jeśli to coś ważnego, to mogę zadzwonić do Eda, ochroniarz, bo oni na pewno nie wzięli telefonów.
- Nie. Po prostu nudzi mi się i myślałam, że pogadam sobie z nim, albo obejrzymy jakiś film, ale jeśli wyszedł to trudno.- uśmiechnęłam się.
- Cóż, Harry'm nie jestem, ale podobno jestem dobry w zabijaniu nudy.
- Nie będę ci zawracać głowy, wrócę do pokoju i coś wymyślę.
- Daj spokój Gem. Chodź.
- Nie Niall.- chciałam go wyminąć i wrócić do pokoju, ale on zastąpił mi drogę.
- Gemma.- popatrzył na mnie wzrokiem, który był tak przekonujący, że nie dało się mu nie uledz.
- Dobra.- zrezygnowałam, co wywołało szeroki uśmiech na twarzy blondyna.- Wiesz, Harry kiedyś mi wspominał, że ciężko ci odmówić.- stwierdziłam, kiedy szliśmy ramię w ramię w stronę pokoju chłopaka.
- To ten mój irlandzki urok.- posłał mi szarmancki uśmiech, na co ja się zaśmiałam, a on razem ze mną.
- Tak, to na pewno to.
- To co oglądamy?- zapytał, kiedy oboje usadowiliśmy się na hotelowym łóżku, naprzeciwko telewizora.
- Zależy co masz.
- Właściwie, to kupiłem ostatnio jakąś komedię z Adamem Sandlerem i jeszcze nie miałem okazji jej obejrzeć.
- Jasne. Lubię gościa, jest świetnym komikiem.
- Tak, zdecydowanie jeden z moich ulubionych.
Niall podniósł się, wyciągnął film ze swojego zielonego plecaka i zaczął go powoli włączać.
- To jak to jest, że zawsze się mijaliśmy? Unikałeś mnie?
- Sam nie wiem, ale na pewno cię nie unikałem.- zaśmiał się.- Chciałem cię poznać. Zawsze jak przyjeżdżałaś, my mieliśmy wolne, a wtedy ja leciałem do Irlandii, albo do Londynu, wiesz łapałem każdą  okazję, żeby zobaczyć się z rodziną. Skąd ci w ogóle przyszło do głowy, że cię unikam?- przerwał załączanie filmu, żeby na mnie spojrzeć.
- Nie wiem. Tak jakoś.- wzruszyłam ramionami, uśmiechając się.- To tak trochę wyglądało, ale rozumiem cię. Tęsknisz za rodziną.
- Dokładnie.
- Wiesz, byłam tak zdesperowana, że tym razem przyjechałam bez zapowiedzi, a i tak okazało się, że poleciałeś do Irlandii.- powiedziałam, śmiejąc się.
- Może czytam ci w myślach?- zaśmiał się.
- Powiedziałam to samo.- prawie podskoczyłam na swoim miejscu.
- To znaczy?
- No jak mi powiedzieli, że wyjechałeś, to powiedziałam coś, że przynajmniej wiem, że mnie nie unikasz, no chyba, że czytasz mi w myślach.
- Czyli jednak.- stwierdził, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.- No to zaczynamy.
Oboje położyliśmy się obok siebie na brzuchach i podpierając się na łokciach, zaczęliśmy oglądać film. Był śmieszny, na serio sporo się przy nim uśmialiśmy i nakomentowaliśmy, a Niall miał nawet łzy w oczach. Po komedii postawiliśmy na jakiś dramat, który był dość nudny, a że ja byłam zmęczona, to nawet nie wiem kiedy głowa opadła mi na pościel, a ja zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- GEMMA!- obudził mnie głośny krzyk. Powoli otworzyłam oczy, żeby spotkać się z błękitną koszulką Niall'a. On też musiał zasnąć i teraz leżymy przytuleni do siebie.- NIALL!- To będzie ciekawe. Blondyn również się obudził, a kiedy zorientował się w jakiej pozycji leżymy, szybko się ode mnie odsunął. Oboje podnieśliśmy się z łóżka, żeby stanąć twarzą w twarz z Harry'm.- CO DO DIABŁA?!
- Przestań krzyczeć Harry.- powiedział Liam, który stał w drzwiach, razem z Louis'em i Zayn'em.
- JAK MOGĘ NIE KRZYCZEĆ!
- Hazz uspokój się.- odezwał się Niall.
- Nie mów mi co mam robić.- wysyczał przez zęby.- Dlaczego spaliście przytuleni?!
- Musieliśmy się przekopyrtać przez sen.- powiedziałam spokojnie.
- Ale dlaczego spaliście w jednym łóżku?!
- Bo oglądaliśmy film i się nam przysnęło.- odpowiedział tym razem blondyn.
- Ale dlaczego w jednym łóżku?!
- Bo oboje chcieliśmy widzieć telewizor?- Skończ to Harry, bo zaczynasz mnie wkurzać.
- Dlaczego w ogóle jesteś w jego pokoju?!
- Bo mi się nudziło, a ciebie nie było.
- Mogłaś iść do Liam'a albo Zayn'a!
- Bo oni mają dziewczyny?!- No i wybuchłam.- Jeśli myślisz, że to by mnie przed czymkolwiek powstrzymało to się mylisz. W ogóle do niczego by nie doszło. Znam zasadę Harry i  Niall też ją zna. Z resztą nawet byśmy nie pomyśleli, żeby robić cokolwiek. Weź się ogarnij. Próbujemy się tylko zaprzyjaźnić, to nic wielkiego. Rozumiesz?!
- Tak. Sorry, ze na was nawrzeszczałem. Chyba jestem przewrażliwiony.- podrapał się po karku, spuszczając wzrok na podłogę.
- Jesteś stary.- zaśmiał się Niall.- Ale i tak cię kochamy. A jeśli chodzi o mnie i Gem, to uwierz, między nami nie ma nic więcej niż zwykła przyjaźń i powinieneś nam zaufać.
- Ufam wam.
- No to skoro sobie wszystko wyjaśniliśmy, to pozwólcie, że pójdę do swojego pokoju dokończyć mój sen. Dobranoc.- i z tymi słowami wyszłam z pokoju Niall'a, a udałam się do własnego.
Teraz może być już tylko lepiej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~