sobota, 4 października 2014

Rozdział 11

~~~~~~~~~~~~~~~~
Więc wraz z początkiem sierpnia ruszyła promocja filmu. Zaczęły się wywiady, sesje, itp. Prawdę powiedziawszy, myślałam wtedy, że to już jest szczyt. Bo jakby, oni dalej koncertowali i serio nie mieli czasu na nic więcej. Byli wykończeni. Kiedy 10 sierpnia zagrali ostatni koncert w Ameryce, myślałam, że zwolnią trochę i odpoczną. Jakże się pomyliłam. To był właśnie moment, w którym liczba wywiadów i sesji potroiła się. Reporterzy dosłownie bili się o choćby trzy minuty rozmowy z chłopakami. Gazety, blogi, vlogi, stacje telewizyjne, radia. Wszystko. A ja w tym wszystkim uczestniczyłam. Za każdym razem siedziałam po za obiektywem, gdzieś zboku na krześle, kanapie, albo po prostu na podłodze pod ścianą. Rozumiałam pytania, które dotyczyły kariery chłopaków, płyty, koncertów, fanów, filmu, w końcu o to chodziło w tej całej promocji, ale kiedy reporterzy zaczęli schodzić na temat życia prywatnego, mimowolnie wywracałam oczami. Bo jak niby to czy obecnie masz dziewczynę albo czy planujesz zrobić sobie nowy tatuaż ma się do filmu. Oh. A pytań o to kogo obsadziłbyś w roli swojej żony w filmie albo kto byłby najlepszym Bond'em, to już kompletnie nie rozumiałam. Ale to rzeczywiście było śmieszne. 
Prawdę powiedziawszy, miałam dość. Miałam tego naprawdę dość, a siedziałam tylko z boku i te pytania nawet mnie nie dotyczyły. Widziałam po chłopakach jak ich to męczy i jak nie raz zaciskają pięści, żeby nie powiedzieć czegoś, czego mogli by żałować. I o ile Niall i Liam jakoś jeszcze znosili tą sytuację, tak Harry, Zayn i Louis, byli nią po prostu zmęczeni i zirytowani. Właściwie, to sprawiło, że spędzałam z Horan'em jeszcze więcej czasu, ponieważ Hazz zwyczajnie chciał odpocząć i przespać się, tak jak cała reszta, a ten farbowany blondyn jest jakby chodzącym wulkanem energii. Wiecie jak wygląda dziecko, które zje za dużo cukru? Dokładnie taki jest Niall. Kiedy oni zaszywali się w swoich pokojach hotelowych i odłączali się od całego świata, on miał na tyle energii, żeby pójść ze mną na kawę, coś zjeść, zagrać w piłkę albo na konsoli... Ok. Może zagrać to za dużo powiedziane. To raczej wyglądało tak, że on grał, a ja tylko komentowałam i wkurzałam się, kiedy przegrywałam.  Nie ważne. Chodzi o to, że spędzaliśmy razem miło czas i poznawaliśmy się co raz bardziej, a mi się to podobało. I jeszcze jedno. Harry w końcu przyzwyczaił się do tego, że widzi mnie w koszulkach Niall'a, których ostatnio trochę przybyło w mojej walizce. Hahaha. Szczegół. 
A wracając do rzeczy bardziej istotnych. Na ostatni tydzień przed premierą, chłopaki mieli wrócić do Londynu, dlatego też ostatni dzień wywiadów, jak zaczął się o siódmej rano, tak skończył o dziewiątej wieczorem, kiedy oficjalnie przeszliśmy odprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie.
I mogę z czystym sumienie powiedzieć, że to był najbardziej wykańczający dzień, jakby w całym moim życiu. Począwszy od tego, że się nie wyspałam to miałam problem ze znalezieniem mojego buta i prawie wydłubałam sobie oko moim tuszem do rzęs, trzy razy kursowałam pomiędzy hotelem a studiem nagraniowym, pomagałam Lou i Caroline, musiałam przez jakiś czas zajmować się Lux, biegałam po kawę dla chłopaków i lekko posprzeczałam się z Harry'm. To ostatnie, to było może trochę z mojej winy, ale nie ważne. Chodzi o to, że podczas jednego z wywiadów, chłopcy zostali zapytani o to kogo z pośród nich wybraliby, żeby umawiał się z ich siostrą. Harry odpowiedział, że nikogo, ponieważ był w trasie i widział co się tam dzieje. Powiedzmy, że nie za bardzo przypadło mi do gustu to co powiedział. Nie mam tu na myśli tego, że nie wybrał kogoś konkretnego, a to że powiedział to w taki sposób, jakby to rzeczywiście od niego zależało. Powinien powiedzieć, że to nie jest jego decyzja, bo to moje życie i on nie ma tu nic do powiedzenia. Ale tego nie zrobił. Dlatego trochę na niego nawrzeszczałam, on na mnie, a potem się przeprosiliśmy i było ok. To nie zmienia faktu, że i tak nie usiadłam obok niego w samolocie. Jestem taka mściwa. Haha.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- A byłam pewna, że mieszkacie razem. Dlaczego nikt mnie nie uświadomił.
- Myślałem, że wiesz. Każdy z nas ma własny dom, ale kiedy mamy krótkie przerwy w trasie, to zdarza się, że nocujemy u Harry'ego, bo ma największy dom. Takie nasze głupie przyzwyczajenie.- wytłumaczył Niall, kiedy staliśmy obok czarnego auta na podziemnym parkingu lotniska w Londynie.
- Jesteście tacy dziwni.
- Hey!
- Oh. Już się tak nie bulwersuj skrzacie.- zaśmiałam się, przytulając go.- To do zobaczenia w piątek..
- Gem...
- Nie Ni. Możesz sobie mieszkać w innym domu, ale to nie zmienia faktu, że obiecałeś iść ze mną na zakupy w piątek. Nie wymigasz się.
- Ugh. Dobra, ale kupujesz mi kawę.
- Stoi.
- Będę po ciebie o 10.
- Zaśpisz.
- Nie prawda.
- Zrobisz to skrzacie.- zaśmiałam się, otwierając drzwi do auta, w którym już siedział Harry i mogę powiedzieć, że się niecierpliwi.
- Jesteś nieznośna.
- Ty też, ale nie narzekam.
- Zamknij się.- wywrócił oczami, po czym podszedł do drzwi auta obok i również je otworzył.- Będę o 10. Do zobaczenia złośnico.
- Pa skrzacie.
Oboje wsiedliśmy do samochodów, a kierowcy ruszyli z miejsc parkingowych, żeby zawieść nas do domu.
- Co tak długo? Nie mogliście się rozstać, czy co?
- Nie zaczynaj Harry.
- Ale co ja robię?
- Zaczynasz ten głupi temat. Za każdym razem powtarzamy ci, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, a ty swoje. Może tobie po prostu przeszkadza to, że my się przyjaźnimy. Co?
- Nie, naprawdę nie przeszkadza mi to. Po prostu jesteś moją siostrzyczką Gem, a Niall najlepszym przyjacielem i boję się, że jeśli między wami do czegoś by doszło, a później by się popsuło, to nie wiem jak bym się do tego odniósł.
- Jasne bracie. Ale między nami na serio nic nie ma. Wiesz, czuję się przy nim dobrze i komfortowo, a on jest naprawdę świetnym przyjacielem i nie chciałabym tego zepsuć. Nie masz się o co martwić.
- Cieszę się.
- Tak, ja też.
- Już nie mogę się doczekać, żeby położyć się w łóżku. Nie cierpię latać samolotem. Jestem taka zmęczona i obolała.
- Oh. A myślałem, że dobrze ci się spało na ramieniu Horan'a.
- Harry.- powiedziałam ostrzegawczym tonem, ale on się tylko zaśmiał i siedział już cicho.
Jesteś dziwny.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam.- było pierwszą rzeczą jaką usłyszałam po otworzeniu drzwi wejściowych.
- Spoko.- zaśmiałam się, zatrzaskując za sobą drzwi.- Wiedziałam, że zaśpisz skrzacie.
- A niby skąd?
- Oh. To bardzo proste. Jesteś taki jak ja.- wytłumaczyłam, podczas naszej drogi do auta Niall'a, gdzie na tylnym siedzeniu mogłam zauważyć Andy'ego, ochroniarza.
- Tak, to już ustaliliśmy, ale dalej nie rozumiem jak to się ma do rzeczy.
- Nie udawaj dżentelmena.- zaśmiałam się, kiedy blondyn otworzył mi drzwi od strony pasażera.
- Nie udaję. Ja nim jestem.- Jasne. Niall zamknął drzwi i szybko okrążył samochód, żeby już po chwili wyjeżdżać z podjazdu.- A wracając? 
- Cóż, powiedzmy że gdyby nie dwa budziki nastawione w pięciominutowych odstępach czasu, to prawdopodobnie dalej zalegałabym w łóżku.
- Więc pani wiecznie zorganizowana jest śpiochem?- zapytał rozbawionym tonem, a ja mogę powiedzieć, że w 100% uniósł swoje brwi do góry, nawet na niego nie patrząc.
- To nie ja się spóźniam prawie pół godziny.
- Nieważne. Po prostu powiedz mi gdzie mam jechać.
- Jak to gdzie? Do centrum.
- Ok.
- A tak z ciekawości, to gdzie jechałeś do tej pory, bo jakby nie było, gdzieś jechałeś.
- Nie wiem. Przed siebie?- wzruszył ramionami, zostając przy tym całkowicie poważnym, a ja po prostu wybuchnęłam śmiechem. Co ci siedzi w tej głowie Horan?
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Daj spokój Gem.- zajęczał Niall, siedząc na niewielkiej, fioletowej kanapie, w rogu sklepu. To już czwarty butik, w którym jesteśmy i mogę powiedzieć, że jestem blisko doprowadzenia Horan'a na skraj załamania nerwowego.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Wybrałaś jakieś dwadzieścia sukienek. Weź idź je w końcu przymierz i będziemy mogli iść dalej.
- Dobra, dobra. Po co te nerwy.- wywróciłam oczami, zasłaniając za sobą kurtynę przebieralni. 
- Jeszcze nie widziałaś mnie zdenerwowanego.- odkrzyknął, a ja w tym momencie cieszę się, ze jesteśmy w tym butiku sami, no nie licząc ekspedientki i Andy'ego, bo inaczej mogłoby się zrobić niemałe zamieszanie wokół osoby Niall'a.
- I nie jestem pewna czy tego chcę. To gdzie idziemy później?
- Zdecydowanie Starbucks. Potrzebuję naładować akumulatory.
- Ok. No i co sądzisz?- zapytałam, wychodząc z przymierzalni. Stanęłam przed ogromnym lustrem, które stało naprzeciwko kanapy na której siedział Ni. Miałam na sobie długą, luźną sukienkę w azteckie wzory i prawdę powiedziawszy, nawet podobało mi się to jak wyglądałam.
- Jak zawsze wyglądasz pięknie, ale ona jest zdecydowanie za długa i za luźna. Następna.
Oh. No dobrze.
I tak o to przymierzyłam kolejne siedemnaście sukienek, które wybrałam, a każda kolejna została odrzucona przez Niall'a słowami 'za długa' lub 'za luźna'.
- Mam dość.- zajęczałam, opadając na kanapę obok Horan'a.- Po prostu idźmy do sex-shopu, tam napewno znajdziemy coś co ci się w końcu spodoba.
- No weź Gem. Nie potrzebujesz czegoś takiego, żeby wyglądać seksownie.- Oh. Może a może nie, trochę podbudowałeś moje ego. 
- Dobra. W takim razie ty coś znajdź, jak jesteś taki cwany.
- A żebyś wiedziała, że znajdę.
I on rzeczywiście podniósł się z tej kanapy i zaczął wertować wieszaki. To było całkiem zabawne, ponieważ miał minę tak skupioną, jakby co najmniej rozwiązywał zadanie z matematyki albo fizyki. Widziałam też,  rozbawienie na twarzy ekspedientki i Andy'ego, kiedy obserwowali Niall'a. 'Niall Horan przebiera w sukienkach'. Całkiem fajny temat na plotkarską stronę. Hahaha.
- Mam!
Podszedł do mnie i podał wieszak z czarnym materiałem, a na jego twarzy malowało się zadowolenie z siebie. Weszłam z powrotem do przymierzalni i przebrałam się w sukienkę, którą wybrał. Była czarna, prosta i elegancka, a siateczka, którą była wykończona u góry i to, że była obcisła, a dodatkowo sięgała mi do połowy uda, sprawiło że wyglądałam bardzo kobieco i pociągająco. Oh. I wzrok Niall'a mi to potwierdził, kiedy wyszłam zza zasłony.
- Więc nie mogłeś tak od razu? Jakby straciliśmy prawie półtorej godziny.
- Czyli teraz to moja wina?- zapytał rozbawiony.
- Tak
- Jesteś niemożliwa. Po prostu idź się przebierz. Bierzemy ją.
- Ok?- prychnęłam, ale rzeczywiście poszłam przebrać się w swoje ubrania.
Kiedy podeszłam do kasy, gdzie czekał już Niall i podałam ekspedientce sukienkę, chciałam dać jej też moją kartę kredytową, ale ona po prostu odsunęła moją rękę i podała granatową, papierową torbę.
- Ma pani świetnego chłopaka.- powiedziała z uśmiechem. I oh. No dobrze.
- Wiesz, że nie powinieneś płacić za moją sukienkę.- oświadczyłam mu, kiedy przemierzaliśmy drogę do Starbucksa, z Andy'm za naszymi plecami.
- A dlaczego nie? Wybrałem ją, to za nią zapłaciłem. To był mój kaprys.
- Niall, ona była droga.
- Cóż, o to to się chyba martwić nie muszę.- zaśmiał się.
- W takim razie dziękuję.
- Nie ma za co. Uwierz mi, patrzenie na ciebie w tej sukience, naprawdę mi to wynagrodzi.
- Ej!- uderzyłam go w ramię, ale to było lekkie, a ja byłam rozbawiona.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- No nie wierzę!
- Co?
- Naprawdę masz figurkę Obamy ludzkich rozmiarów?
- Jak widzisz.
- Ale jakby po co ci to?
- To był prezent, a po za tym, no ej, to świetny towarzysz do picia piwa. O! I musisz wypróbować się mu wyżalić. Jest nieziemskim słuchaczem.
- Czyli co? Czasami siadasz sobie na tarasie z butelką piwa i gadasz do Obamy?
- Tak.
- A mówisz, że to ja jestem niemożliwa. Po prostu daj mi to piwo i siadaj już.
- Jasne. Zaraz wracam złośnico.- zaśmiał się, wchodząc z powrotem do domu, a ja zostałam sama w towarzystwie pana prezydenta. Hahaha.
Więc po zaliczeniu Starbucksa oraz TopShop'u i Vans'a po tym jak Niall powiedział, że nie może wrócić z pustymi rękami z zakupów, stwierdził że powinnam zobaczyć jego królestwo.  I tak o to znalazłam się na tarasie Horan'a.
- Masz.- powiedział Niall, podając mi otwartą już butelkę zimnego piwa.- Jestem głodny i zgaduję, że ty też, więc po prostu coś zamówmy.- zaproponował siadając na krześle obok z własnym piwem w ręce.
- Jasne. Więc co proponujesz? Myślę o czymś meksykańskim, ale mam ochotę na coś chińskiego, a w sumie pizza też byłaby spoko.
- To było ukryte 'ty wybierz'?
- Tak, to było dokładnie to.
- Subtelne. W takim razie zamówmy po prostu pizze.
- Dobry pomysł.- pokiwał z uznaniem głową, wyciągając jednocześnie swój telefon z kieszeni spodni. Otworzyłam usta, żeby powiedzieć mu jaką pizze chcę, ale on mnie zatrzymał.- Nie. Daj mi zgadnąć.
- Dobra.
- Margherita.
- Pudło skrzacie.
- Serio? Wyglądasz na kogoś kto lubi margherite.
- Nie. Jak dla mnie jest zbyt banalna. Moja ulubiona to peperoni. A tak z czystej ciekawości, to po czym poznajesz kogoś kto lubi margherite?- zapytałam rozbawiona, ale Niall mnie po prostu zbył, wybierając numer do pizzeri na swoim telefonie. Więc w czasie, kiedy on składał zamówienie, ja urządziłam sobie wycieczkę do łazienki (która swoją drogą była jak na faceta bardzo czysta i zadbana) i z powrotem. Kiedy siadałam na krzesło obok Niall'a, on przeglądał galerię w moim telefonie.
- Nie obraź się, ale napisałem do Harry'ego, że śpisz dzisiaj u mnie, bo piłem i nie mogę cię odwieść.
- Spoko. Co odpisał?- zapytałam, a w tym momencie na ekranie mojego telefonu pojawiła się nowa wiadomość.- Nie denerwuj mnie Gem?- przeczytałam na głos i trochę się zdziwiłam, ale kiedy przeczytałam to co napisał Niall, po prostu się zaśmiałam.
'Zostaję na noc u Niall'a. Będziemy uprawiać seks.' hahaha.
~~~~~~~~~~~~~~~~

4 komentarze:

  1. Hahahh cudowne i smiejszne. Ohj niall ty tylko o jednym :*

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHA. CO ZA NIALLER! JA NIE MOGĘ... ON MA COŚ NIE TAK Z GŁOWĄ... ALE ZA TO GO KOCHAMY!
    A TEN ROZDZIAŁ JEST WRĘCZ CUDOWNY! SERIO! STRASZNIE MI SIĘ PODOBA! CZEKAM NA, MAM NADZIEJĘ SZYBKIEGO, NEXTA! <333

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc nadrobiłam wszystkie rozdziały ♥ w końcu!
    ♥_♥

    Nie no nie mogę. Zakupy z Horanem. Aww...
    On ma gust, wie co dobre ♥ Najlepszy ♥
    Haha!
    A na koniec... Sms do Harrego! xx
    Świetne! Wyobraziłam sobie jego minę lamo xx
    Rozdział wspinały! ♥
    Do następnego! ♥
    PS. Tak na serio to mam nadzieję, że jednak to nie były żarty i rzeczywiści będą uprawiać seks ♥ lmao

    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie ♥
    http://love-the-road-to-health.blogspot.com/
    http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/


    OdpowiedzUsuń