sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 1

~~~~~~~~~~~~

Wysiadłam z taksówki, zabierając ze sobą swoją fioletową walizkę, która cała była obklejona przeróżnymi naklejkami i napisami. Jak dobrze być w domu. Rozejrzałam się wokół siebie, stojąc na podjeździe przed domem. Nic się tu nie zmieniło. Ruszyłam w stronę drzwi, ciągnąc za sobą mój bagaż, jednocześnie wygrzebując klucze gdzieś z dna mojej torebki. Po co u diabła mi taka duża torebka?! Zawsze zadaję sobie to samo pytanie, ale nigdy nie pokusiłam się o mniejszą torbę, ale co się dziwić, jestem typową kobietą... ale tylko pod pewnymi względami. Mam cię! Ucieszyłam się w duchu, kiedy moja ręka w końcu dosięgła sporego pęku kluczy. Otworzyłam sobie drzwi i weszłam do środka. Odstawiłam walizkę na bok i ściągnęłam z siebie kurtkę i buty, po czym ruszyłam w stronę kuchni, z której wydobywały się dźwięki rozmowy mojej mamy i Robin'a oraz aromatyczny zapach, obiadu. Ha! Ja to wiem, kiedy wrócić do domu. Stanęłam w progu pomieszczenia i w ciszy przyglądałam się roześmianej twarzy mamy i ojczyma. Byli parą idealną. Robin to dobry i kochający człowiek i daje mojej mamie szczęście. Dopiero kiedy się poznali mama ponownie rozpromieniała, a to wszystko dzięki niemu.
- Tęskniliście?!- krzyknęłam uśmiechając się przy tym oraz zwracając na siebie ich uwagę. 
- Gem!- oboje podnieśli się z miejsc i mocno mnie wyściskali
- Też za wami tęskniłam, ale przestańcie mnie dusić.- zaśmiałam się.
- Dlaczego nie powiedziałaś, ze dziś przyjeżdżasz? Pojechałbym po ciebie na dworzec.
- Daj spokój Rob, jestem dużą dziewczynką i daję sobie radę sama, a po za tym chciałam wam zrobić niespodziankę.
- Udało ci się.- skwitowała mama.- A teraz pokazuj mi tu szybko dyplom.
- A może byś się mnie najpierw spytała o zdrowie czy samopoczucie?- zaśmiałam się.
- Muszę dbać o twoją edukację kochanie.
- Wiesz, brakowało mi tego twojego matkowania. Proszę.- wręczyłam jej do ręki świstek papieru poświadczający, iż ukończyłam kolejny rok nauki.
- No ładnie, ładnie, ale zawsze mogło być lepiej.
- Mamo! Jesteś niemożliwa.- zajęczałam, na co kobieta parsknęła śmiechem, podobnie jak ojczym.
- Spokojnie, gratulacje kochanie.- ponownie mnie uściskała.- A teraz siadaj, pewnie jesteś głodna.
- A żebyś wiedziała. Uwielbiam uniwerek, ale nie ma tam obiadków mamusi.
- Widzisz? Powinnaś częściej przyjeżdżać, ale spokojnie teraz przez trzy miesiące najesz się za wsze czasy.
- Właściwie...
- Czy ja o czymś nie wiem?- spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem, kiedy stawiała przede mną talerz zupy.
- W poniedziałek rano wyjeżdżam.- oświadczyłam.
- Gdzie i dlaczego?- wtrącił Rob.
- Do Londynu, stęskniłam się za Harry'm, a oni od poniedziałku mają tygodniową przerwę, więc to wykorzystam.
- A kiedy wracasz?
- Tego jeszcze nie wiem, zależy ile ze mną wytrzymają, ale myślę, że nie prędko.
- Czyli pojedziesz z nimi w trasę?
- Taki mam zamiar. Chcę spędzić trochę czasu z moim braciszkiem. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.
- Jasne, że nie kochanie. Rozumiemy cię, nam też brakuje Harry'ego. Jeśli jest okazja, to ją łap.
- Mamo?
- Głupie pytanie córeczko.- powiedziała, obejmując mnie ramieniem.- Jedź, a w sumie to może przywiozłabyś mi go na parę dni jak będą mieli następną przerwę w trasie.
- Postaram się.
- No to jedz szybciutko i pomożesz mi w ogrodzie.
- Ale mamo, dopiero wróciłam do domu.- zajęczałam.
- I za chwilę cie nie będzie. Muszę cię trochę wykorzystać, puki jeszcze mogę.
- Mówię to po raz kolejny. Jesteś niemożliwa, wiesz?
- Też cię kocham córeczko.- powiedziała, wychodząc z kuchni.
- Jak ty z nią wytrzymujesz?- zwróciłam się do Robin'a, kręcąc z niedowierzaniem, a jednocześnie rozbawieniem, głową.
- Codziennie zadaję sobie to samo pytanie.- zaśmialiśmy się oboje.
Mama należy do najwspanialszych osób, stąpających po tym świecie. Nie wyobrażam sobie życia bez niej, wiadomo, czasami się kłócimy i nie zgadzamy ze sobą, ale nie jest dla mnie tylko mamą, ale też przyjaciółką, po za tym, dobra kłótnia nie jest zła, stajemy się silniejsi. Myślę, że każdy chciałby mieć taką mamę jak mam ja. Wyluzowana, spokojna, miła, piękna, umie obsługiwać się twitter'em, zna się na modzie i można z nią pogadać o wszystkim, nie będzie cię oceniać, tylko wesprze i postara pomóc, doradzić coś. Czego chcieć więcej?
Zjadłam obiad i umyłam po sobie naczynia, po czym poszłam się przebrać i posłusznie ruszyłam do ogródka, żeby pomóc mamie. Ona ma bzika na punkcie tego swojego ogródka. Ale to dobrze, zawsze mnie zaganiała do pomocy, przez co mocno się ze sobą zżyłyśmy, a ja dodatkowo nauczyłam się paru rzeczy na przyszłość. Właściwie, to jej zamiłowanie do roślinek, to chyba już mi się udziela. W akademiku mam z dwadzieścia różnych kwiatków w doniczkach, a pokoik ma jakieś 12m2 , więc sami rozumiecie... Pracowałyśmy do późnego popołudnia, a może już nawet powinnam powiedzieć wieczora, byłam wykończona, ale zrelaksowana jak nigdy.
- A!- wyrwałam się, prawie podskakując na swoim krześle, kiedy jedliśmy kolację.- Zapomniałam wam powiedzieć, żebyście nie mówili nic Harry'emu, że przyjeżdżam.
- Ale dlaczego?- zapytał Robin, który był zdziwiony moją prośbą, z resztą podobnie jak mama.
- Chcę mu zrobić niespodziankę.- uśmiechnęłam się do nich szeroko.
- Ty to masz pomysły.- ojczym pokręcił głową z rozbawieniem.
- A skąd wiesz, ze będzie w domu?
- Z internetu, a po za tym rozmawiałam z Lou, a ona jest z nimi prawie cały czas, więc wiesz...
- Niby tak.
- Dobra. Dziękuję za przepyszną kolację i lecę do łóżka, bo jestem wykończona.- powiedziałam, podnosząc się z krzesła.
- Dobranoc Gem.
- Śpij dobrze kochanie.
- Wy też.- uśmiechnęłam się, przytulając ich do siebie.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam na siebie piżamę i położyłam się do łóżka z zamiarem sprawdzenia sobie jeszcze laptopa, ale kiedy przyłożyłam głowę do poduszki, momentalnie zasnęłam. To był długi dzień, zasłużyłam na sen.


                                                                     ~~~~~~~~~~~~

No i mamy pierwszy rozdział!
Jest króciutki, ale ja już tak mam, że rozkręcam się z każdym kolejnym rozdziałem, jak to można zauważyć na moim pierwszym blogu, na którego serdecznie zapraszam.
A jeśli już jesteśmy przy pierwszym blogu, to jestem właśnie w trakcie pisania go i będzie on moim priorytetem.
Założyłam sobie tego bloga, bo według mnie Gemma i Niall, byliby idealną parą, jestem Nemma/Giall Shipper. A nie uwierzycie jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam ten artykuł na gwiazduniach.
LOL! Jestem jasnowidzem! ;)
Ale tak na serio, to na angielskich stronach jest dość sporo informacji na ten temat...
Dobra, dobra... Trochę się rozpisałam.
W każdym bądź razie, mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Do następnego.
Charlie xx

2 komentarze:

  1. Świetny jest.
    Jest ciekawa ich reakcji jak ją zobaczą.
    Kolejny twój blog, który zapowiada się cudowny jak tamten. ;*
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do Liebster Award:
    http://you-were-pregnant-tlumaczenie.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń