sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 2

~~~~~~~~~~~~~~~~

- Dlaczego ty mi to robisz?!
- Dramatyzujesz.- spojrzałam rozbawiona na Megan, która leżała rozwalona na moim łóżku, w czasie, kiedy ja kończyłam przepakowywanie walizki. Megan Sharper, moja najlepsza przyjaciółka i jedna z najbardziej pozytywnych osób jakie znam. Ta dziewczyna jest drapieżna i jest istnym wulkanem energii, a jej podejście do życia... Patrz na życie przez różowe okulary i bądź sobą, bo każdy inny jest już zajęty. Nie ma większej optymistki niż ona, ale to tylko jedna z wielu rzeczy, za które ją podziwiam. Meg, chociaż nie jest doskonała, to akceptuje, a co więcej kocha samą siebie taką, jaką jest i nikt nie jest w stanie ją zmienić.
- Nie dramatyzuję! Po prostu będę za tobą tęsknić.
- A od czego są telefony i internet, po za tym, może uda  mi się przekonać Hazzę, żebyś wpadła na parę dni.
- Żartujesz? On mnie nie cierpi, z wzajemnością można by rzec.- Zrobiła przy tym tak zabawną minę, że nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem.
- Teraz przesadzasz.
- Wcale, że nie i doskonale o tym wiesz.
- Dajmy sobie spokój z tym tematem. Jestem jego ukochaną siostrą, zgodzi się.- powiedziałam, dopinając już moją walizkę. Co prawda Meg i Harry od małego za sobą nie przepadali, ale nie jest aż tak źle, po prostu lepiej nie zostawiać ich samych w jednym pokoju na zbyt długo, bo może się to źle skończyć. Uwielbiają sobie dogryzać i robić sobie nawzajem kawały, a ich zachowanie w stosunku do siebie... No cóż, daje sporo do życzenia. A ta cała ich niechęć do siebie, zaczęła się kiedy byliśmy z przedszkolu. Jednego razu kiedy Meg była u nas razem ze swoją mamą, która była i dalej jest przyjaciółką naszej, Harry obciął jej nożyczkami pół warkocza, a ona w podzięce za ten prezent, ogoliła mu brwi. Właściwie, to do dzisiaj nie wiem, jak na to wpadła i skąd wzięła żyletkę, a dodatkowo nie zrobiła mu krzywdy, bądź co bądź, byliśmy wtedy małymi brzdącami. Dzieci...
- Obiecaj, że będziesz dzwonić i pisać i gadać ze mną na skypie.- powiedziała Meg, przytulając mnie, kiedy stałyśmy na podjeździe mojego domu, obok samochodu Robin'a, który miał mnie zawieść na dworzec.
- Obiecuję i pogadam z Harry'm.
- Nie uda ci się go namówić.
- Jeszcze zobaczymy.
- Wiem lepiej, a teraz leć, bo się spóźnisz na pociąg, do tego swojego durnego braciszka.- skrzywiła się, na co ja się zaśmiałam.
- Jesteś niemożliwa, ale masz rację, lecę. Pa, kocham cię wariatko.
- Ja cię też.
Po tych słowach, ja wsiadłam do samochodu, a Megan ruszyła w stronę swojego domu. 
- Dalej się nie cierpią?- zaciekawił się Robin wjeżdżając na główną ulicę.
- Tak i to się chyba nigdy nie zmieni.
- Pewnie nie.
Reszta drogi na dworzec minęła nam szybko, Rob poszedł kupić ze mną bilet i poczekał, aż wsiądę do pociągu. No to teraz dwie i pół godziny czytania. Do zobaczenia w Londynie!
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~
"WITAMY W LONDYNIE I DZIĘKUJEMY ZA SKORZYSTANIE Z NASZYCH LINI!"
Podniosłam się z siedzenia i zabierając ze sobą mój bagaż wyszłam ze swojego przedziału, żeby po chwili stać już na postoju taksówek. No to sobie wybrałam porę. Dlaczego nie mogłam pojechać późniejszym pociągiem? Trafiłam na godzinę szczytu, kiedy popyt na taksówki jest największy. Zawsze popełniam ten sam błąd. Na wolną taksówkę musiałam czekać prawie pół godziny, ale w końcu mogłam usiąść na wygodnym siedzeniu z tyłu typowej, czarnej, londyńskiej taksówki. Podałam kierowcy odpowiedni adres i ponownie zatraciłam się w mojej lekturze. Ta podróż trochę potrwa. Po przejechaniu wszystkich korków, poszło już gładko, ale to nie zmienia faktu, że pod domem należącym do mojego brata i jego czwórki przyjaciół, byłam dopiero po godzinie. Uregulowałam rachunek za przejazd i zabierając ze sobą walizkę, ruszyłam do drzwi frontowych. Dwukrotnie zadzwoniłam na dzwonek. Teraz to tylko się modlić, żeby otworzył Harry. Do moich uszu dobiegły dźwięki zbliżających się kroków, przekręcanie klucza, chwytanie za klamkę i.... Alleluja! 
- Siema braciszku! Tęskniłeś?- uśmiechnęłam się szeroko.
- Gemma!- krzyknął, po czym szybko uwięził mnie w swoim mocnym uścisku.- Co ty tu robisz?
- Tęskniłam?
- Ja też, właź do środka.
Harry przepuścił mnie przez drzwi, po czym wziął ode mnie moją walizkę, żeby odstawić ja pod ścianę. Chłopak objął mnie ramieniem i weszliśmy razem do salonu, gdzie siedzieli przyjaciele mojego braciszka.
- Gemma?
- Jak widać.- zaśmiałam się z ich reakcji. Chłopcy podnieśli się z miejsc i przywitali się ze mną uściskiem, podobnie jak Perrie, Sophie i Eleanor, które również przyjechały do swoich chłopaków. Wiadomo, chcą ze sobą spędzić jak najwięcej czasu, bo kiedy chłopcy są w trasie, nie mają na to za wiele okazji.
- O ile się nie mylę, było was pięciu. Gdzie macie blondyneczkę?- po moim pytaniu, zarówno chłopcy, jak i dziewczyny, spuścili wzrok na swoje palce czy też buty, które nagle stały się bardzo ciekawe. Widocznie nie mieli zamiaru mi odpowiedzieć.- Harry?
- Louis odwiózł go dwie godziny temu na lotnisko. Poleciał do rodziny do Irlandii na parę dni.- powiedział w końcu, uginając się pod moim przenikliwym wzrokiem.
- Żartujesz?- opadłam na fotel.
- Przykro nam.
- Ja nie wiem jak on to robi, ale skutecznie mnie unika.- pokręciłam głową z niedowierzaniem. One Direction ma już prawie trzy lata, a ja dalej nie poznałam Niall'a. Tak wyszło, że zawsze jak ja przyjeżdżałam do Harry'ego, to jego akurat nie było. W pewnym momencie byłam już pewna tego, że on mnie po prostu specjalnie unika, w sumie to właśnie dlatego, tym razem przyjechałam, nie mówiąc im o tym wcześniej, nie dlatego, że chciałam im zrobić niespodziankę, a dlatego, że chciałam sprawdzić Niall'a.- Przynajmniej już wiem, że nie robi tego specjalnie, no chyba, że czyta mi w myślach.- zrobiłam zastanawiającą minę, przez co po pomieszczeniu rozeszły się śmiechy.- Ja go po prostu zabiję, jak go w końcu poznam.
- A tak właściwie, to na ile przyjechałaś?
- A widzisz braciszku. Mam teraz wakacje i zamierzam z wami zostać, do puki nie będziecie mnie mieli dość.
- Czyli jedziesz z nami w trasę.
- Taki miałam zamiar, wiecie wkręcić się w te całe tajniki directionomani i życia w trasie. A po za tym to strasznie się za tobą stęskniłam Hazzuś.
- Ja za tobą też Gem.- zaśmiał się, ponownie mnie do siebie przytulając.
- Będziesz miała okazję w końcu poznać naszego blondaska.- powiedział Louis.
- Dalej nie mogę uwierzyć w to, ze wy się jeszcze nie poznaliście.- wtrąciła Sophie.
- Tak wyszło.- wzruszyłam ramionami.- Ale tym razem nie uda mu się wykręcić.
Zdecydowanie mu się to nie uda.

~~~~~~~~~~~~~~~~

3 komentarze:

  1. abaabueeghsbushsvejsdh!!
    Cudowny, świetny, wspaniały!
    Nie mogę doczekać się nowego jak i poznania Gem z Niallem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały ♥ Czekam na kolejny rozdział i poznanie Gemmy i Nialla ♥ Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń