~~~~~~~~~~~~~~~~
Prawda jest taka, że nie śpię już od godziny, ale dla pozorów udawałam że dopiero co otworzyłam oczy, kiedy Megan zaczęła mną potrząsać.
- Wstawaj Gem! Już nie mogę się doczekać naszego zwiedzania Paryża.- piszczała skacząc po pokoju.
- Mamy mały problem.- wydusiłam ochrypłym głosem, a gdyby tego było mało, to mój zatkany nos pogorszył jego brzmienie.
- Hej, co jest grane?- zapytała, siadając na łóżku obok. Przyłożyła rękę do mojego czoła, a jej mina nie wyglądała ciekawie.- Jesteś lodowata.
- Tak. Myślę, że się przeziębiłam.- wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu.
- Oh. No cóż, więc z naszego zwiedzania nici. Pójdę po coś gorącego dla ciebie.
- Nie.- chwyciłam ją za rękę i przytrzymałam, zanim zdążyła się całkowicie podnieść.- Zadzwonię po Harry'ego.
Chwyciłam swój telefon i wybrałam numer brata, który szybko zjawił się w naszym pokoju, przejęty. I to było słodkie, bo jestem jego starszą siostrą, a on się o mnie troszczy. Megan wytłumaczyła mu co mi dolega, oczywiście zaraz po ich standardowym "Megan-Harry" przywitaniu.
- No dobra. Załatwię ci lekarza.
- Czekaj Hazz. Nie trzeba. Mam w kosmetyczce lekarstwa. Wezmę coś na wzmocnienie i jutro powinno mi przejść.
- Może jednak...
- Nie. Mam tylko jedną prośbę.
- Jasne siostra, co tylko chcesz.
- Idź z Meg pozwiedzać Paryż.
- Co?/Nie.- wykrzyknęli oboje.
- Nie trzeba Gem.
- Ale właśnie, że trzeba. Dziś masz urodziny i chcę żebyś spełniła marzenie, a Hazz ci pomoże. Proszę.
- Dobra.- westchnął szatyn, przewracając oczami. Wiedziałam, że mi nie odmówisz.
- Wstawaj Gem! Już nie mogę się doczekać naszego zwiedzania Paryża.- piszczała skacząc po pokoju.
- Mamy mały problem.- wydusiłam ochrypłym głosem, a gdyby tego było mało, to mój zatkany nos pogorszył jego brzmienie.
- Hej, co jest grane?- zapytała, siadając na łóżku obok. Przyłożyła rękę do mojego czoła, a jej mina nie wyglądała ciekawie.- Jesteś lodowata.
- Tak. Myślę, że się przeziębiłam.- wykrzywiłam twarz w niezadowoleniu.
- Oh. No cóż, więc z naszego zwiedzania nici. Pójdę po coś gorącego dla ciebie.
- Nie.- chwyciłam ją za rękę i przytrzymałam, zanim zdążyła się całkowicie podnieść.- Zadzwonię po Harry'ego.
Chwyciłam swój telefon i wybrałam numer brata, który szybko zjawił się w naszym pokoju, przejęty. I to było słodkie, bo jestem jego starszą siostrą, a on się o mnie troszczy. Megan wytłumaczyła mu co mi dolega, oczywiście zaraz po ich standardowym "Megan-Harry" przywitaniu.
- No dobra. Załatwię ci lekarza.
- Czekaj Hazz. Nie trzeba. Mam w kosmetyczce lekarstwa. Wezmę coś na wzmocnienie i jutro powinno mi przejść.
- Może jednak...
- Nie. Mam tylko jedną prośbę.
- Jasne siostra, co tylko chcesz.
- Idź z Meg pozwiedzać Paryż.
- Co?/Nie.- wykrzyknęli oboje.
- Nie trzeba Gem.
- Ale właśnie, że trzeba. Dziś masz urodziny i chcę żebyś spełniła marzenie, a Hazz ci pomoże. Proszę.
- Dobra.- westchnął szatyn, przewracając oczami. Wiedziałam, że mi nie odmówisz.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Myślę, że wysłanie Hazzy na zwiedzanie razem z Meg, było jednym z najlepszych pomysłów jakie kiedykolwiek przyszły do mojej głowy. Ok. Może nie wyglądali na specjalnie zadowolonych, ale bez przesady. Dla pewności, że jednak nie wrócą odczekałam godzinę od ich wyjścia i dopiero wtedy włączyłam sobie głośno kanał muzyczny i zaczęłam skakać po łóżku, śpiewając piosenkę, która akurat leciała. To nie był najlepszy pomysł. Przekonałam się o tym, kiedy do moich uszu dobiegło głośne klaskanie, a ja wystraszona, spadłam z łóżka. Dzięki Bogu nic sobie nie zrobiłam, przez co szybko stanęłam na równe nogi. Byłam trochę wystraszona, ponieważ to rzeczywiście mogła być Megan i Harry, ale kiedy moje oczy spotkały się z błękitnymi tęczówkami Niall'a, odetchnęłam z ulgą. Blondyn był wyraźnie rozbawiony i nawet nie starał się tego ukryć, kiedy powoli podszedł do łóżka i na nim usiadł.
- Więc Harry mówił, że jesteś przeziębiona, ledwo się ruszasz i mówisz. Jak to się stało, że tak szybko wyzdrowiałaś?
- Oh. Wiesz, to te dzisiejsze lekarstwa.- powiedziałam, siadając obok niego. Głośny chichot opuścił usta Niall'a, a on popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Daj spokój Gem. Możemy to załatwić na dwa sposoby. Pierwszy mówisz mi prawdę, a ja nic nikomu nie powiem albo zachowujesz to dla siebie, a Harry będzie tutaj do piętnastu minut.- Ugh!
- Dobra. Powiem ci, ale nikt się o tym nie może dowiedzieć.
- Słowo harcerza.- uśmiechnął się, kładąc prawą dłoń na sercu. I jasne było, że się zaśmiałam, bo on w stu procentach nigdy nie był harcerzem.
- Ok. Tak jak wam wczoraj mówiłam, Hazz i Meg za sobą nie przepadają, a ja uważam, że to jest głupie i że jak spędzą ze sobą trochę więcej czasu sam na sam, to się dogadają. Dlatego wysłałam ich razem na zwiedzanie Paryża.
- Dobra, ale dalej nie rozumiem, dlaczego udawałaś chorą i tego jak to możliwe, że zrobiłaś to tak realistycznie.- ciągnął, kładąc się na łóżku w wygodniejszej pozycji, tak że nogi miał skrzyżowane w kostkach, a głowę opierał na jednej ręce, przez co mógł na mnie patrzeć, podczas, gdy jego druga dłoń bezwładnie spoczywała na białym prześcieradle.
- Gdybym tego nie zrobiła, to żadne z nich by się na to nie zgodziło. A co do udawania chorej to mam wprawę.- zaśmiałam się.
- Czyli co, potrafisz sobie zniekształcić głos na zawołanie?
- Dokładnie.
- A to, że byłaś lodowata?
- Zanim Meg się obudziła, to siedziałam na balkonie przez pół godziny.
- A przekrwione oczy? Tylko nie mów, że nie spałaś w nocy.
- Nie. To specjalne krople do oczu.
- Są takie krople, dzięki którym wyglądasz na chorą?- podniósł brwi w geście zdziwienia.
- Nie, są takie krople, które drażnią moje oczy.
- Ok. Wow. Dobra jesteś.
Oh. Oczywiście, że jestem.
- Więc Harry mówił, że jesteś przeziębiona, ledwo się ruszasz i mówisz. Jak to się stało, że tak szybko wyzdrowiałaś?
- Oh. Wiesz, to te dzisiejsze lekarstwa.- powiedziałam, siadając obok niego. Głośny chichot opuścił usta Niall'a, a on popatrzył na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Daj spokój Gem. Możemy to załatwić na dwa sposoby. Pierwszy mówisz mi prawdę, a ja nic nikomu nie powiem albo zachowujesz to dla siebie, a Harry będzie tutaj do piętnastu minut.- Ugh!
- Dobra. Powiem ci, ale nikt się o tym nie może dowiedzieć.
- Słowo harcerza.- uśmiechnął się, kładąc prawą dłoń na sercu. I jasne było, że się zaśmiałam, bo on w stu procentach nigdy nie był harcerzem.
- Ok. Tak jak wam wczoraj mówiłam, Hazz i Meg za sobą nie przepadają, a ja uważam, że to jest głupie i że jak spędzą ze sobą trochę więcej czasu sam na sam, to się dogadają. Dlatego wysłałam ich razem na zwiedzanie Paryża.
- Dobra, ale dalej nie rozumiem, dlaczego udawałaś chorą i tego jak to możliwe, że zrobiłaś to tak realistycznie.- ciągnął, kładąc się na łóżku w wygodniejszej pozycji, tak że nogi miał skrzyżowane w kostkach, a głowę opierał na jednej ręce, przez co mógł na mnie patrzeć, podczas, gdy jego druga dłoń bezwładnie spoczywała na białym prześcieradle.
- Gdybym tego nie zrobiła, to żadne z nich by się na to nie zgodziło. A co do udawania chorej to mam wprawę.- zaśmiałam się.
- Czyli co, potrafisz sobie zniekształcić głos na zawołanie?
- Dokładnie.
- A to, że byłaś lodowata?
- Zanim Meg się obudziła, to siedziałam na balkonie przez pół godziny.
- A przekrwione oczy? Tylko nie mów, że nie spałaś w nocy.
- Nie. To specjalne krople do oczu.
- Są takie krople, dzięki którym wyglądasz na chorą?- podniósł brwi w geście zdziwienia.
- Nie, są takie krople, które drażnią moje oczy.
- Ok. Wow. Dobra jesteś.
Oh. Oczywiście, że jestem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- O mój Boże! Weź to wyłącz! Ranisz moje oczy.
- Dobra, dobra.- zaśmiałam się na widok Niall'a, zasłaniającego sobie oczy niczym małe dziecko widzące całującą się mamusię i tatusia.- Tylko już tyle nie krzycz.
- Wyłączyłaś?
- Tak.
- Uff.- wypuścił powietrze, zabierając dłonie z swoich oczu.
- Nie rozumiem co złego jest w pokazie mody.
- Pewnie nic, ale to nie dla mnie. Oglądanie szkieletów, chodzących w wymyślnych strojach po wybiegu to nic fajnego.
- Dramatyzujesz, czasami widać im cycki.
- Haha. Naprawdę jesteś siostrą Harry'ego.
- A skąd wiesz, że nie bratem?- zapytałam patrząc na niego wyzywającym wzrokiem.
- Cóż, nie wiem tego, ale zawsze mogę to sprawdzić.- posłał mi swój, zgaduję, uwodzicielski uśmiech, na co ja się zaśmiałam. Nie żartuj.
- Nie zrobiłbyś tego. Jesteś zbyt niewinny blondasku.
- Gemma?
- Tak?
- Jedna zasada. Nigdy, ale to nigdy nie mów facetowi, że jest zbyt niewinny.
Tak, może źle zrobiłam, mówiąc to, bo zaraz po tym Niall na serio zaczął mnie łaskotać, a po chwili jego dłoń znalazła się na moim kroczu i lekko je ścisnęła. I ok. Może byłam zszokowana, ale nie mogłam nic poradzić na przyjemne uczucie, które pojawiło się w moim podbrzuszu.
- Zdecydowanie jesteś jego siostrą.
- No nie wierzę.- zaśmiałam się, kiedy blondyn się ode mnie odsunął.- Gratuluję.
- Tak. Dzięki. Ale wiesz, tak jakby muszę skorzystać z toalety, żeby... wiesz.- powiedział, rumieniąc się lekko, a ja rzeczywiście się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam lekkie wybrzuszenie na jego spodniach.
- Jasne. Ale wiesz, mogę to zrobić.- powiedziałam, wskazując dłonią na jego krocze.
- Nie prowokuj mnie Gemma.- wysyczał przez zęby, zanim zniknął za drzwiami łazienki.
- Spokojnie.- zaśmiałam się.- Tylko postaraj się nie być za głośno!
- Zamknij się Gem!- odkrzyknął mi.
Jasne, to jest śmieszne, ponieważ chłopak, który stara się udowodnić mi, że wcale nie jest niewinny, rumieni się, mówiąc, że musi iść do łazienki, masturbować się, bo właśnie dotknął mojego krocza. Jest uroczy. Oh i dalej jest niewinny.
- Mam nadzieję, że po sobie posprzątałeś, bo chyba nie będę umiała wytłumaczyć Megan, dlaczego widzi spermę w naszej łazience.- powiedziałam, kiedy blondyn wrócił do pomieszczenia, po jakiś dziesięciu minutach.
- To się nie wydarzy.- zaśmiał się, opadając na łóżko obok mnie, tak, że oboje leżeliśmy na plecach, patrząc w sufit.
- Więc. Podniecam cię?- zapytałam, wiedząc, że to go zawstydzi.
- Boże.- westchnął, a ja mogę się założyć, że właśnie przewrócił oczami.- Czy naprawdę musimy o tym rozmawiać?
- Chcę po prostu wiedzieć.
- Więc, wyobraź sobie, że właśnie leżysz przede mną w spodenkach, które ledwo zakrywają twój tyłek, a bluzka, którą masz na sobie ma głębokie wcięcia po bokach, przez co mogę zobaczyć twój koronkowy stanik, a żeby tego było mało, to właśnie dotknąłem twojego krocza. Miałem prawo się podniecić.
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiałam się, kiedy w jego głosie mogłam wyczuć rozdrażnienie pomieszane z zażenowaniem.
- Czy możemy, błagam, porozmawiać o czymś mniej żenującym?
- Ok. Pogadajmy o związkach.
- Chyba nie mam w takim wypadku, za bardzo o czym z tobą rozmawiać.- powiedział rozbawiony, wyborem mojego tematu.
- Właśnie o to mi chodzi.
- To znaczy?
- No bo, nie zrozum mnie źle, ale jesteś cholernie przystojny, masz styl, śpiewasz, grasz na gitarze, umiesz się śmiać i jesteś słodki, a w dodatku miliony dziewczyn za tobą szaleją. Jak to kurwa się stało, że nie masz dziewczyny i od x-factora jej nie miałeś?
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiał się, parodiując moją wcześniejszą wypowiedź, za co oczywiście musiał oberwać w ramię.
- Mówię serio. Jesteś gejem?
- Naprawdę mnie o to pytasz?- zapytał, spoglądając na mnie, przez co ja również odwróciłam głowę w jego stronę. Mówił poważnym tonem, ale jego twarz wyrażała rozbawienie.
- No co?
- Dosłownie przed chwilą się masturbowałem, bo mnie podnieciłaś. Naprawdę pytasz mnie o to czy jestem gejem?
- Dobra, może masz rację. W takim razie dlaczego nie znalazłeś jeszcze swojej księżniczki?
- Bo widzisz, ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.
- To tak jak ja.
- Cicho, daj mi dokończyć. Chodzi mi o to, że nie można się zakochać w taki sposób. Bo jak? Idziesz ulicą i nagle twoje spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem drugiej osoby i już wiesz, że to ta jedyna? To może być jedynie zauroczenie wyglądem tej osoby. Zakochać się można dopiero, kiedy znasz tą osobę, znasz jej charakter i mimo wszystko dalej jest dla ciebie ważna. Dlatego nie mam dziewczyny. Nie mam czasu na regularne randki, a po za tym, z żadną dziewczyną jak dotąd nie zaiskrzyło. A co z tobą?
- Oh.- wypuściłam cichy chichot, ponieważ moje życie miłosne jest katastrofą.- Więc jestem sama, z dwóch powodów. Po pierwsze nie mam szczęścia w związkach, a po drugie to mam taki sam pogląd na miłość jak ty. Znaczy wiesz, kiedy byłam młodsza, to wierzyłam, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, że kiedyś spotkam swojego księcia na białym koniu, itd. Ale później, znudziło mi się oglądanie tych wszystkich romansideł z happy endami i przejrzałam na oczy.
- Dzieci mają po prostu łatwiej.- zaśmiał się Niall, ale oboje wiemy, że miał rację, mówiąc te słowa.
- To jest to, że kiedy byliśmy młodsi, to żadne z nas nie musiało się przejmować tym, czy ktoś nas zaakceptuje, nie musieliśmy nikogo udawać i nie musieliśmy się przejmować tym, czy ktoś nie jest po prostu fałszywy. Nie było martwienia się o przyszłość, o miłość. Nic.
- Ale później trzeba było dorosnąć i zderzyć się z brutalną rzeczywistością
Po tym, między nami na chwilę zapadła cisza, w czasie której oboje po prostu patrzyliśmy się w sufit. Może nie było niezręcznie, ale postanowiłam jednak przerwać tą ciszę.
- Wiesz? Jesteś inny niż myślałam.
- Co masz na myśli Gem?
- Na początku miałam cię za dzieciaka, który nie umie niczego brać na poważnie. Ale okazało się, że można z tobą pogadać na głębokie tematy i może jesteś niewinny i uroczy, ale umiesz być arogancki i prowokacyjny.
- Wow. Uznam to za komplement, ponieważ nie za bardzo wiem w jakiej kategorii powinienem umieścić twoją wypowiedź.
- To był komplement.- zaśmiałam się.
- W takim razie dziękuję.
- I wiesz co?
- Gemma, ustalmy jedno. Nie jestem jasnowidzem.przestań mi zadawać to głupie pytanie.
- Jasne. Przepraszam. Ale chodziło mi o to, że jesteś do mnie podobny i myślę, że możemy z tego stworzyć na prawdę dobrą przyjaźń.
- Podoba mi się. To co? Przyjaciele?- zapytał, podnosząc swoją prawą dłoń do góry i wystawiając małego palca. Uśmiechnęłam się, bo od razu załapałam co miał na myśli i od razu oplotłam go swoim małym palcem lewej ręki.
- Przyjaciele.
To może być interesujące.
- Czy możemy, błagam, porozmawiać o czymś mniej żenującym?
- Ok. Pogadajmy o związkach.
- Chyba nie mam w takim wypadku, za bardzo o czym z tobą rozmawiać.- powiedział rozbawiony, wyborem mojego tematu.
- Właśnie o to mi chodzi.
- To znaczy?
- No bo, nie zrozum mnie źle, ale jesteś cholernie przystojny, masz styl, śpiewasz, grasz na gitarze, umiesz się śmiać i jesteś słodki, a w dodatku miliony dziewczyn za tobą szaleją. Jak to kurwa się stało, że nie masz dziewczyny i od x-factora jej nie miałeś?
- Spokojnie. To mi pochlebia.- zaśmiał się, parodiując moją wcześniejszą wypowiedź, za co oczywiście musiał oberwać w ramię.
- Mówię serio. Jesteś gejem?
- Naprawdę mnie o to pytasz?- zapytał, spoglądając na mnie, przez co ja również odwróciłam głowę w jego stronę. Mówił poważnym tonem, ale jego twarz wyrażała rozbawienie.
- No co?
- Dosłownie przed chwilą się masturbowałem, bo mnie podnieciłaś. Naprawdę pytasz mnie o to czy jestem gejem?
- Dobra, może masz rację. W takim razie dlaczego nie znalazłeś jeszcze swojej księżniczki?
- Bo widzisz, ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.
- To tak jak ja.
- Cicho, daj mi dokończyć. Chodzi mi o to, że nie można się zakochać w taki sposób. Bo jak? Idziesz ulicą i nagle twoje spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem drugiej osoby i już wiesz, że to ta jedyna? To może być jedynie zauroczenie wyglądem tej osoby. Zakochać się można dopiero, kiedy znasz tą osobę, znasz jej charakter i mimo wszystko dalej jest dla ciebie ważna. Dlatego nie mam dziewczyny. Nie mam czasu na regularne randki, a po za tym, z żadną dziewczyną jak dotąd nie zaiskrzyło. A co z tobą?
- Oh.- wypuściłam cichy chichot, ponieważ moje życie miłosne jest katastrofą.- Więc jestem sama, z dwóch powodów. Po pierwsze nie mam szczęścia w związkach, a po drugie to mam taki sam pogląd na miłość jak ty. Znaczy wiesz, kiedy byłam młodsza, to wierzyłam, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, że kiedyś spotkam swojego księcia na białym koniu, itd. Ale później, znudziło mi się oglądanie tych wszystkich romansideł z happy endami i przejrzałam na oczy.
- Dzieci mają po prostu łatwiej.- zaśmiał się Niall, ale oboje wiemy, że miał rację, mówiąc te słowa.
- To jest to, że kiedy byliśmy młodsi, to żadne z nas nie musiało się przejmować tym, czy ktoś nas zaakceptuje, nie musieliśmy nikogo udawać i nie musieliśmy się przejmować tym, czy ktoś nie jest po prostu fałszywy. Nie było martwienia się o przyszłość, o miłość. Nic.
- Ale później trzeba było dorosnąć i zderzyć się z brutalną rzeczywistością
Po tym, między nami na chwilę zapadła cisza, w czasie której oboje po prostu patrzyliśmy się w sufit. Może nie było niezręcznie, ale postanowiłam jednak przerwać tą ciszę.
- Wiesz? Jesteś inny niż myślałam.
- Co masz na myśli Gem?
- Na początku miałam cię za dzieciaka, który nie umie niczego brać na poważnie. Ale okazało się, że można z tobą pogadać na głębokie tematy i może jesteś niewinny i uroczy, ale umiesz być arogancki i prowokacyjny.
- Wow. Uznam to za komplement, ponieważ nie za bardzo wiem w jakiej kategorii powinienem umieścić twoją wypowiedź.
- To był komplement.- zaśmiałam się.
- W takim razie dziękuję.
- I wiesz co?
- Gemma, ustalmy jedno. Nie jestem jasnowidzem.przestań mi zadawać to głupie pytanie.
- Jasne. Przepraszam. Ale chodziło mi o to, że jesteś do mnie podobny i myślę, że możemy z tego stworzyć na prawdę dobrą przyjaźń.
- Podoba mi się. To co? Przyjaciele?- zapytał, podnosząc swoją prawą dłoń do góry i wystawiając małego palca. Uśmiechnęłam się, bo od razu załapałam co miał na myśli i od razu oplotłam go swoim małym palcem lewej ręki.
- Przyjaciele.
To może być interesujące.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Robi się coraz ciekawiej:)
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie ^^ aż się boje co wymyślisz :D
OdpowiedzUsuńGabrysia
Informuję o 11 rozdziale na http://followyourheart-ff.blogspot.com/! :) Proszę również napisać jeśli mam przestać informować, to ważne :)
OdpowiedzUsuńCUDOWNY! <3
OdpowiedzUsuńpolecam: http://i-was-forced-i-had.blogspot.com/
ANIA
Oho! Robi się coraz ciekawiej! Mhmm.. Przyjaciele ♥
OdpowiedzUsuńTo rozumiem ♥
Lecę czytać kolejny ♥
zapraszam również do mnie ♥
http://love-the-road-to-health.blogspot.com/
http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/