poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 9

~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego życie musi być takie okrutne? Dlaczego nic nigdy nie może iść po naszej myśli? Dlaczego ludzie, którzy są dla nas ważni, tak po prostu odchodzą? Dlaczego ja tak dramatyzuję?! Tyle pytań, a żadnych właściwych odpowiedzi. Mam wrażenie, że przed waszymi oczami od razu wyświetlił się najgorszy możliwy scenariusz, co najmniej jakby ktoś mi umarł, albo coś. Nie wiem, czy to was uspokoi, ale macie bujną wyobraźnię, a ja czasami lubię wyolbrzymiać sprawy. Nikt mi nie umarł i liczę na to, że w najbliższym czasie do tego nie dojdzie. Chodzi o to, że tydzień to bardzo mały okres czasu, a kiedy twoja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża, to tak jakby ktoś zabierał kawałek twojego serca. I tak, wiem, że spotkamy się za jakieś dwa miesiące, ale to tak długo. I jasne,wolałabym zatrzymać ją tutaj dłużej, ale nie chcę nadużywać dobroci Harry'ego, a po za tym ona i tak by się nie zgodziła.
Myślę, że będę miała depresję albo coś w tym stylu.
-Gem?- do moich uszu dobiegł głos blondynki, a jej zatroskana twarz pojawiła się przed moimi oczami.
- Hm? Stało się coś?
- To lepiej ty mi to powiedz.
- Nie rozumiem.
- Stoisz od jakichś dziesięciu minut w jednym miejscu, wpatrujesz się w ścianę naprzeciwko siebie i mam wrażenie, że zaraz zjesz to opakowanie po żelkach, które masz w dłoni.- wskazała na pusty papierek, który trzymałam.
- Oh. To nic takiego, po prostu się zamyśliłam.
- A o kim to tak myślisz?- na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, a brwi zaczęły tańczyć jakiś dziwny taniec. I wiem doskonale co miała na myśli, ponieważ od momentu, kiedy dowiedziała się, że Niall i ja zostaliśmy przyjaciółmi i spędzaliśmy ze sobą na prawdę sporo czasu w ostatnim tygodniu, nie daje mi spokoju. Cały czas słyszę, że bylibyśmy idealną parą i stworzylibyśmy razem piękne dzieci, z reguły robi to przy Harry'm, ponieważ nie trudno się domyślić, że chce go wkurzyć, bo właśnie to sprawia jej przyjemność.
Wywróciłam oczami i rzuciłam w nią papierkiem po żelkach, na co ona zaśmiała się.
- Myślałam o tym, że nie chcę, żebyś już wyjeżdżała idiotko.
- W takim razie, lepiej mnie przytul, a nie używaj w stosunku do mnie takich wulgarnych epitetów.
- Czy ty w ogóle wiesz, co to jest epitet?
- Zamknij się.- powiedziała, oplatając dłonie wokół moich ramion, po czym uwięziła mnie w mocnym uścisku, który od razu odwzajemniłam.
- Ugh! Niech pojawi się tu jakaś pieprzona wróżka i spełni moje życzenie o tym, żebyś tu została, chociaż na troszkę dłużej.- wyjęczałam we włosy mojej przyjaciółki.
- Wiesz..- zaśmiała się, ale przerwało jej pukanie do drzwi. Odsunęłam się od niej i poszłam otworzyć. Nieco się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam Paul'a, ale wpuściłam go do środka.
- Coś się stało?- zapytałam, kiedy stanęłam z powrotem obok Megan.
- Nie. Mam sprawę do twojej przyjaciółki.- powiedział, a ja trochę się przestraszyłam i mogłam powiedzieć to samo o blondynce, kiedy się cała spięła.- Nie denerwujcie się tak.- zaśmiał się.- Nie przyszedłem cię ochrzaniać Megan.
- Nie?- zapytała, a kiedy mężczyzna uśmiechnął się, kiwając głową, ona również całkowicie się rozluźniła, podobnie jak ja chwilę wcześniej.
- Widzisz, szefostwo chce jakiś nowych zdjęć chłopaków, z koncertu i nie tylko, a ja potrzebuję fotografa od zaraz. Liam widział zdjęcia, które wykonałaś, na twoim twitterze i mi je pokazał. Są na prawdę świetne.
- Dziękuję.
- Nie masz za co, to twoja robota. Dlatego też mam dla ciebie ofertę. To praca na cały następny tydzień. Będziesz robiła chłopakom fotki podczas koncertów i pomiędzy nimi. Oczywiście dostaniesz swoje honorarium, kiedy spiszemy umowę.- wytłumaczył.- Zgadzasz się?
- Oczywiście. Z przyjemnością. Dziękuję panu.- blondynka ochoczo pokiwała głową, uśmiechając się szeroko.
- Tylko nie pan. Jestem Paul.
- Jasne. W takim razie, dziękuję Paul.
- Nie ma za co.
No to mam swoją pieprzoną wróżkę.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Liam!- krzyknęła, właściwie to powiedziała Meg, ale ona ma dość donośny głos, więc brzmi jak krzyk. Blondynka od razu przyciągnęła Payno do uścisku, kiedy tylko weszłyśmy na poczekalnię lotniska.- Dzięki.
- Tak. Nie ma za co. Po prostu spodobały mi się te zdjęcia.- uśmiechnął się szatyn.
- Cóż, cieszę się, że w końcu ktoś mnie docenił.
- Ej!- oburzyłam się, zajmując miejsce obok Niall'a, który grał na telefonie w Flappy Birds. Swoją drogą, to się stało ostatnio jego uzależnieniem.- Zawsze ci powtarzałam, że jesteś w tym świetna.
- Ale ty jesteś moją przyjaciółką.
Jakby to coś zmieniało.
- Czy ktoś mi powie, dlaczego TY, nie jesteś na drugim końcu lotniska, czekając na samolot do domu?- wtrącił Hazz, wymachując rękami na prawo i lewo.
- Oh. Jak miło cię widzieć Harry. Widzisz, możesz zacząć się cieszyć, ponieważ pomęczysz się ze mną jeszcze cały następny tydzień.
- Nie.- wypuścił z siebie, jakby bez powietrza.
- A jednak. I nie martw się, postaram się żeby nie było widać zbyt dużo pryszczy na twojej twarzy.- Z tym zdaniem Meg trafiła w czuły punkt Hazzy. Trądzik to coś czego u siebie nienawidzi.  Dlatego też oboje zaczęli się wykłócać i wyzywać i gdyby nie to, że pomiędzy nimi stał Paul, to pewnie rzuciliby się na siebie z pazurami. I cóż, przestałam się nimi interesować, bo to już nie jest ani nic nowego, ani nic ciekawego czy śmiesznego.
- Zapowiada się ciekawy tydzień.- usłyszałam jak Niall mówi pod nosem te słowa i momentalnie się zaśmiałam, bo rzeczywiście pomyślałam to samo.
~~~~~~~~~~~~~~~~
W tym momencie naprawdę nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, ponieważ cóż leżę na kanapie w garderobie One Direction, skulona i cholernie boli mnie brzuch, bo to ten czas w miesiącu dla mnie, a każdy pieprzony facet w tym pokoju obchodzi się ze mną jak z piórkiem i to jest komiczne. I jasne, może moje miesiączki z reguły są niebolesne, albo lekko bolesne, to zdarzają się też te cholernie bolesne, a wtedy czuję jakbym umierała. 
Z racji tego, że leżę z lekko zmrużonymi oczami, a oni dosłownie boją się poruszyć, mogę ich bezkarnie zlustrować. Na kanapie na przeciwko mnie siedział Josh, Dan i Sandy i oni na serio unikali mojego wzroku, lokując swój wszędzie, tylko nie na mnie, ale w tym wypadku robili rzeczywiście dokładnie to co cała reszta. Sofę po mojej prawej stronie, czyli tam, gdzie jest moja głowa zajmował Liam, Harry i Jon. Payne  pisał na swoim telefonie, zgaduję, że z Sophie i to było zapewne z tęsknoty, ale to było również idealną ucieczką od tej atmosfery, która tu panowała. Harry i Jon natomiast rozmawiali z Louis'em i Zayn'em, którzy siedzieli na kanapie na przeciwko i może nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie byłoby tak sztywno. Jasne, że chciało mi się śmiać, ale to była męcząca atmosfera i na serio dziękowałam Bogu, kiedy w drzwiach pojawiła się Megan z Niall'em, którzy jak rano wybyli na sesję, tak wrócili dopiero po 3 godzinach.
- A tobie co?- zapytała Meg, opadając na kanapę pomiędzy Malik'a i Tomlinson'a, podczas, gdy Niall po prostu podszedł do mojego tymczasowego łóżka, uniósł moją głowę, a następnie opuścił ją na swoje kolana.
- To ten czas w miesiącu.- wytłumaczył Louis, precyzyjnie unikając moich oczu.
- Haha.- wydostało się z ust Niall'a, po czym pochylił się do mojego ucha i powiedział coś w rodzaju, że to karma, a ja od razu załapałam, że chodzi o moje udawanie chorej parę dni temu.
- Oh, zamknij się i daj mi swoją dłoń.-  przewróciłam oczami, ponieważ pewny siebie, zadziorny uśmiech, który wkradł się na jego usta był dość irytujący, ale to było zabawne i w końcu ktoś przestał mnie traktować jak jajko.
- Ale po co?
- Po prostu to zrób.- powiedziałam, wypuszczając uprzednio cichy jęk, ponieważ mój brzuch chciał mnie zabić. Blondyn nie protestując już, podał mi swoją lewą dłoń, a ja nie czekałam ani chwili, żeby włożyć ją pod moją bluzkę, u dołu mojego brzucha. Oh. I może westchnienie zadowolenia wydobyło się z moich ust, kiedy Niall zaczął kreślić małe kółka dłonią.
- Co do diabła?! Gemma.- krzyk Harry'ego nawet mnie nie zdziwił, a ja nawet nie musiałam otwierać oczu, żeby domyślić się jego miny. To się serio robiło nudne, bo mogliśmy mu powtarzać po pięćset razy, że wyolbrzymia, a po między nami jest tylko przyjaźń, ale on za każdym razem robił to samo.
- Co? Ogarnij się w końcu. Pozwól mi złagodzić ten ból.
- Ręką Niall'a?!
- Tak. Jest ciepła, a nie wiem czy wiesz, ciepło uśmierza ból.
- Ale...
- Po prostu się zamknij i jak nie chcesz to nie patrz.
- Dobra.- on rzeczywiście powiedział to jak naburmuszone dziecko, przez co i ja i Niall się zaśmialiśmy.
- Stworzycie razem piękne dzieci.- westchnęła Meg, żeby po raz kolejny rozzłościć Harry'ego. Zapewne nie powinnam tego robić, ale on się robi zabawny, kiedy go podpuszczamy, więc cholera, czemu nie?
- Tak. Oh i nazwiemy je Jason i Maddie.
- O nie! Dziewczynka będzie miała na imię Issie.- Niall również przyłączył się do rozmowy, a oczzy Hazzy wyglądały jak piłeczki pingpongowe.
- Ale...
- To też moje dzieci.
- Dobra. Nawet mi się podoba. Ale tylko jeśli będzie miała twoje oczy, jeśli moje wymyślimy co innego.
- Jasne. Ale to będzie i tak Issie.
- Chwila. Co?!- Hazz jakby wybudził się z transu i wyrzucił swoje ręce do góry.- Nie będzie żadnych dzieci!
- Jasne, że nie braciszku. Jesteśmy jeszcze za młodzi na dzieci, ale za parę lat to co innego.
- Gemma!
Hahahaha.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Liceum bitches!
'_'

5 komentarzy:

  1. hahahahahah za pare lat ! XD
    ale starać mogą się już XD
    kocham nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!! Issie! Hahah. Harry jest boski! xD
    Uwielbiam go!
    Czekam na next (mam nadzieję, że odwiedzi mnie jakaś pieprzona wróżka i spełni moje życzenie, żebyś dodała jutro!!!)
    KC ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super xx
    Hahha! Meg i Harry najlepsi ♥
    Jeej ♥ Uwielbiam jak Hazza się tak złości! ♥

    Pozdrawiam i zapraszam również do mnie ♥
    http://love-the-road-to-health.blogspot.com/
    http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń